Rest/Kafar - Style tekst piosenki (lyrics)

[Rest/Kafar - Style tekst piosenki lyrics]

8 wersów, a, a niezliczone style
Kafar Dix37 kontra internety, szczyle
Nie wychylę z wami i nie spalę wąsa
Dziś nawija z nami tu rapowa Polska
Idź do mamy, poproś o hajs na psychiatrę
Reszta z wami skończy to co ja tu zacznę
Te niebieskie twarze w nocy od tableta
To ci koniobijcy i prujdupy z neta

Postawiłem na jedną kartę i to joker
Ode mnie same asy, ty masz zlansowaną kokę
Na klasyku i tak gra, bo to live
A nie cykacz wbita, nie ma co się cykać
Jebać chujowy rap i te spedalone kurwy
Tu płaci się szacunkiem
Chuj mnie obchodzi ten burdel
Wjeżdżam se na VIPa, śmiecie uciekają tyłem
Spółka Zoo, wariacie
Zawsze dokurwi ze stylem

Daj mi mic'a, płynę na bicie żaden szczyl
Czasami puste kabsy, za to tłusty styl
Jestem jak rapu plastyk na twój tłusty ryj
Wchodzę na pętlę, szczeniaku, robię gruby dym
Mam ten potencjał
Ty piszesz jakbyś miał waginę
Znowu mi piszczysz na tracku
Zatem rap nie zginie
Teraz mi napisz w komentarzu
Że nie chce mnie więcej znać
Bo piszę wciąż o sobie, jakie życie, taki rap

Ja pamiętam czasy
Kiedy w kryminałach grał Bajm
A ty chcesz tęczowe włosy jak Tekashi 6ix9ine
Bushido, trzymam kodeks
No więc u mnie alright
A wy bijatyki znacię tu jedynie z Fight Night
Life to kasyno, wie o tym południe
Jak pytają, skąd jestem
Zawsze odpowiadam dumnie
Durnie chcieliby wyprzedać nasz Hip-Hop
Prędzej, niż skończę w trumnie
To na twoje zrobię creep walk

Mam styl, ty go nie masz
Dziś na jednym bicie street
To 8 wersów scena leszczom robimy klik-klik
Daj ten bit, wyłącz shit
Ogień płonie tak jak weed
Jebać syf, fake MC's dziś z ekipą elo Dix

Tu rapowa Polska, grypsujący i złodzieje
Wity kurwie nie zajadę, przejmujemy teren
Mówię sam za siebie i
Wspieram ziomeczków tutaj zawsze
Jedni wjadą przez internet
Drudzy tu otworzą bramkę
Wita cię Polska rapowa i niech
To leci przez miasta swój swojemu tu pomoże
A strzela gumowa lalka
Popalone Styki akcja, Kaczor BRS, siemanko
Rap uliczny ma się dobrze
Chłopaki stoją pod klatką

Ten rap, ten styl jest prosty, nie na pokaz
Chociaż niejeden skończył tu
Na pierwszych progach
Tanie podjazdy, kurwo, to Hip-Hop
Byłeś nieszczery, zniknąłeś szybko
Ten styl bloków jak smak topów
Nie podrobisz, nie zrobisz nic na boku
Pełen pokus, nie do podjebania
Michrus pozdrawia, elo, elo, wariat

Rapowa Polska, elo, scena tylko jedna
Wciąż się robi dobry rap
Który leci na osiedlach
I to pewniak tak jak wsparcie od ziomali
Którzy w razie jakiś potknięć
Się nie porozpierdalali, czaisz
Dla ziomali, którzy wiedzą o tym to i owo
I nikt nie udaje kogoś, bo jest, kurwa, sobą
Dobre słowo, które daje wsparcie im na duchu
Jedna scena, jeden Hip-Hop, podpisano ZBUKU

Wchodzę do kabiny, bratku
Tworzy się historia patrz, jak kleję rymy i
Traktuj to jak tutorial
Styli wiele odmian, ja najbardziej cenię swój
Będą pruć się skokobryki, a obchodzi mnie to
Wczuj się w bębny, sample
Chleb powszedni dla mnie
Jak nie składasz lepiej
To lepiej nie drwij klaunie
Nie oprzesz się traumie
I nieuchronnej depresji
Jeśli będzie cisnął po prawdziwych MC's

Mam styl, ty go nie masz
Dziś na jednym bicie street
To 8 wersów scena leszczom robimy klik-klik
Daj ten bit, wyłącz shit
Ogień płonie tak jak weed
Jebać syf, fake MC's dziś z ekipą elo Dix

Tak, to znowu ja, Wigor z Mor WA
Kojarzysz mój rap, no to chapeau bas
U mnie wszystko gra, ciągle żyję i nagrywam
Zbieram big up
A cały hejt już dawno po mnie spływa
Prawdziwi słuchacze, jestem wam to winien
Ekranowi napinacze, chuj wam w oko i na imię
Kto ma otwartą dynię, uszanuje te nagrania
Ci, co mają wiedzieć, wiedzą
Mój styl nie do podjebania

Już prawie 3 dekady i ciągle w jednym stylu
Przekazywanie prawdy za pośrednictwem rymów
W zalewie hipokryzji, fałszywych skurwysynów
Co powielają słowa bez powielania czynów
Produkowanie like'ów przy każdej sytuacji
Ten pociąg zwany "rapem" jest
Na niewłaściwej stacji
Niewiele mu brakuje, żeby wypierdolił z torów
Na szczęście mamy jeszcze
Prawdziwych konduktorów

Dla kumatych małolatów zawsze lecze
Od nas support
I szczerze w chuj mam, co inni myslą na to
Nie kupisz tego w sklepie i
Na siłę nie odbierzesz
Tu pasja jest 24 h i mocna wiara w siebie
Co to następny level? Nie muszę tłumaczyć
To pomysł i wytrwałość jak w solidnej pracy
Tu nie ma nic na tacy jak
Dla dzbanów z dobrych domów
To nie historie tanich farmazonów

Mambel, srambel, ty masz tu ekstraklasę
Co nie przerzuciła się na dicho
By lizać kasę jestem old school'owcem, cipa
Krótko i tam supej
H C H I P H O P z dala od przytupaj
Nie ma potrzeb tu bycia na topie, wolne żarty
Aby nagrać modną płytę, słuchasz afro trapy
Jebać marnych rapsów, co za
Modą skoczą wszędzie, aby
Przez chwilę czuć ten fejm
I poudawać bogatych

Mam styl, ty go nie masz
Dziś na jednym bicie street
To 8 wersów scena leszczom robimy klik-klik
Daj ten bit, wyłącz shit
Ogień płonie tak jak weed
Jebać syf, fake MC's dziś z ekipą elo Dix

Tera wjeżdża rap, chapeau bas, czapki z głów
Aka Rymów Plaga, coś jak jeden na stu
Wystarczą dwie sylaby i już wiesz kto nawija
Ulica, witam, styl made in Banita
Taki z ciebie raper, nie wiesz
Kim był Eazy-E
To tak jakby fighter nie wiedział
Kim był Bruce Lee
Jestem głosem, a nie echem, przejmuję mównicę
Pierdolę badziewie, ja tam cisnę na turystę

Style każdy inny ma, chuj w te kopie kopii
Jak ktoś ciśnie ci po bliskich
To się nie pierdolisz
Tamtym nie podam wity, nigdy nie pomogli
W głowie, kurwa, stare płyty
No bo były o czymś
Afery, skandale, to nie mój synonim
Rapy, bity ostro lecą ode mnie na bloki
93, będzie dobrze dzieciak
Swoim torem lecę grubo i
Dopiero się rozkręcam

Z moim wzrokiem wszystko wporzo, tyle
Że nie widzę konkurencji
Rzucam ósemkę Dixonom, styl zawsze offensive
Zawsze miałem gruby towar
Więc mnie chcieli skreślić
Zrobiłem z meliny, kurwa
Apartament prezydencki
Jestem graczem, to różnica, którą czaisz
Oni są graczami, jak se usiądą z padami
Wack'i mogą szeptać, ale wiesz
Kto ma ten styl
Collabo tylko z ziomami, wielkie pozdro, Dix

Jak się nie mylę
To już zjadłeś wszystkie style razem
Z rozumem jego w dużym
Stopniu jeszcze nie posiadłeś
Balet na pancze o tym
Kto ci jutro zrobi laskę
Wiem, że gimby mają dzisiaj swoją jazdę
Raczej
Niech se dowoli ćpają ciężkie dopalacze
A jak nie masz hamulca
To podlegasz pod selekcje
Naturalne, przekaz w rapie, mało spotykane
Bracie
Ty mnie rozumiesz, wy już mnie nie znacie

Mam styl, ty go nie masz
Dziś na jednym bicie street
To 8 wersów scena leszczom robimy klik-klik
Daj ten bit, wyłącz shit
Ogień płonie tak jak weed
Jebać syf, fake MC's dziś z ekipą elo Dix

Hip-hop łączy, a nie dzieli
Dość mam tego pierdolenia
Gdzie się podział ten szacunek
Do starszego pokolenia
Gimby dają rady, jego tekst to podstawówka
Zamknij dupę, wypierdalaj, życie
Nie kreskówka głowy chcą otwierać
Mam pożegnać się z Hip-Hopem
Zabierz piździe autotune'a, a zobaczysz
Kto jest kotem
To mój lot na całe życie, skończę jak poczuję
Droga wierszem posypana
Nigdy jej nie podyktuję

Dla mnie rapować tym stylem, to Olimp
To moja krew
To moja droga na Olimp, rapowy Colin McRae
Choć bliżej jej do Golgoty, bo boli
Że OLiS ssie
Raz w życiu zrobisz The Chronic jak Dr dre
To jak bym od Camorry w Napoli pożyczył cash
Ryzyko, jak ja pierdolę w
Czerwone w kasynie wejść
Młodym brak pokory, te InstaStory i fejm
Chujowy macie algorytm
Jak dla was szkoły są dwie

9 4 tempo, 9 5 Airmaxy
Od 9 9 słucham rapu, boombox'y, taśmy
Klasyk jak Wu Tang jak Mobb Deep i 2Pac
Od dzieciaka tu się lata, dorasta w grupach
DI I L Gang, Shotgun, ciągle, kurwa, realtalk
Z nawijką Dixon37 gramy o wszystko
Warszawski rap, tu nasze serca biją
I nie zabiją skurwysyny nas żadną siłą, nie

Wjeżdżam tu na stówę, muzyka i siłka
Taka będzie latać, kurwy
Smażyć w piekarnikach
Każdy dzisiaj dużo gada, to i ja pogadam
Ale jak za słowem czyn nie idzie
No to przecież biada
Raz, dwa, trzy, test, nie, nie mikrofonu
Mam tu style
Co jak sztylet między żebra wrogów
Zło czyni z łatwością, ciężko się naprawia
Dzisiaj wbijam to jak kawał
Prawdy na twój kwadrat

Mam styl, ty go nie masz
Dziś na jednym bicie street
To 8 wersów scena leszczom robimy klik-klik
Daj ten bit, wyłącz shit
Ogień płonie tak jak weed
Jebać syf, fake MC's dziś z ekipą elo Dix
Mam styl, ty go nie masz
Dziś na jednym bicie street
To 8 wersów scena leszczom robimy klik-klik
Daj ten bit, wyłącz shit
Ogień płonie tak jak weed
Jebać syf, fake MC's dziś z ekipą elo Dix

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować