Szymi Szyms - BAIZEL tekst piosenki (lyrics)
[Szymi Szyms - BAIZEL tekst piosenki lyrics]
Wchodzę na dwa tysiące metrów
Ponad morzem i smażę moje Maps’y znają trasę
Dwa tysiące kilometrów jadę
Sobie przedłużyć fazę
Bo zrobiło się dziwnie
Sąsiad spsikał mnie gazem
Wirus obciął mi gażę
Kuzyna wsadzili za prochy i trawę
Leci Włodi i Kazek
Ja wiecznie młody jak Niño
Ale coś goni mnie czasem
To na razie, wrócę, kiedy ogarnie się bajzel
Bo na razie parę rzeczy niewyraźne
Jak se pościelę, tak się wyśpię
Ale ja chcę co dzień budzić się gdzie indziej
To na razie, wrócę, kiedy ogarnie się bajzel
Bo na razie parę rzeczy niewyraźne
Jak se pościelę, tak się wyśpię
Ale ja chcę co dzień budzić się gdzie indziej
Mickiewicza zamienię na willę
Gdybam o tym przy gibonie i pillsie
Te ostatnie kilka miechów to
Się z czymś gryzłem
Aż mi się z tego zmotał mixtape
Żyję w małej mieścince
Gdzie chcieli mnie zjadać żywcem
Rany się zagoją, a łza wyschnie
Słowa ranią ponoć, czuję się nieswojo
Już nie umiem trzeźwo myśleć
Przepraszam na chwilkę
To na razie, wrócę, kiedy ogarnie się bajzel
Bo na razie parę rzeczy niewyraźne
Jak se pościelę, tak się wyśpię
Ale ja chcę co dzień budzić się gdzie indziej
To na razie, wrócę, kiedy ogarnie się bajzel
Bo na razie parę rzeczynie wyraźne
Jak se pościelę, tak się wyśpię
Ale ja chcę co dzień budzić się gdzie indziej