The Truekings Label, Tymi Tyms, Tony Jazzu, Seji-Bot, Kazior - Krach tekst piosenki (lyrics)

[The Truekings Label, Tymi Tyms, Tony Jazzu, Seji-Bot, Kazior - Krach tekst piosenki lyrics]

Trzymam biblię w łapie
W drugiej łapie dżoja palę
Jestem zwykłym ignorantem
Na ten świat chuj kładę
Jak ten świat stanie w płomieniach
Sobie blanta odpalę
Nie pytam nawet czy, tylko kiedy to upadnie
Jestem tupakaliptyczny, skumaj, kurwa
Będę tupać w rytm apokalipsy, ściągając bucha
Tutaj Kazior, dziwko
Pierdolisz świat lub on cię rucha
I pierdolę to, choć się z
Tym nawet nie pierolę, kurwa
Pierdolę politykę i te gówna w newsach
Jaram dużo jointów
Tolerancja kończy się tutaj jebać media
I tak już dość syfu na podwórkach
Dbam o siebie i swoich, na resztę kładę chuja
Polityczna poprawność, co to znaczy, kurwa?
Muszę być niepoprawny
Bo pieprzę ten burdel na kółkach



Cywilizacja, globalizacja, denominacja
Wielki Szu niczyja racja, człowiecza nacja
Akcja, reakcja, wielkie bum
Dzieli nas mur, dzieli nas
Kościół, dzieli nas trawka, dzieli nas rząd
Anielski chór śpiewa tu gościu
To już wysiadka, idziemy pod sąd
To było pewne, to był
Błąd, prędzej czy później, musiało to runąć
Krach na giełdzie, otrzym gong
Skończyła się runda w parze z fortuną
Najpierw "welcome", potem "won"
Ktoś tutaj gra cienką struną
Kredyt weź, po czym spłoń
Drzewa i tak dalej szumią
Nie daj się szujom, miej świadomość
Kiedy zwajchować cię chce jegomość
A gdy mury runą, będziesz mógł z dumą nieść
Wciąż uniesione czoło tak, kolo, taka wizja
Czeka nas upadek naszego świata
Gdy bańki spłonął, apokalipsa
Brat będzie zabijał brata
Czy w roli kata się już widzisz?
A może nadal z tego drwisz
Weź lepiej przestań z tego
Szydzić, obudź się lepiej, bo ciągle śpisz
I przestań śnić o wolnym świecie
Te mrzonki włóż lepiej pomiędzy bajki
Może zaglądasz do połowy pełnej
Ale ja do w połowie pustej szklanki

Już trzeszczy ten świat
Napięty do granic wytrzymałości konstrukcji
Przygląda się nie jeden spótnik
Przez ramię luknij i zgub ich
Nim przyjdą po ciebie spakować w rezerwat
Za kasty rządzące, tyranie na bank
Będzie ciężko przetrwać
Język nienawiści będzie
Najmniejszym problemem
Woda i broń, jedynym zbawieniem w terenie
Podziemie, jak zawsze
Będzie chroniło niewinnych
Lecz inni, cóż inni
Swej zguby - sami sobie są winni
Las zawsze dawał schronienie
Lecz chwila, chwila
Gdzie ta zwierzyna co ma nam dać pożywienie
Ocean, superwulkan, po czym tsunami fala
Jak nas zaleje, plus ziemi trzęsienie
Nie będzie gdzie spierdalać
Bunkier jest spoko
Lecz ważniejsza jest ekipa
Taka co w ogień pójdzie, nie wnika, nie pyta
Nie znika
Jak jest lipa, sami doglądają sąsiada
A najmniejszą wartość będzie miał człowiek
Który za dużo gada

Padnie w końcu imperium
Dodrukowanych papierów majątków z ekranu
Gdzie złoto ma tak niewielu
Miałeś odłożony sos, na czarną godzinę
Banknoty bez wartości
Możesz rozpalić kominek nimi
Po co karabiny, bomby, farsa
Zdziesiątkuje nas brak wody pitnej i żarcia
Życie płaci pięknym za nadobne
Za to twoje wartości
Sprawdzi skurczony żołądek
Nie ma prądu, boisz się o zmroku wyjść
Anarchia się pogłębia, każdy kradnie
Żeby żyć
W walce o swój byt zapomnisz o nałogach
Zobacz, jak szybciutko ateiści
Wracają do Boga
Nie ma Jaruzela, przyjdzie kolej na Wałęsę
Za zawłaszczone państwo
Przy kielichu w Magdalence
Kto tylko może, ten ucieka przed siebie
Patrzę na minę Stańczyka, wiem
Że musiał wiedzieć

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować