TR3S LOBOS - Ewokacja tekst piosenki (lyrics)

[TR3S LOBOS - Ewokacja tekst piosenki lyrics]

Żadna z ran nie boli, odpłacę za każdą
Precyzyjne cięcia w gardło
W walce spada łeb gładko
Jedzie Radom, pozerze, składaj hołd
Wstyd za Ciebie
Jebie żołd, przebyłem drogę po całe te ziemie
Gdy uśmiecham się pazernie los
Chętnie wyciąga rękę
A to coś z Demona we mnie
Skuwa lodem całe prerie lece pewnie
Siłą umysłu wstrzymam pęd powietrza
Rozpierdalam wnętrza żyły
Gdy ukarzę oczy węża wilk zawyje
A Was kurwa zbije z nóg ten ryk na zawsze
Gdy przyjebie w bębny ryjem tych
Co fałszem hańbią kartkę
Moje armie, gdy luzują krok
To po to by krew wypić
Zwłoki gotują się w słońcu
Gdy znów odchodzimy syci
Siła mięśni co wysyła w


Target moc dwustu uderzeń
Dla popisu rżnę se gardziel
Gdy zamieniam się w to zwierzę
I im bardziej szarpiesz się w uścisku dłoni
Tym śmiech większy
Kocham dźwięk miażdżenia skroni
Wystrzał broni, płacz tutejszych
Ludzie wieszają się w miastach
Gdy zwiadowcy puszczą wici
Że na horyzoncie sztandar przedstawia
Trzy głodne wilki tatuaże na mym ciele
Malują przyszłości ciemność
Legendarny, jeden z trójki
Nazywam się "Nieśmiertelność"

Połóż na nieswoim łapy to odgryzę w szale
A własnymi was docisnę
Właśnie przechylam szale
Tak się bawię, kości robią jako bierki
A jak widzę wredne gęby obraz
Twarzy zmienia się w obierki
Kocham gardzić, przy tym minę mieć Jokera
Umiałeś się zeszmacić
Przywyknij do twarzy w melach
Teraz błagaj, ulubiona scena akcji
Ale kurwa się wzruszyłem
Aż wzruszyłem ramionami
Stoję na twojej drodze, drodze do celu
Rozdaje krzyże, tak mi do śmiechu
Największy ubaw, mają uraz, chcą się odgryźć
Spłodzić dobre wersy
Wyszedł poroniony pomysł
Do granic lekceważę a najlepsze jest to że
Chujowe i słuchałem, taka kwintesencja wrażeń
Płynę z echem śmiechu
Który w ciemnościach przeraża
Jeden z wilków (siema) , mów mi "Pogarda"

Jestem synem puszczy
Gdzie przy ogniu śpiewał puszczyk
A wąż co się łuszczy, spijał słowa z ust mych
W reku wasze czaszki
Dla igraszki jak grzechotki
Wiszą na kręgosłupach jak trofeum z rąk mych
Nim wzięliście mikrofony by nadać moc słowu
W mięso wbiłem szpony
W pradziadów waszych bogów
Łapczywie piję krew gdy czuję wilczy zew
Lubię gdy was obrasta strach jak totemy mech
Nie znam znamion czasu
Wyśmiewam zegara tarcze
Nic mi nie odbierzesz bo
Ziemia drży gdy warczę
Zjadam całe nacje gdy z legionem pełznę
Schowaj swoich bliskich gdy zły bije w werble
Naszyjnik z oczu ofiar dynda
Z karku jak przestroga
Złote pierścienie na palcu straszą pogan
Gdy wskazuje palcem płoną wioski miasta
Rozszarpuje wszystko nie liczy się
Dla mnie kasta
Lista moich pragnień długa jak podróż odysa
Wytnę drewno lasów by krwią ją opisać
Niekończący się apetyt zeżre szczęście miłość
Gdy wyjdę z puszczy nadadzą
Mi imię "Chciwość, "

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować