Trzeci Wymiar - Nim znów spadnę w dół tekst piosenki (lyrics)
[Trzeci Wymiar - Nim znów spadnę w dół tekst piosenki lyrics]
Światło rozrywa powieki, nocy koniec
Co za pojeb podniósł te rolety?
Zaraz zaraz łóżko wielkie jak
Pontiac z prerii gdzie ja jestem? To Polska
Czy przedmieścia Kenii
To jakieś pierdolone ćpuńsko
Na kacu arcy-film
Wczoraj z klanem chlałem whisky
Tu leża karty win
Jeszcze tylko białe myszki
Co jeszcze parę drzwi
Na stole tańczy drin pod czarne tłuste flow
Rozbijam prawie puste szkło to
Jakiś hotel antyk
Błyszczą złote karty na stole
Złote klamki i zbroje
W klopie blanty ktoś palił
A wiec idę tropem sauny lecz zamiast kibla
Wanny wchodzę do wielkiej sali tam ospale
Sztuki za barem serwują frutti di mare
Tu każda mruczy, staje
Nie daje dupy za frajer
Tu każdy Gucci i gajer się włóczy
Z cygarem kluczy wśród karier
By na skutki żalem wykupić tu harem
Oddam wszystko za pamięć tym
Bardziej szlugi i kawę
Dalej nie wiem gdzie jestem
Ale zdążyłem upić Tatianę
Mijam wrzuty Na ścianie prastare
Starsze niż Bóg i już znam to na pamięć
Po prostu spadam w dół
Mija minuta za minuta, powoli płyną godziny
Z nimi dni mijają w chwili
Świeci w szyby biały winyl
I nikt żywy nie ma siły
Krzywić szyny tej machiny, wstrzymać tryby
Gdybym wiedział gdzie jest inicjator winy
Mija minuta za minuta, powoli płyną godziny
Z nimi dni mijają w chwili
Świeci w szyby biały winyl
I nikt żywy nie ma siły
Krzywić szyny tej machiny, wstrzymać tryby
Gdybym wiedział gdzie jest inicjator winy
Kiedy patrzę na mój świat oczyma wyobraźni
Widzę rzeczywistość jakbym włączył
Opcje zaśnij i choć obraz niewyraźny w
Powietrzu czuć jaśmin
Koszula kaszmir, słonce patrzy w twarz mi
Spragniony kropel, w dłoni Johnie Walker
Znajomy fotel, oliwny gaj widokiem z okien
Na fonii z Bogiem jak w karnawale
Przy palmach staje
Goni z szlafrokiem tutejsza Salma Hayek
Barman podaje kawior, kalmar, papaje z kawą
Tatar daje amstafom, karma była łaskawą
Mam pełna szafę: Gucci, Armani, Pucci nawet
I mam raj, jeżdżę Maybachem
Czasem Porsche Cayman’a
Sączę szampana Da Vinci, van Gogh
Monet na ścianach
Pachnie Dolce Gabbana, kończę kalmara
Wierze jak Mojżesz w Pana
I nim to pryśnie, czekaj włączę aparat
Mija minuta za minuta, powoli płyną godziny
Z nimi dni mijają w chwili
Świeci w szyby biały winyl
I nikt żywy nie ma siły
Krzywić szyny tej machiny, wstrzymać tryby
Gdybym wiedział gdzie jest inicjator winy
Mija minuta za minuta, powoli płyną godziny
Z nimi dni mijają w chwili
Świeci w szyby biały winyl
I nikt żywy nie ma siły
Krzywić szyny tej machiny, wstrzymać tryby
Gdybym wiedział gdzie jest inicjator winy
Dzisiaj jestem Banderas, oto moja banderoza
Idylla, Carrera, willa na tle morza
Wokół żagle, woda
W ustach smak Jack’a Danielsa
Sprawdzę towar, koka czeka na maestra
Do dźwięku gitar
Tańczy pełna wdzięku seniorita
Robi to tylko dla mnie
Bo jestem hojny jak caritas
Mam porsche, jeepa, dolce w plikach
Krzyczę dolce vita, słońce, Kostaryka
Na drugim planie jestem więźniem samotności
Kapie się w szampanie z
Tanią dziwką bez wartości
Pije do nieprzytomności
Bo żyje na skrajności
Jestem bankrutem własnej moralności
Byłem próżny próbowałem rożnych pokus
Teraz pusty pokój, nie ma ludzi wokół mnie
Głuchy spokój, przedtem pale opium
Bo wole popiół wokół zamiast łez
Nagle przebudziłem się zlany zimnym potem
Jako inny człowiek nie ma willi kobiet też
Jest tylko jedna i tylko m2 to moja Mekka
O której nie ma dnia bym nie pamiętał
Mija minuta za minuta, powoli płyną godziny
Z nimi dni mijają w chwili
Świeci w szyby biały winyl
I nikt żywy nie ma siły
Krzywić szyny tej machiny, wstrzymać tryby
Gdybym wiedział gdzie jest inicjator winy
Mija minuta za minuta, powoli płyną godziny
Z nimi dni mijają w chwili
Świeci w szyby biały winyl
I nikt żywy nie ma siły
Krzywić szyny tej machiny, wstrzymać tryby
Gdybym wiedział gdzie jest inicjator winy