Tytuz, ZDR, Bonus RPK - Nie podnoś tekst piosenki (lyrics)
Bonus RPK [Oliwier Roszczyk] Warszaw, Polska 🇵🇱
[Tytuz, ZDR, Bonus RPK - Nie podnoś tekst piosenki lyrics]
Że się frajer rozpierdala
Później wraca na ulicę, kto mu na to pozwala
Niech spierdala
Nie ma zrozumienia dla kurestwa raz nawala
Nie ma już dla kurwy tutaj miejsca
Pośród takich jak my
Bez skrupułów i bez żalu
Nikt nie będzie klepał po
Ramieniu frajera dla szmalu
Na legalu jakby nigdy nic się nie stało
Każdy wiedział, ze łeb sprzedał
Nie wszystkim to przeszkadzało
I latali z nim dalej, wszystko super, ładnie
Pięknie chociaż oczywiste było że mu
Dupsko znowu pęknie że znów klęknie
Znów się ze wszystkiego wyspowiada
By ratować swoją dupę
Najłatwiejsze wyjście - zdrada
Dobra rada dla wszystkich którym
Się w głowach miesza
To przesada z frajera nigdy
Nie rób se kolesia
Frajerstwa się nie rozgrzesza
To niewybaczalny grzech
Goń łachudrę byle dalej
Życz tej kurwie żeby zdechł
Nie podnoś dziurawca, nie klep go dla szmalu
Jemu znowu dupa pęknie, zdeptany karaluch
Drugi raz zaufasz
Będziesz śmigał zmarszczony
Tak dziurawiec się ratuje
Miał błąd wybaczony
Bez szacunku dla tych kurew
Co sprzedają chuj im w dupę
Wszystko mam na papierze
Kiedyś śmieciu padniesz trupem
Od dzieciaka obu znałem
6 lat temu się rozjebał rok temu drugi pękł
W sądzie słyszę "będziesz siedział"
W sercu jedno przekonanie
W jedności drzemie siła
Bij, kop, pluj, ubliżaj, orient psy
W bloki wiraż
Się nie przyznaje, nie mam nic do powiedzenia
Jak nie ma dokąd uciec
Znam to ziomek nie z widzenia
Pod blokiem akcji parę
Jeden klepał się z pedałem
Wybaczył mu za szmalec
Inny latał mu po trawę
Ostatnio ktoś mi mówił
On ma chyba wyjaśnione
Po mojemu jebać go, do swoich leci w moment
Zemsty smak jak ryzyka, ciemna klatka
Zła ulica odbity but na cycach, frajer leży
W mroku znikasz
Na pohybel tym psom, spotka krzywda ich za to
Cierpliwości życzę dobrym
Zamkniętym za kratą
Jeden z drugim dziurawiec, wbić do kapucyna
Każdy by wygonił, ty przygarniasz skurwysyna
Taki litościwy, czemu jakim prawem?
Pobiegł na ugodę, to badejki ma dziurawe
Srał pod siebie pewne, mówię ci bankowo
Zesra po raz drugi, nie skrzywdzili go surowo
Jak psa trafił łeb nie człowiek samozwańczy
Dalej rozpierduchy bo z kurwami
Się nie tańczy, jebać
Nie podnoś dziurawca, nie klep go dla szmalu
Jemu znowu dupa pęknie, zdeptany karaluch
Drugi raz zaufasz
Będziesz śmigał zmarszczony
Tak dziurawiec się ratuje
Miał błąd wybaczony
Było dobrze
Było pięknie każdy zarabiał pieniądze
Z biegiem czasu coraz więcej
A tu prosze szpagat poszedł
Grupa leży, w toku sprawa i obława
Kilka lat na sankach, sytuacja nieciekawa
Świadek wali z dupy
Choć pierwszy był do rozkminek
Latał, ludzi łamał
Nie miał litości dla dziwek
Każdy się go bał, on podkręcał nowe sztosy
Nie wychodził z domu bez batona czy bez kosy
Przyszło co do czego, psy nazbierały dowody
Wpadły drzwiami z rana, pozbawiły go swobody
Gdy usłyszał wyrok
Zaczął pruć się jak rajstopy
Powydawał braci, tylko dla własnej wygody
I co mu po tym, przecież całe życie przed nim
Świadomy że stał się kurwiszonem frajerskim
W końcu nie jest dzieciakiem
Którego psy zakręciły
Tylko dorosłym chłopakiem co
Odpowiada za czyny są przyjęte zasady
Możesz wyjść z komendy siny
Ale nigdy się nie zniżaj do poziomu padliny
Już niejeden fifarafa okazał się mięczakiem
A niejeden mięczak z pozoru dobrym chłopakiem
Chuj nie ważne czy na mordę czy na bakier
Przyjdzie czas się okaże
Jaki z ciebie twardziel
Przyjdzie czas się okaże, póki co z fartem
Jeśli robisz coś, miej charakter, RPK ZDR