Vienio, Pele - Kolaż tekst piosenki (lyrics)

Środek Europy gdzieś w centrum miasta
Trzech typów godzina jedenasta
To ziomka klatka szóste piętro
Jedna linia to nasze metro
40 złotych i dobre chęci
Ja kupię browar ktoś jointa skręci
Ramka szlugów trzy dŹwięki na krzyż
Zaraz zobaczysz czy dobry mam haszysz
1000 winyli i ty sam jeden
1977 to jest mój prywatny eden
Trzeci świat wciąż klepie biedę
W telewizji chyba tysiąc jest kanałów
Z 15 par zdarłem z Superstarów
Milion puszek wypitych browarów
Sam w autobusie goni 300 kanarów
To normalka jak co miesiąc
Obrót na pięcie stopni 180
Live instrumental system stereo
Polska - Węgry lipa zero zero
Radiostacja 101 i pół
Czy znasz na pamięć swój numer NIPu
W dziesięciu listach ślady wągliku
Trzy minuty to czas wideoklipu

MPC dwójka i trzy zera dwa adaptery
93 wyjściowe tempo tak to cztery takty
MPC dwójka i trzy zera dwa adaptery
Każdy kolejny dzień kolejny poziom

Koleżka trafił czwórkę na Służewcu
Do wódki menelom brakło złotych dwudziestu
Tysiące Polaków w Stanach do azbestu
Kwartet smyczkowy zjebał się z podestu
Setki raperów znam dobrze paru
Zginęło z konta komuś milion dolarów
Zmniejsza się wciąż liczba mlecznych barów
Z darami dla ofiar 10 autokarów
Pić mi się chce upał 40 stopni
Bezrobotni 300 mają zasiłku
Szkoda wysiłku za 700 złotych
Wolisz zostać w domu i nie iść do roboty
Dwa żebra pękły i sine oko
Matka mówiła nie wychodź nocą
Dwa cztery dołek ręce się pocą
20 lat kontaktu z przemocą
Wszyscy jesteśmy z tej samej gliny
Zewsząd czekają jakieś skurwysyny
To 100 procent czystej adrenaliny
Wszystkiego najlepszego na
Osiemnaste urodziny

MPC dwójka i trzy zera dwa adaptery
Zero kreska dwójki dwie
MPC dwójka i trzy zera dwa adaptery
Zero kreska dwójki dwie
Dwadzieścia zero zero elo