VNM, KęKę, Sokół, Quebonafide - Brać życie za mordę tekst piosenki (lyrics)
KęKę [Piotr Siara] Radom/Warszawa, Polska
[VNM, KęKę, Sokół, Quebonafide - Brać życie za mordę tekst piosenki lyrics]
V, kiedyś życie wzięło mnie
Za mordę dosłownie
Jak nie mówili jeszcze na mnie Lewiatan
Bo ujebali mi pół japy kiedy
Miałem te cztery lata, chuj w nery kata
Bo ciąć mieli to inaczej
Bradem Pittem i tak bym nie był
Ale nawet bez fejmu dymałem sporo
Gdyby mnie dopadł brak liter
I tak bym przeżył nie pomogły mi media
Kiedy byłem w wieku Quebo nie było FB wtedy
Telewizja puszczała tandetę w eter kiedy
Rozkurwiałem na NSPC nety
Dlatego dzisiaj kiedy dzwonią z TV
Z propozycją do mnie
Mój menadżer woła: "Trzy dychy za odcinek
Albo weź idź stąd ombre"
Dziś za mordę, życie, biorę ja
Tego warty jak L’Oréal ciemny mówi
Że telefon bookingowy robi Bzzzzz jak ONA
Swoje klipy za dychę schowaj
Mam klipy za dwie dychy
Moje płyty to syty towar
Mam wsypy na dwie michy
Żadna z nich nie jest złota
Starczy że Mastercard jest
A za featy biorę hajs nie barter bo
Moim blaskiem by nie pogardził Cartier
Gra mówi żebym wygrał a słucham wszystkiego
Co do mnie tu ona mówi
Wiesz, że wygrałeś życie jak budzisz się
O jedenastej i wchodzisz do jacuzzi
(V, kurwa mać)
Trzeba działać, trzeba robić hałas
Trzeba napierdalać
Mam trochę inne spojrzenie na to niż
Paru moich znajomych z branży
Jem do syta, nie ponadto
Mocny chwyt albo pełne garści
Żyję dobrze, nie za szybko
Wszystko zawsze małą łyżką
Czyszczę grunt, kolejny ruch, czysto
(oo) , jedziesz hip-hop
Idę do góry ale patrzę na dół
Wiem co się dzieje i się patrzę na to
Chyba trochę zaszedłem ci drogę
(uu) wiem że patrzysz za mną
Skądś jestem, patrz mamo
Taki sam nie tak samo
Bierz za mordę ale prowadź mądrze
Co? patrz jak idzie tato
Chłopski rozum ale i cwana bestia
Mocny rozruch to nie fanaberia
Wers za wersem, kęs za kęsem, Kę Kę
Ksywa niezła horyzont przesuwam
Ostatnio cała Polska mniejsza
Póki co się nie wczuwam
Sztab zawsze na peryferiach
Wyłożone na skoki pasy
W każdej chwili gotowy wrócić
Do starej tyry daj mie te paczki
(dzyń) trafię do ludzi
Mam spokój, syna, terapię plus o czym pisać
Właśnie tu się wspinam, Boże
Jak stąd świetnie widać, kę!
Trzeba działać, trzeba robić hałas
Trzeba napierdalać
Mam jedno życie, więc biorę je, chore jest
Trzymam za mordę bo gryzie
Przy korycie, korek jest, stoję se
Patrzę na świnie co chcą je tu brać sowicie
Odbicie, działaj uczciwie a
Hajs sam przyjdzie
Spokój, bo widzę jak czekając tu
Na chuj wie co stoicie to idę
Po cichu bo ni chuj pomników z
Granitu nikt mi tu nie stawia
Weź mnie nie naprawiaj, ja świata nie zbawiam
Jak Denis Peterson dokładnie
Maluję twoimi myślami
Jedyne co możesz zarzucić tym
Wersom to hiperrealizm
Zjadam na kurwa przekąskę elitę tą pierwszą
I tych co tam stali
Nie przyda się kalkulator mym wierszom
Bo chyba już czaisz, że płynę po fali
Śmieję się głośno z tych co
Nie trybią mojej zajawki
Jestem z PROSTO i idę na żywioł
Może ostatni żywot
Prowadzę za ryj i radzę tak im
Bo zje ich i będzie krzywo, siwo
To fajerwerków dym dodaje lęków im
Cicho, ja wiem że jak puszczę dziś mordę
Tej bestii nie grozi nic więcej
Na miękkiej poduszce waruje i nie
Śpi bo chodzi o respekt
Trzeba działać, trzeba robić hałas
Trzeba napierdalać
Życie - jestem efektem ubocznym
Wychowywanym w gniewie wśród toksyn
Kłamstwa i schizy, splatałem palce w krzyżyk
Zanim zdążyli mnie ochrzcić
Życie - jestem iluzjonistą
Jako dziecko stawałem się niewidzialny
(Mogę wszystko) dlatego robiłem co
Mogłem żeby zniknąć
Nie chciałbyś przeżyć tej traumy
Świat wali mi się w pył
Wpadłem tutaj jakbym miał bombę pod bluzką
I ani mi się śni
Teraz odpuścić chociaż się modlę by usnąć
Z nieznanych pobudek los rzucał mi wieniec
Wszystko wzięło w łeb, mam ślad po migrenie
Ale zamiast na grudę i wódę za wódę
Bujam klubem najgrubiej czekam na skinienie
Nie wiem czy to wszystko jest po coś czy nie
Ale zacząłem to po to by skończyć
To nie okoliczności stworzyły mnie
Ja stworzyłem okoliczności
Moje zmienne nastroje stąd ta racja rap
Los od początku był chwiejny
Idę po swoje to relacja live
Bałagan na porządku dziennym
Śmiechy i płacz, imitacja braw
Nie jestem do końca świadom co się dzieje
To woda na młyn, słowa na wiatr
Ale bądź pewien tego że wkrótce stąd zwieje
Dopiero teraz się czuję raperem, to przymus
Czas najwyższych prób, jak tenor
Skoro wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
Mamy nie po drodze, jest tylko jeden Panteon