VNM - Kent stej tekst piosenki (lyrics)
[VNM - Kent stej tekst piosenki lyrics]
Bo nie mogę dłużej z nią być
Szczere uczucie chyba mój egoizm przyćmił
Rozbieram to na czynniki pierwsze
Ale to nic nie daje, problem jest holistyczny
Byliśmy razem od matury
A trzydziestka powoli kładzie łapska na karku
Ja dalej latam po tych ławkach jak parkour
A czas nie stanie jak w szwajcarskim zegarku
Chodzi mi o to
Że nie jestem jeszcze gotowy na to co
By mogło tu ze mną być jakbym nie zmienił nic
I chyba zrobię to po to
By potem nic nie żałować
Ale jeśli zostawię ją teraz
Serwując jej powiekom potop
Mogę żałować na starość
Jakbym za moment wyjebał wszystkie
Złote na botoks
Przychodzi mi to ciężej, tym bardziej
Że jest Bogu ducha winna
I nawet nie wiem jakie
Sytuacje ten powodują impas
W sensie czy chcę wolności, czy chcę innej
Czy w samotności mi mieć przyjdzie
Moje szczęście, serce będzie przezimne
Nie raz po kłótniach bezsensownie
Czekaliśmy parę dni, by się dotknąć byle
Mimo tego wiem, że jakbym myślami tam wracał
Pamiętałbym tylko te dobre chwile
I boje się tego
Ale jest coś czego boję się bardziej
I jeżeli teraz nie odejdę
Moją szansę na szczęście
Utracić już mogę na zawsze, ta
Kiedy na mnie patrzysz, widzę w twoich oczach
O czym myślisz, wiesz pewnie, że myślę
Że nie mogę zostać nie wiem czy to dobrze
Ale teraz nie jest dobrze
A mamy jedno życie, proszę zrozum
Nie chcę wybierać
Ale muszę to zrobić sam, sam
Sam, sam, sam, sam, sam
Muszę to zrobić sam, sam, sam, sam, sam, sam
Muszę, muszę to zrobić sam, ta
Muszę to zrobić sam
Stary, masz typowy problem ery tej
W ogóle dawno nie byłeś taki szczery, ej
Słuchaj, opowiem ci historię z happy endem
Ale nie Fairy Tale, może ci będzie lżej
Mam dwoje przyjaciół
Poznaliśmy się lat piętnaście temu
A ich związek to historia nie z tej planety
Zupełnia jak Mars i Wenus, ta
Chyba wtedy już byli razem i
Na początku w jednym mieście
Ale nim studiowali oddzielnie
Mieli za sobą pierwsze rozejście
I pierwsze zejście
Potem coś na odległość - ona Gdańsk
On Warszawa
I to jakbyś zażartował z sędziego
Na rozprawie o twoje życie
To jest drogi kawał
Pewnie dlatego im nie wyszło znów
Ale potem w stolicy wynajmowali razem M3
Ale po trzech latach on się wyprowadził
Ona też i wiesz to były złe dni
I tygodnie, miesiące, potem lata
On ma nowy związek, ona lata po bibach
A dzisiaj chyba po raz ósmy są razem
Końca na horyzoncie nie widać
Z moją kobietą też mieliśmy
Kiedyś waśnie długie
Ale później ta dwójka przyjaciół była
Świadkami na naszym ślubie
Ziomek, do czego zmierzam?
Jeżeli to jest prawdziwe to i tak przetrwa
A na teraz masz cliché - kieruj się sercem
Życie bywa śliskie jak płetwa