VNM - Zapiekanki tekst piosenki (lyrics)
[VNM - Zapiekanki tekst piosenki lyrics]
Spróbuję
7 rano, zalewam mlekiem kukurydziane płatki
Płatki za oknem kamienicę zasypały w 2 dni
Zdejmuje te same co w
"Na Weekend" miałem laczki
Podeszwa skórzanych butów wznieca
Kurz z wycieraczki
Koszula, krawat i płaszcz i przystanek
-15, na Zawiszy wiać nie przestaje
20 minut, widzę go, podjeżdża
A w środku tłok, że nie mogę wsiąść, odjeżdża
Zalewa mnie krew
Nie wiem co i kto i kiedy jeszcze
Dojebie tu mnie w glebę
Z buta do korpo tu brnę w gniewie
Ubrany jak na jebaną rewię, nie wierzę
I cały świt tutaj siedzę
Diabeł złego nie bierze
Nie czeka nikt na mnie w niebie
To gdzie idę? Bo przed siebie to
Gdzie nie wiem, sens ma tylko
Że tchnienie na dźwięk zamienię
Z marzeniami wracam na chatę i piszę
Po drodze na obiad biorę
Zapiekankę na placu Zawiszy
Wiem, że, wiem, że nie powtórzę tego więcej
To samo miejsce i ten sam czas
Ale to mam wszystko przed oczami
I uśmiecham się gdy to widzę
Moja ex, wiem nie trawi mnie, to minus
Znasz ją
Też widziałeś pewnie na klipie do "Dymu"
Kolejne dwie próby po nim trafiły do pyłu
"Stara miłość nie rdzewieje"
Już mnie tak nie indoktrynuj
Zapiekanki na Zawiszy nasze cliché
Zabawna jak nieraz życie zeszyty nasze pisze
Bo z obecną
Którą na klipie widziałeś też już
Nim byliśmy razem jadłem to samo
W tym samym miejscu i raz
By zmienić scenografię z kwadratu
Na miejski plan trafiliśmy gdzie moja ex
Ogarniała panieński bal
O tym wiedziałem wcześniej, wiem więcej
To kiepski strzał napięcie tak wielkie
Że we mnie pięknie bezpiecznik padł
Wyjebałem stamtąd w nocy tu z buta jak
Jebany fantom w kapturze tę
Pójdę zapiekankę zgarnąć
Na Zawiszy zjem i już będę do siebie rwał
Po drodze radiola spisuje typów
Mówią: "siema V"
Rzadko chodzę na spacery
Chyba że wprost do monopola
Więc poszedłem raz sam wieczorem
Na Mokotowskie Pola do parku
Powspominać te czasy jak w lato 3 lata wstecz
Tu biegałem o 6 rano przed pracą
Dziś moja praca to muzyka tylko i aż
Bibliotekę, w której pisałem
Licencjat szybko mijam
Bo przestałem uczestniczyć w tej zabawie
Przez muzykę moje życie zmieniło się
W sen na jawie
Za pierwszą zwrotkę jak pędzę gdzieś
Wejdę z domu do taxi
Nie wsiądę tu nigdy więcej
Do miejskiej komunikacji
Te hajsy szczęścia nie dadzą ci, nie
Ale ten mrok oświetlą
Jak na niebie flara czy dwie, zabawne że
Najważniejsze te rzeczy w życiu może los
Żwawo tu zmieni w moment
A niektóre błahe te pozostaną tu niezmienione
Bo gdy wracam z parku pogrążony w ciszy
Na kolację biorę zapiekankę na placu Zawiszy