​ejmatt - Ownchool_odrzutowiec tekst piosenki (lyrics)

[​ejmatt - Ownchool_odrzutowiec tekst piosenki lyrics]

Jak idę po swoje, to po
Swojemu, Ty pozdro Zielu, nie typowy Seba
Nawinę na granicy cudów Meksyku
Gdzie niedużo typowi trzeba, więc
Kminię w tych wersach i szperam, byś nie
Mógł powiedzieć, że dużo mi trzeba, nie
Trzeba zacięcia Wam, skillsów
A temat się dawno najebał i oszczywa dres
Widziałem, co trzeba i to, co nie trzeba
Co nie chciałem też
I czułem to wszystko na sobie jak wieszak
Kilogramy leciały na łeb
Byłem już, kurwa, na drodze do nieba, na
Drodze do piekła i na drodze, gdzie
Widziałem światełka jadącе z daleka i
Wcale nie chciałеm uciekać im, nie
Zjebałem na medal
Choć po drugiej stronie to
Dla nich był standard
Nie było przebacz, ziom, po drugiej stronie
Bo grali mi marsza nie było


Że bieda przeszkadza nam umieć się naćpać
Bo ćpaliśmy życie se, imaginując
Że kiedyś nastanie tu nasz czas
Dziś nastanie strat las
Nastanie czas nam z biegu
Bo gdy nastanie nasz czas
Nasta to szansa jest
Weź, nie stanie znów czas nam
Stanieje walka wręcz
Więc paradoksalnie, panie
Znów nastaw się na łamanie szczęk
Jak trzeba ramienia Ci, nie ma tu typa
Co chce być dawcą i wiem, nie od teraz
Najlepsza postawa to nie być dawcą
Ten wielbłąd istnienia i złamanie
Zasady - pieprzyć kłamstwo
Najlepsze rzeczy, co mogły się zdarzyć mi
Coś jak rapowi dziś - niemy Żabson
Spieprzyć? Ja, kurwa
Mieszałem już leki z alko
Psychotropy, nasenne i wóda
I zioło - nie Twoje cukierki z Warką
Gdybyś spytał mnie dziś, czy
Próbować, powiedziałbym: wierz mi, warto
Możesz mówić se, że chora głowa
A dziś dzięki temu, to chcę żyć nadto
Jak to? No wiem
Ile można sprzeniewierzyć łatwo
Głosić im tezy o życiu i śmierci
A ja śmierci powiedziałem: gnaj stąd
Jak mówisz, że znasz to, to mówię Ci nie
Tu nie ma, że ktoś opowiedział
Że z matką widziałeś to wczoraj już na TVN
Od zawsze tak jest
Że wcześniejsze doznania kształtują poglądy
Więc tylko od Ciebie zależy, czy
Wyciągniesz ręce po więcej, czy wnioski
Nie zawsze tak jest, nie
Wcześniejsze doznania się kłębią
I, kurwa, ścierają kostki do krwi, a Twój
Łeb dostaje obuchem, aż ciemno Ci, mrugasz
Przez wzgląd na experience, mam max level
I zakwestionuję, co Ty chciałbyś wnieść
Bo wyniosłeś figę #MaxMeyer
I historia to mało prawdopodobna
Że znajdę do bramy klucz #Andersen
I rozpierdalana co druga skarbonka w rytmie
Odpowiadania na rzeczy i nie
Są na rzeczy dziś, mam, co trzeba i tylko to
I dla mnie to chleb, a znów dla Ciebie nic
Jak odbierasz to wszystko wprost
Mam dla Ciebie nic, dobre rady to qui pro quo
I skumasz to
Kiedy już sam zechcesz życia pod
Stopami już tylko dno
Dobre rady to tylko zło
Musisz czuć tu jebany pot swój
Teraz wiem, gdzie to wszystko
Poszło, ziom, odpój, ownschool
Od dekady, ziom, widząc coś, obserwuję
A nie tylko patrzę
Widzę to wszystko i gdzieś zapisuję
Na długo przed zapisywaniem kartek

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować