Słoń, Paluch - Balans tekst piosenki (lyrics)

Paluch

Wojciech Zawadzki

Paluch [Łukasz Paluszak] Poznań, Polska

[Słoń, Paluch - Balans tekst piosenki lyrics]

BOR, BDF, o czerwony Dywan

Nadal nie lubię upałów
Wypatruję ciągle deszczu
Nie lubię garniaków
Wychowany w świecie dresów
Tu, gdzie ginie przyjaźń
Przez odrobinę cash'u ja odnajduję balans

Nie zmieniłem się za bardzo, ziomek
Czuję to codziennie
Znowu w droższym sklepie ochroniarze
Są mym cieniem
I nie mam aspiracji, żeby coś im udowadniać
(co) znam swoją wartość, utrzymuję balans
Jak wbiłem do salonu po
Samochód po raz pierwszy
Patrzyli jakbym się niechcący
Odciął od wycieczki
Dziś patrzą już z uśmiechem
Jak wymieniam gablotę oni się nie zmienili


Tylko widzą we mnie flotę (jebać)
Dziś idę na zebranie, tym razem jako rodzic
Połowa starych siedzi z miną
Jakbym miał ich pobić
Często czują się mądrzejsi
Bo mają korpo gajer
Lecz ich dziecko rzuca mięsem
Moje są wychowane ja lubię dobre żarcie
Lecz nie sztywne restauracje
Zawsze krzywo patrzą
Gdy wbijam tam w Air Maxie
Mierzy mnie typek w lakierkach
Lejąc wódę do kielicha
Wpierdolił to ze smakiem
Wieśniak nie zostawił tipa
Nadal nie lubię upałów
Wypatruję ciągle deszczu
Nie lubię garniaków
Wychowany w świecie dresów
Tu, gdzie ginie przyjaźń
Przez odrobinę cash'u (hajs)
Na zerwanych linach odnajduję balans
Nadal nie lubię upałów
Wypatruję ciągle deszczu
Nie lubię garniaków
Wychowany w świecie dresów
Tu, gdzie ginie przyjaźń
Przez odrobinę cash'u (ej)
Na zerwanych linach odnajduję balans

Kiedyś przed hotelem w Gdyni
Chwilę po Juwenaliach
Zaczął nam ubliżać z dupą naćpany baran
Byliśmy w siedmiu
Mógł szybko zjechać na OIOM
Lecz mam idealny balans
Pewności z dojrzałością (dzisiaj)
Co weekend w klubie obce typy w stylu random
Chcą zdobywać punkty ścieżką
I gangsterską gadką
My całą bandą spokój trzymamy ciśnienie
Cierpliwość to jest sztuka
Rośnie razem z doświadczeniem (proste)
Gdy proszą o atencje
Ubliżając w komentarzach
Mówię, ziomuś, tylko spokój
Jak wujek dobra rada
Samiec alfa to jest gracz, wyczuwa frustrata
Samiec alfa to jest gracz
Nigdy nie liczy na farta
Nauka to skarby w życiowej szkole jak kujon
Tu porażki to wykłady, lamusy tego nie kupią
(śmiecie)
Tego nie kupią, dla nich ceny niewidoczne
(nigdy)
Tego nie kupią, studiują życie zaocznie
Nadal nie lubię upałów
Wypatruję ciągle deszczu
Nie lubię garniaków
Wychowany w świecie dresów
Tu, gdzie ginie przyjaźń
Przez odrobinę cash'u (hajs)
Na zerwanych linach odnajduję balans
Nadal nie lubię upałów
Wypatruję ciągle deszczu
Nie lubię garniaków
Wychowany w świecie dresów
Tu, gdzie ginie przyjaźń
Przez odrobinę cash'u (ej)
Na zerwanych linach odnajduję balans

Nieważne czy śpisz na hajsie i
Jak masz w życiu super
Bo i tak ponury żniwiarz
Ukróci twój harmonogram
Powiem ci prostą prawdę
Wszyscy jesteśmy w dupie
Dlatego przewidywanie przyszłości
To asstrologia
Łuki i Wojtas, gramy w to wuchte lat ziomal
Najpierw liczyli nam rymy
Później liczyli nasz hajs
Ty w modnych ciuszkach się
Starasz wyglądać niczym bankomat
My w balaclavach jak Hamas
Robimy napad na bank
Gram rap nie pod rotacje
To mix chamstwa i wyzwisk
A wasze wsparcie pomaga utrzymać
W życiu mi balans (bosko)
Byłem spłukany
Nim przyszła ta niby sława i zyski
O mały włos się otarłem o trajektorie Ikara
Już się nie szlajam po barach
Oszczędzam nos i wątrobę
Chociaż i tak ciągle słyszę
Że wyglądam jak ćpun
W pracy też non-stop gadali
Że łysy ryj mam jak złodziej
Nawet jak na trzy zmianówce
Zapierdalałem za dwóch
Na chuj właściciel knajpy nagle chce
Mieć ze mną fotkę kiedy tu wszedłem
To mierzył mnie z pogardą jak śmiecia
Lecz gdy kucharze podbili
Żeby zbić ze mną piątkę
To nagle zaczął się ślinić
I krzywo gębę zacieszać
Jebać, czerwony dywan, nie jesteśmy pudelkiem
A wasz kurewski światopogląd
Od mojego odbiega
Zatoka Perska, płoną szyby naftowe w Kuwejcie
Jak znaki dymne puszczamy dzisiaj
To ścierwo do nieba nadal nie lubię upałów
Wypatruję ciągle deszczu
Nie lubię garniaków
Wychowany w świecie dresów
Tu, gdzie ginie przyjaźń
Przez odrobinę cash'u (hajs)
Na zerwanych linach odnajduję balans
Nadal nie lubię upałów
Wypatruję ciągle deszczu
Nie lubię garniaków
Wychowany w świecie dresów
Tu, gdzie ginie przyjaźń
Przez odrobinę cash'u (ej)
Na zerwanych linach odnajduję balans

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować