Słoń - Prosty Przekaz tekst piosenki (lyrics)

Wojciech Zawadzki

[Słoń - Prosty Przekaz tekst piosenki lyrics]

Yo, yo, yo!
Pozdrawiamy nasze rodziny i przyjaciół
Dedykujemy ten track wszystkim ludziom
Którzy są z nami obojętnie, co by się stało
Nie wierz nigdy w to
Jeśli ktoś ci będzie wmawiać, że jesteś nikim
Bądź sobą i podążaj za swoimi marzeniami
A tym wszystkim rurom
Które szukają dziury w całym
Ośli kutas w dupę

Moja ksywa to Słoń
Nie zgarniam brudu pod dywan
Często odbijam od picia
Bo mi zaczęło odbijać
Mama uczyła mnie życia
Wszczepiła w serce pokorę to te rewiry
Gdzie pyry karmiły lud od pokoleń
Moim motorem jest rap
Wack MC's jęczą na forach
Nie zgrywam wielkiego znawcy


I życiowego znachora
Nie robię rapu na pokaz, bo taka moda i sezon
Mam własny pogląd na świat
Jebać co w mediach powiedzą
Nie jestem twoim kolegą
Więc lepka cipo się pałuj
Twoje podejście do rapu
Obraża prawdziwych fanów
Jestem normalnym człowiekiem
Na chuj mi gadasz o fejmie
Wiesz o mnie tyle co glizdy
Wiedzą o byciu gołębiem
Na bębnie Mikser jak szaman
Wybija rytmy piszczelem
Ty przy tym gównie się
Bujasz jak pierdolony wisielec
Nie jestem kurwa hipsterem to
Przekaz szczery i prosty
Stary ci dawał do ręki i wciskał kit
Że to joystick wiem jak alkohol i proszki
Potrafią najebać w bani
I choć nie jestem z ulicy
Pod kloszem mnie nie trzymali
Ojciec mnie nie bił i nie pił
Wpoił szacunek do matki
Wiem jak smakuje zwycięstwo
Znam także posmak porażki

To jest prosty przekaz
Nie rozumiesz o czym nawijam
Na chuj szczekasz?! To jest serio proste
Rap dla naszych ludzi za granicą i w Polsce
To jest prosty przekaz
Nie rozumiesz o czym nawijam
Na chuj szczekasz?!
Puszczamy muzykę w przestrzeń
Więc wznieście ręce w powietrze!

Kiedy opada kurtyna i gasną na scenie światła
Moje prywatne problemy
To moja sprawa prywatna
Nie gadaj do mnie o bzdurach
Trzydzieści debilnych pytań
Wszystko co chcę ci powiedzieć
Usłyszysz na moich płytach
Za serce chwytam jak zator
Po bitach płynę jak Charon
Na scenę przepuszczam nalot
Zrzucając bomby jak Daon
Sram na tą całą otoczkę bycia życiowym poetą
Raperzy kłamią jak z nut
Udając kogoś kimś nie są
Ja wbijam igły w ich ego, wiem
Że nas kurwo nie cierpisz
Zżera cię zazdrość jak widzisz
Na mieście nasze T-Shirty
Jestem w chuj słaby i cienki
Nie trafiam w bity jak no skill
Dlatego gramy koncerty we
Wszystkich regionach Polski
Morduje bity i zwrotki, odsłuchy i mikrofony
Słabi szlochają jak wchodzę na
Scenę deptając po nich
Nie pomiń ksywy Miksera
Ten typek pożera dupą
Tych producentów co raper z
Poznania im zdepnął ucho
Tańczę z kostuchą lambadę
Ściskam jej kościsty zadek
Poznałem kłamstwo, kurestwo
Bycie lojalnym i zdradę
Kutasa kładę na groupies
Niby zalotne i dumne
A są tak puste i z drewna
Jak byś miał wyruchać trumnę
Nie jeden twój niby kumpel
Fałszywie gębę zaciesza
Mam w plecach już tyle noży
Że mógłbym udawać jeża
Usuwam ścierwo jak wieszak
Podczas domowej skrobanki to dla tych
Którzy są z nami i
Dla tych wszystkich normalnych

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować