Słoń - Tacy Sami tekst piosenki (lyrics)

Wojciech Zawadzki

[Słoń - Tacy Sami tekst piosenki lyrics]

Nie jestem erudytą cipo, szczerze, wisi mi to
Bo kiedy ja zbieram plony
Ty nosisz wodę przez sito
Maniak jak Frank Zito
Styl najbardziej okrutny
Spadamy niespodziewanie na łeb
Jak ruski sputnik kąsam jak stado trutni
Dla łaków jestem katem
A ze ścierwa ich matek zaparzamy Yerba mate
W rapie mam żółty papier
Mam własny patent i polot dzwoń po pomoc
Bo ponoć wrócił piekielny pomiot
Prorok jak John Connor, mam unikatowy skill
Mój Stihl bezproblemowo oddziela
Korpus od gir
Bo styl jak światopogląd zawsze
Trzeba mieć swój
Jebać Facebook, dziwko, zrobimy ci face but
Bo jesteś gej w chuj i
Ssiesz kutasy jak Biedroń
Zapamiętaj jedno, Hip-Hop nie jest metro
Pukam w łeb jak mefedron, wygina ci czaszkę
Nadal, zderzamy się z rzeczywistością
Niczym crash - test

Bo jesteśmy dokładnie tacy sami jak kiedyś
I tak jak wtedy ten rap w nas siedzi
Nadszedł czas rzezi, znów ostrzymy topór
Więc lepiej stań z boku łochu i nie popuść
Bo jesteśmy dokładnie tacy sami jak kiedyś
I tak jak wtedy ten rap w nas siedzi
Przez swój brak wiedzy synu sięgasz dna
Na na na na na na na

Pamiętasz Whitney Houston? Byłem
Jej ostatnią kreską
Zresztą, dobrze wiesz kto na
Trackach sieje destroy przez to
Że nie jestem przeciętnym zjadaczem chleba
Nadal mnie nienawidzi nie
Jeden zawistny pedał jebać, sól w oku
Jestem nożem w Twojej pochwie
Kocham ból moich wrogów i przed
Niczym się nie cofnę to jest proste
Absolwenci najwyższej ze szkół
Nosisz w sobie nasze tracki jak kokainowy muł
Będę pluł tym skurwysynom w pyski prawdą
Gram hardcore jak mój człowiek Gawrosz
Jebać radio
Wciągam niczym bagno, osiedla tego pragną
Wchodzę twardo w bity jak fiut nabity viagrą
Wiadro ludzkich kończyn
Krew krzepnie na palcach
Noszę odcięte języki na
Sznurku zamiast różańca
Sprawca wielu zgonów
Dla mnie scena to ubojnia
Wyrywam bijące serca jak oprawca ze Spawn'a

Bo jesteśmy dokładnie tacy sami jak kiedyś
I tak jak wtedy ten rap w nas siedzi
Nadszedł czas rzezi, znów ostrzymy topór
Więc lepiej stań z boku łochu i nie popuść
Bo jesteśmy dokładnie tacy sami jak kiedyś
I tak jak wtedy ten rap w nas siedzi
Przez swój brak wiedzy synu sięgasz dna
Na na na na na na na

Krwawy sport, muzyczny mord, Cannibal Corpse
Rozpierdalam tors od środka jak ksenomorf
Trzęsiemy sceną wciąż niczym atak epilepsji
To najlepsi z najlepszych
Bez parcia na obiektyw
Teksty, bity, flow tną jak nóż do tapet
Chuj z kwiatem
Zafunduj starej gacie ze strapem
Wciskam ci majk w kloakę
To zapewne będzie boleć
A w głośniku leci dźwięk
Jak formuje się stolec
Powiedz swoim kolegom
Że tak łatwo nie odejdę
Nawet jak mi zetniesz łeb
To wyrosną dwa kolejne
Chuj z fejmem, chuj z każdym fejkiem i hejtem
Zrób to tak głośno
Żeby pękła błona twojej bejbe
Kiedy miałem pustą kiejdę
Świnie miały mnie w dupie
Jak zagrałem pierwszą sztukę, mówiły
Że jestem super i w sumie mnie to nie dziwi
Bo ludzie to ścierwo
Trzymaj sztamę z normalnymi
A całą resztę pierdol

Bo jesteśmy dokładnie tacy sami jak kiedyś
I tak jak wtedy ten rap w nas siedzi
Nadszedł czas rzezi, znów ostrzymy topór
Więc lepiej stań z boku łochu i nie popuść
Bo jesteśmy dokładnie tacy sami jak kiedyś
I tak jak wtedy ten rap w nas siedzi
Przez swój brak wiedzy synu sięgasz dna
Na na na na na na na

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować