Słoń - Czysta Miłość tekst piosenki (lyrics)
Wojciech Zawadzki
[Słoń - Czysta Miłość tekst piosenki lyrics]
Na ścianach twojej czaszki
Nawijam tak jak bym zamiast
Języka miał ogon płaszczki
Australijski ptasznik, znów topię majk jadem
Każdy cock sucker
Kończy jak prostytutki w Whitechapel
Mój brak manier wkurwia zawistną branżę
Sram na ciebie
Na twój fanpage i nieistniejący fanbase
Pierdolę twoje poparcie
Scena mnie nie ubóstwia jestem tak chujowy
Że moja ksywa im staje w ustach
Skaczę po ścianach niczym assasin
Na twarzy uśmiech piranii
A w rękawach tasaki odbijam się od fasady i
Cicho spadam na balkon
Podcinam gardła po nocach - te
Kurwy nawet nie charczą
Gładko wchodzę w bit
Niczym pod paznokieć igła
To mój ognisty rydwan stopił Ikarowi skrzydła
Jeśli życie jest jak dziwka
To ja rucham jej truchło
Kocham w ludziach najbardziej to
Że wszyscy kiedyś umrą bo:
Kocham brud, wszystko co szpetne wielbię
Nakarmię ludzi tym co najbardziej
Zgniłe we mnie
Moje stęchłe arterie nadal pompują choroby
To jest czysta miłość, rosyjski krokodyl
Kocham brud, wszystko co szpetne wielbię
Nakarmię ludzi tym co najbardziej
Zgniłe we mnie
Moje stęchłe arterie nadal pompują choroby
To jest czysta miłość
Nie potrzebuję waszych propsów
Wyczuwam wszędzie zazdrość
Pionki wypadają z gry
Kiedy Słoń zatrzęsie planszą dobrze wiem
Że patrzą na mnie te szmaty udając kumpli
Wyciosam z waszych genealogicznych
Drzew trumny
Te brudne stopy ubóstwiam jak foot fetish
Nakurwiaj łbem do bitu
Jak byś opierdolił wór fety
Wbijam ci nóż w plecy dziurawię bolerko
Mam prymitywny styl
Nie jestem modową blogerką
Koleżko, podobno zawsze byłem nic nie warty
Zamiast alpag chleję lawę -
Ma podobno więcej siarki
Mam podobno martwy mózg
A BDF to zwykłe zbiry
Przy nich jebany Ed Gein
Był po prostu niemiły
To cmentarne rewiry, ruszam na nocną szychtę
To ten grabarz z gadką
Ciętą jakbym połknął brzytwę
Jesteś ciotką zniszczę cię więc
Odłóż łaku majk marne próby bycia trendy nie
Zakamuflują braku jaj
Jak samuraj robię to już szereg lat
Mielę rap
Nie gram pościelowych serenad i szczerze
Sram na sławę bo w życiu
Ten fejm jest niewiele wart
Możesz być kotem
Ja w tej dżungli jestem Shere Khan
Z czterech ścian, oklejonych w nekrologi
Spływa krew tych kurew
Które chcą mi pluć pod nogi
Nie podchodzi mi ten cały
Twój pretensjonalny Hip-Hop
Wasze dramatyczne
Życiowe tracki to słaby sitcom
Kocham brud, wszystko co szpetne wielbię
Nakarmię ludzi tym co najbardziej
Zgniłe we mnie
Moje stęchłe arterie nadal pompują choroby
To jest czysta miłość, rosyjski krokodyl
Świnka Peppa to antychryst