Słoń - Król Szczurów tekst piosenki (lyrics)
Wojciech Zawadzki
[Słoń - Król Szczurów tekst piosenki lyrics]
Na głowę zaciągam kaptur
Nie wiem jak mam na imię ani ile mam lat już
Wiatru szukam w polu
Nie wiem skąd się tu wziąłem
Zapomnij o tych bajkach typu osinowy kołek
Kanały są mym domem, jestem tu jakby władcą
Nade mną współczesne miasto
Ludzki zgiełk i natłok
Jedyne co mnie tu trzyma to słoneczne światło
Dziecko nocy, Bela Lugosi, noc moją matką
Mam apetyt jak raptor, na polowanie ruszam
Twoje serce jak metronom wybija
Rytm w mych uszach
Czasem lubię się w nie wsłuchać
Złapać zapach na wietrze
Aż kredowo-białą skórę
Przeszyją na wylot dreszcze
Ze zmierzchem nie mam nic wspólnego
To gówno pomiń zamiast dziurek w szyi
Wyrywam japy wielkości dłoni
Moje, kły to szpony, mam silne szczęki ponoć
Zgniotę twoją grdykę, jak imadło miękki owoc
Płynie, z tętnic potok, bicie serca zwalnia
Celebrując każdą krople
Siorbiąc spijam szkarłat
Ciemno krwisty szampan, życiodajne chianti
Pasożyt, pijawka, lepiej znany jako wampir
Znam ludzkie nawyki, nie jestem tu od dziś
Patrze na ciebie przez okno kiedy śpisz
I nic oprócz krwi, nie wyciszy mego głodu
Wampir, król szczurów, ukryty w mroku
Znowu czuje pragnienie i wyruszam żeby pić
Patrze na ciebie przez okno kiedy śpisz
I nic oprócz krwi, nie wyciszy mego głodu
Wampir, król szczurów, ukryty w mroku
Ludzka rasa
Jest dla mnie niczym więcej niż prowiantem
Jak karpie przed wigilią
Dogorywające w wannie
Jeśli chodzi o głód to nie mam żadnych barier
Możesz mieć kiłę, rzeżączkę lub malarie
Nakarmię tobą armie szczurów, lubią podroby
Będą srały twoim ścierwem
Przez kolejne cztery doby
Z uśmiechem jak krokodyl nawet
Chować się nie muszę
Nie zwrócisz na mnie uwagi
Jadąc w nocnym autobusie
Co to za durne wymysły
Wampir z aparycją geja
W brudnych szmatach jak bumelant chodzę
Garbiąc się jak hiena
W tych ponurych alejach
Idealnie w tło się wkleja
Mam w sobie sumienia, co życiowej pasji denat
Ściemnia się powoli
Słońce schodzi coraz niżej
Spotkałem kiedyś typa który
Zasłaniał się krzyżem udawałem że krzyczę
Że mam w sercu dziwne kłucie
Po czym tak zacząłem brechtać
Że mi gość prawie uciekł
Znam uczucie strachu
Nie myśl że nie umiem cierpieć
O mojej samotności nie śnił
Nawet młody Werter i tylko Santa Muerte
Obserwuje mnie gdy krocze
Z wierną armią szczurów
Poprzez niespokojne noce
Znam ludzkie nawyki, nie jestem tu od dziś
Patrze na ciebie przez okno kiedy śpisz
I nic oprócz krwi, nie wyciszy mego głodu
Wampir, król szczurów, ukryty w mroku
Znowu czuje pragnienie i wyruszam żeby pić
Patrze na ciebie przez okno kiedy śpisz
I nic oprócz krwi, nie wyciszy mego głodu
Wampir, król szczurów, ukryty w mroku
Zakradam się nocą do twej spokojnej kołyski
Odtworzymy razem scenę z Blade'a
Krwawy prysznic
Na kłach mam jakby sok z wiśni, i błysk w oku
Dwanaście razy na roku powtarzam
Trzydzieści dni mroku
Kałuże krwi w oku, mój świat jest piękny
Gasze chore pragnienie
Pijąc bezpośrednio z tętnic
Zęby jak Baraka, ostre jak ostrza kata
Zapapram je w tobie na głodzie
Jak Wilków Wataha
Zapada, powoli noc świecą już sodowe lampy
Nucę szanty
Płynąc przez karmazynowy Atlantyk
Wampir, Chlam posokę, krwiożerczy mam popęd
Fejm się zgadza, pisał o mnie Bram Stoker
Człowiek, ze mnie żaden
Chodź bliskie jest to co ludzkie
Widziałem wielkie bitwy, spalone miasta
Destrukcje jestem ludzkim produktem
Chodź bliżej mi do zwierzęcia
Człowiek boi się śmierci
Chodź żyje w jej objęciach
Widziałem śmierć od ścięcia
Widziałem też powolną
Widziałem jak mordercy dzieci
Wychodzą na wolność
Widziałem ogrom zniszczeń
Jakie wyrządził człowiek
Zanim ocenisz moją historie
Przyjrzyj się swojej