Świntuch - Skok tekst piosenki (lyrics)
[Świntuch - Skok tekst piosenki lyrics]
"podejmuj wyzwania"
A ta sytuacja właśnie do tego mnie skłania
Mam kłopot, poważny, a jedyne wyjście
Jakie widzę
To skok na bank, chociaż przemocą się brzydzę
Podejdź bliżej do głośnika przygotowany
Wszystkie przeciwności losu umieścić
Muszę w planach bak płonie na kanapie
Spoglądam na mapę okolicy
Zaznaczam miejsca, gdzie są przeciwnicy
Trzech, trzy pistolety i trzy puszki z gazem
Trzy walkie talkie
Czyli mogą zawiadomić bazę
I wezwać posiłki, kiedy zacznie się zadyma
Bóg, żeby się ta wizje nie ziściła
To jedyna przeszkoda - zapis akcji na kamerze
Nic im nie da
Jeśli człowiek odpowiednio się ubierze
Pończocha na twarzy i spluwa u boku
Żebym spełnił se marzenia w wyniku tego skoku
To skok, szybkie decyzje, skacze ciśnienie
Na wyciągnięcie gnata marzeń spełnienie
Napięcia kilka minut, akcje przyśpieszone
Działasz, jak we śnie, nie całkiem świadomie
Znasz to, kto mniej wie, ma lepszą dolę
Więc nie pytaj
Jak w mojej dłoni znalazł się pistolet
To nie ma znaczenia, ważne, że nabity jest
W komorze jeden nabój, a w magazynku sześć
Odbezpieczam, wpadam, but uderza w drzwi
Mieszanka buchów, koksu sił dodaje mi
Strzał ostrzegawczy w sufit, krzyczę głośno:
"Na ziemię! Rzucić gnaty w ułamku minuty!"
Chwyciłem mocno jedną z obecnych tam babek
Rzuciłem jej taśmę, zwiąż ich
A będzie bez wpadek
Inaczej spadek dostaną twoje dzieci
Podszedłem do panienki z kasy
I mówię: jak leci?
To nie najlepsza sytuacja, ale słuchaj
Nie wyzioniesz ducha
Gdy podniesiesz swoją cipkę
Czas na działanie szybkie
Musisz mi otworzyć sejf
Podobasz mi się, lepiej
Żebym nie usłyszał nie
Już lecę, ludzie słuchają, gdy masz gnata
Idę za nią, musiałem dostrzec
Jak jej tyłek lata
Długie nogi, duży biust, już wiesz
To mój gust ale nie czas na te rzeczy
Gdy pod palcem czujesz spust
U celu ustawia już zamków kombinację
Ciśnienie skacze
Za chwilę skończę całą akcję
No i jest, otwórz się sezamie
Sejf pełny po brzegi
Wszystko zgodne z planem
Czekaj, czekaj
Jedna rzecz wymaga wyjaśnienia
To nie był zwykły bank, tylko bank nasienia
Pytasz: co? Powtarzam
Rzecz wymaga wyjaśnienia
To nie był zwykły bank, tylko bank nasienia
W sejfie pełno fiolek z życiodajnym płynem
Jak chciałem, wycelowałem w tę dziewczynę
I mówię: pij! - Ale - nie dyskutuj
Gwałtownie, lecz nie czyniłem
W sobie wyrzutów
Gdy skończyła fiolki, mówię
Dobrze i następną
Lufą wskazałem jej buteleczkę większą
Gdy była w połowie, pończochę ściągnąłem
Zdziwiona, nie spodziewała się twarz znajomej
To była moja laska, tajemnicę czas wyjawić
Wpadła policja, dwadzieścia spluw przewagi
Wycelowali we mnie
Powiedziałem jej to zdanie
Co? Było to takie skomplikowane?
Obudziłem się, świt się zaczynał
Spojrałem po pokoju
Obok mnie moja dziewczyna
Na stole ulotka z bankowego konta
W popielniczce końcówka spalonego jointa
Obok spluwa, zapalniczka
Przy łóżku pończocha
Babka mówi mi do mnie słodko
Chcesz? Możemy się kochać
Ale fiuta na pewno nie będę ssała ci
Ha! Wszystko jasne, wiem, skąd mam takie sny