Świntuch, Fil - Świntuch tekst piosenki (lyrics)
[Świntuch, Fil - Świntuch tekst piosenki lyrics]
To świntuch, świntuszy cały, cały dzień
To świntuch, nieważne jawa czy sen
Wiesz, jak jest, każdy ma jakiegoś bzika
Każdy jakieś hobby ma
Pytasz: co mam ja? Dla mnie to jasne
Gadasz ze świntuchem
W głowie mej znajdziesz tylko seks
Myślę o tym zawsze nie zważając na okazję
W chwili tej też mam fantazje
Podnoszą ciśnienie wizje gumowej bielizny
Trzech kuszących dam, dłoń sama idzie tam
I sunie do tyłu i sunie do przodu
Opanować muszę się, wymaga to zachodu
Oddychać powoli, liczyć do dziesięciu
Łatwe to nie jest, bo widzę, jak na zdjęciu
Jak jedna z tych babek wysuwa język z ust
Zaczyna nim pieścić innej biust
Myślami jestem tam, już się z nimi bawię
Zostawię was, ale znów się pojawię
Oddałem chyba diabłu duszę
Bo ciągle świntuszę
Myślę wciąż, czy kolejną cipkę skuszę
Kombinować tak muszę, sado maso katusze
Nie pytaj więc, po co mi łańcuszek
Nie ma mowy o tusze, nie jestem nowicjuszem
Miłosny zagajnik twój przestaną męczyć susze
69 minut na godzinę w głowie mam te rzeczy
60 chyba? Widzisz? Muszę się leczyć
Ale słuchaj, co się stało
Gdy byłem u psychologa
Chwalę Boga, że to była babka młoda
Całkiem nieźle się trzymałem
Dopóki nie powiedziała
Połóż się tu i sofę mi wskazała
Skojarzenie miałem jedno
Myśl dla mnie powszednią
Dobrze wiesz ach, ach
No i wizytę skończyłem na poziomie podłogi
Pani psycholog pod, a nade mną jej nogi
Przyznaję, bywa
Że świntuszek nie przeszkadza
Ponosi mnie, czasem to się zdarza
Posłuchaj, jaki kiedyś miałem przypadek
Idę w klubie do stolika pełnego babek
Na blat kładę fiuta, miny mają zdziwione
A ja mówię: wacek, widzisz tu znajome?
Co ty na to? Tylko świntuch tak umie
Na bibie za tyłki łapię niunie
Owszem, słyszę czasem: nie chcę
Cię więcej widzieć
Nie wstydzę się, mówię, ale chcesz lampę zgaś
Potem przechodzimy każdy etap
Na tyłku dłonie
Usta na szyi jej i język na biuście
Sukienka na podłodze, stanik za łóżkiem
Figi na szafie, kolana za uszami
Oburzone, obiecuję, przy albumie tak gadka
To jak palcówa i seks, świntuszenie namiastka
To świntuch, nieważne jawa czy sen
Wiesz, jak jest, każdy ma jakiegoś bzika
Każdy jakieś hobby ma
Pytasz: co mam ja? Dla mnie to jasne
Gadasz ze świntuchem
W głowie mej znajdziesz tylko seks
Myślę o tym zawsze nie zważając na okazję
W chwili tej też mam fantazje
Podnoszą ciśnienie wizje gumowej bielizny
Trzech kuszących dam, dłoń sama idzie tam
I sunie do tyłu i sunie do przodu
Opanować muszę się, wymaga to zachodu
Oddychać powoli, liczyć do dziesięciu
Łatwe to nie jest, bo widzę, jak na zdjęciu
Jak jedna z tych babek wysuwa język z ust
Zaczyna nim pieścić innej biust
Myślami jestem tam, już się z nimi bawię
Zostawię was, ale znów się pojawię
Oddałem chyba diabłu duszę
Bo ciągle świntuszę
Myślę wciąż, czy kolejną cipkę skuszę
Kombinować tak muszę, sado maso katusze
Nie pytaj więc, po co mi łańcuszek
Nie ma mowy o tusze, nie jestem nowicjuszem
Miłosny zagajnik twój przestaną męczyć susze
69 minut na godzinę w głowie mam te rzeczy
60 chyba? Widzisz? Muszę się leczyć
Ale słuchaj, co się stało
Gdy byłem u psychologa
Chwalę Boga, że to była babka młoda
Całkiem nieźle się trzymałem
Dopóki nie powiedziała
Połóż się tu i sofę mi wskazała
Skojarzenie miałem jedno
Myśl dla mnie powszednią
Dobrze wiesz ach, ach
No i wizytę skończyłem na poziomie podłogi
Pani psycholog pod, a nade mną jej nogi
Przyznaję, bywa
Że świntuszek nie przeszkadza
Ponosi mnie, czasem to się zdarza
Posłuchaj, jaki kiedyś miałem przypadek
Idę w klubie do stolika pełnego babek
Na blat kładę fiuta, miny mają zdziwione
A ja mówię: wacek, widzisz tu znajome?
Co ty na to? Tylko świntuch tak umie
Na bibie za tyłki łapię niunie
Owszem, słyszę czasem: nie chcę
Cię więcej widzieć
Nie wstydzę się, mówię, ale chcesz lampę zgaś
Potem przechodzimy każdy etap
Na tyłku dłonie
Usta na szyi jej i język na biuście
Sukienka na podłodze, stanik za łóżkiem
Figi na szafie, kolana za uszami
Oburzone, obiecuję, przy albumie tak gadka
To jak palcówa i seks, świntuszenie namiastka