Zioło - Mef & Soda (Guzior diss) tekst piosenki (lyrics)

[Zioło - Mef & Soda Guzior diss tekst piosenki lyrics]

Zabierasz się do tego beefu jak
Gimbiara do pierwszego razu
Tu zaczepka, tu komentarz i zamiast od razu
Przejść do sedna
Starasz się zwrócić moją uwagę
Znaj mą łaskę, pało, oto ja, oto, co nagrałem
Guzior, młodzieńcze, podchody na fejsie
Grożenie przez internet, niepotrzebne spięcie
A to wszystko, bo bejbe cię robiła w chuja
Szczerze podstawówka albo sprany mózg masz
Bo złe rzeczy bierzesz
Niby ja tu byłem szefem w tej dziedzinie
Lecz przebiłeś mnie na wylot
Jak przebijam cię na wylot każdą linią
Kiedy z linią w nosie, myśląc o mnie, gnijąc
Pancze piszesz kwitnie biznes
Kmiń i skacze sprzedaż jak twój gul na grdyce
Przestań zaśmiecać internet
Zrób se porządek pod czapką
Skończ komentować fanpage'e i powiedz coś
W oczy mi patrząc


Weź wytrzeźwiej, raczej serio, jak tak patrzę
To nie służą ci używki
Trochę się odklejasz czasem
I mówię ci to ja - niby narkus ze Ślizgu
Ale tyle, co przyjąłeś sam zwracam honor
Mistrzu podziurawiony łeb masz jak
Emmentaler pięć lat
Melanżu mnie nie rozjebało tak
Jak ciebie jedna trzecia z tego ściero
Bo jak to wytłumaczysz?
To, że na Facebooku ciężko
Przypierdalasz się do panny?
Później mówisz już, że to nie twoja panna
A jak z jednym z nas świruje, to pierdolisz
Że cię zdradza a żeby było śmieszniej
Dziewięć miechów ci zajęło
Żeby dojść do tego
Że ci ktoś powinien z nas powiedzieć
Że obiekt twoich narzekań się
Spotyka z typem, weź to przemyśl
To powyższe mordo, serio
Bo coś tu jest nie tak
Już samo to, że ciśniesz na Facebooku jej
To facepalm tłuku, ile ty masz, kurwa
Lat - dwanaście czy dwadzieścia trzy?
A wracając do tamtych dziewięciu miechów
To mówi
Może głupku to coś ci? Dziewięć miechów?
Beka z wieprza, spieprzaj sklejać pancze
Dalej wkręcaj se
Że w rapgrze jesteś panem i że to
Że Ślizg propsuje mnie
To jakiś przypadek, a nie to
Że lepiej brzmię i zmienię flow se czasem
A nie jadę jednym każdy wers
Nikt cię nie znał i
Wciąż jesteś jak jednorazówka
I to biodegradowalna, gołym okiem można
Kurwa dostrzec jak się stajesz prochem
Który ciągniesz notabene
A z którego powstałeś
Dzisiejszy dzień jest twoim świętem
Powiem ci szczerze
Że dla mnie to trochę żenada
W takim ścierwie uczestniczyć to nie beef
Ale prywata
Napierdalasz na oślep, ty ośle w innych
A frustracja ci rozsądek zabrała jak ja
Ci fanów podpierdolę

Proszki mi robią iluzję, mózg się kurczy

Mój rap sam propsowałeś choć nie
Widziałeś mnie w topie
Mój rap jest zawsze miałem
Bo ja sam jestem kotem
Głupie pancze mógłbym kleić całą zwrotę
No a potem
Przerapować je wszystkie tym głosem i flow
No bo proste jest bycie Guziorem, gdy jest
Się jest na bicie, gdy chodzi o życie no to
Tu robi się trochę gorzej
Co w ekipie powiedz jak ją znajdziesz
Póki co nie widzę jej
Nawet forumowicze budzą zazdrość w tobie
Weź wyjdź na ulicę to przygarnie cię
Ktoś i weźmie na bibe może
Mieszkasz po kolegach
Pszem płacił ci za neta
Mnie prosisz bym podesłał twój
Track do Emateia jak nagrałeś go na konkurs
Popkillera w dwa trzynaście
W dwa piętnaście cię dopchnęli
Po odmowie Hemingwaya
A jak cię wzięli prułeś się
Przez fanpage swym zwyczajem
Tak jak mi, Rób Rzeczy i nawet swojej pannie
Także poroniony pomysł jechać
Mojej Ance downie
Ewidentny jaj niedobór lub brak
Argumentów na mnie ale skoro już to ruszasz
To ja może coś wyjaśnię
Jak za każdym razem mówisz o niej
Ciągle coś nie tak jest
Tu dodajesz coś, tu zmieniasz wątek
Całowanie staje się ruchaniem albo odwrotnie
I nawet jakbym wiarę dał to
Taki słaby raczej wał
Bo historia sprzed trzech lat
Ankę od półtora mam co dostałeś kosza, man
Że gadasz takie śmieci?
Czy to pretekst by nawinąć
Pancz o robieniu rzeczy?

Tak działa chemioterapia, że się cofa Guzior
Tam gdzie under, underground
Mainstream to za dużo
Zachłysnął się sodówą, pomelanżował grubo
Proszki ci robią iluzję, mózg się kurczy

A te pancze o paleniu zioła - miazga
Nasłuchałem się ich tyle już
W liceach i gimnazjach
Mając taką ksywę jak ja spotkałem
Się z nimi częściej
Niż ty ze stanami lękowymi
Po tych wynalazkach
Nawijasz, że palisz trawę wciąż
A wpadasz po niej w paranoję
I zasypujesz prochem nos i
Wpadasz potem w paranoję
O mojej akcji już było na płycie Hip-Hop
A sam miałeś takich milion, dziwko
Ty cisnący komuś, że ćpa za dużo to jak
Ja cisnący komuś, że ćpa za dużo
Ale jak ja już cisnę komuś, że ćpa za dużo
To na bank powinien przemyśleć
Czy ćpa za dużo
Serio Mati, byłeś kiedyś nawet zwykłym typem
Jak nie chcieli cię na bibę
Brać zawsze się wstawiłem
Pożyczyłem ci flotę, pomogłem zmiksować numer
Pozwoliłem ci się dograć do mnie
Link na youtubie
Sam nieraz udostępniłem nim cię
Jeszcze Quebo miał
Za rok będziesz wspomnieniem
Gwiazdy jak hipernowa
Gdy ja się zakorzenię tu na stałe tak jak rak
Ty jak rak wycofasz się gdy
Skończy się na ciebie hype

Kurwa, pamiętam trzy akcję jak
Stałem kiedy zioma bili
I za każdym razem byłeś to ty
Więc co się dziwisz?
Za tobą stoją ludzie, jacy? Kurwa, chyba moi
Jak wtedy kiedy musiałeś do
Sklepu nam spierdolić
W ogóle straszna z ciebie atencyjna kurwa
Nie idzie ci reedycja
Że wypuszczasz takie gówna?
Chwytasz się brzytwy tonąc
W morzu przeciętności
Weź se potnij nią ryj i
Nagraj film jak to robisz i o co ból dupy
Że klip jest w Sky Tower? Bo
Poznałem ludzi i stać mnie?
Ty cioto do budy, jestem takim wrakiem
A ciut lepiej daję se radę
Mam swoją markę, jeżdżę po świecie
Mam pracę jaką byś chciał mieć
A ty masz swój fanpage, lajki na
Fejsie i kanał u Quebo, palancie
A mój SWAG nie jest wcale wymuszony, pało
To jest pastisz i od zawsze mnie zastanawiało
Kim są asy, które tego nie kumają, teraz wiem
Powymyślaj parę panczy
A ja wracam wpieprzać grę

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować