Yung Adisz, mlodyskiny, młody yerba, maly elvis - Trudne Czasy tekst piosenki (lyrics)
Yung Adisz
[Yung Adisz, mlodyskiny, młody yerba, maly elvis - Trudne Czasy tekst piosenki lyrics]
Czy jestem twardy, czy jestem leszczem
Powiem ci jedno, słuchaj mnie szmato
Co ty se myślisz, Adi sra na to
Jestem po Xanie, palimy blanty
Ja nie mam uczuć, głupie palanty
Pierdolę szkołę, jebać maturę
W dupie mam życie i emeryturę
Liczy się moment, to co jest teraz
W życiu zjebałem, typie już nieraz
Robię muzykę, to się udaje
Ludzie mnie lubią, tego nie czaje
Się nie wybiłem, ale mnie znają
Kim jest ten Adisz, tego nie czają
Mogę być śmieszny i też poważny
Mogę być smutny, czuć się nieważny
Prawda jest taka, nie miałem wiele
Zero miłości, rany na ciele
Serce złamane, chyba sto razy
Gdzie jest rodzina, gdy są trudne czasy
Gdzie jest rodzina, gdy są trudne czasy
Gdzie jest rodzina, gdy są trudne czasy
LTE BOYS GLOBAL
Nie widziałeś, nie wiesz nic, ej
O tym co ma w głowie być, ej
Zwijam stąd, zwijam plik, ej
Żeby wyleczyć ten syf, ej
Nie widziałeś, nie wiesz nic, ej
O tym co ma w głowie być, ej
Zwijam stąd, zwijam plik, ej
Żeby wyleczyć ten syf, ej
Jebać życie, które mówi mi jak żyć, ej
(jak żyć)
Kiedy widzę twoich ludzi, widzę kit, ej (kit)
Na parę problemów zrobię parę cyfr, ej (cyfr)
Mówisz mi o życiu, a przeżyłeś nic, ej
Cipka, nasze jebane środowisko
Przeżyło więcej
Wiem co mówię teraz żyje z blizną
Jak mam poruszać się
Przez miasto niezauważony
Jak ciągle pewnie będę chodził
Na bombie zwalony, ej
Nie widziałeś, nie wiesz nic, ej
O tym co ma w głowie być, ej
Zwijam stąd, zwijam plik, ej
Żeby wyleczyć ten syf, ej
Nie widziałeś, nie wiesz nic, ej
O tym co ma w głowie być, ej
Zwijam stąd, zwijam plik, ej
Żeby wyleczyć ten syf, ej
Boję się życia, i boję się śmierci
Jebać policje, i zapach pieniędzy
Pierdolę prawo, i palę bez przerwy
Skręciłem jointa, i
Boję się życia i boję się śmierci
Jebać policje i zapach pieniędzy
Pierdolę prawo i palę bez przerwy
Skręciłem jointa i czuję się lepszy
Chcą tu do puchy mnie wsadzić za Cookie
Kolumbia wiedzie ciągle porachunki
Młody do puchy przez życie zatruty
Potężne ruchy, ty patrz się jak głupi
Telefon wybucha od przydupasów
Każdy na scenie ocipiał od hajsu
Oni zamknięci nie robią już rapu
Ja z Migosami podbijamy zachód
Nie podbijaj do nas, jesteś za słaby
Każda wasza akcja zostawia ślady
To co nas różni od całej gromady
Nasza ferajna przyrzeka zasady
Spoczywaj w pokoju Fredo Santana
Wjeżdżam na scenę z użyciem tarana
Rozwalam głowy kopniakiem z kolana
Jak nie rozumiesz, to przestań już gadać
Już nie podchodź do mnie tu
Nie wystawiaj łapy swej
Nie chcesz widzieć moich snów
W tyle zostawiłem cię
Jebać każde z waszych słów
Kasa na bolący łeb
Chciałeś wjebać się w mój nurt
Spierdolić mi piękny dzień
Ej, cały czas dotykam ognia
Pól życia w opuszczonych spodniach
Ta suka grała na emocjach
Od dziecka nade mną ta klątwa
Miałem mieć licencjat, nie
Licencję na przekręty, nie
Miałem mieć magistra
W jakim biurze życie skreślić swe
Mam za mało czasu w dobie
By z tobą pierdolić się
Mam za mało kasy w torbie
Chcę by wypadała z niej (z niej)
Ej, chcę by wypadała z niej
Ej, chcę by wypadała z niej
Już nie podchodź do mnie tu
Nie wystawiaj łapy swej
Już nie podchodź do mnie tu
Nie wystawiaj łapy swej