Z.B.U.K.U - Problem tekst piosenki (lyrics)
[Z.B.U.K.U - Problem tekst piosenki lyrics]
W końcu moja pora żebym zgarnął
Te hajsy nie drobne masz do mnie problem?
To dobrze mam tu coś chłopcze specjalnie
Na twoje problemy
Chodź nie ma wogóle ludzi przed tobą
To zrobisz tu w końcu stage diving ze sceny
Jebać ten przemysł
Piszą głupoty nie mogę ich słuchać
O hajsie i swagu hajsie i swagu
Hajsie o swagu i branżowych dupach
Nie chcę was słuchać
Przez was ten Tupac się pewnie tam
W grobie wy kurwy przewraca
Hip-Hop to życie, zajawka ludzie, dla mnie
Dopiero na końcu praca na końcu kasa
Wpada na farta za koncert
Kiedyś nie było jej wcale setki supportów
Nieznany, zjebany
Wracałem do domu samuśki jak palec
Sam to dopchałem tu, pod górkę
Nie wiedząc co będzie z tym potem
Dziś mają problem piepszone rapery
Bo już trzecie solo sie pokryje złotem
Robię robotę tak, jestem kotem
Jak mam coś zrobić to robię na grubo
Pierdolę zdania hejterów recenzje raperów
I to czy mnie kiedyś polubią
Mam problem z wódą cóż, na łąki gubią
Każdy ma problem niestety nie mogę pojąć
Zawistne pajace dlaczego wy macie go do mnie
Nie ma tego złego co mi nie wyjdzie na dobre
Teraz moja pora żebym w końcu
Ci zamknął tą mordę masz do mnie problem?
To dobrze mam tu coś chłopcze specjalnie
Na twoje problemy trzecia solówka
Więc jaka sodówka? Jak umiem już fruwać
Nie zlecę ze sceny dawaj tantiemy
Też mam problemy
Nikt ich nie zmieni tu ziomek poza mną
Spłaciłem kredyt chcę zmienić życie
A już po raz trzeci się roztaje z panną
Życie to hardcore gdy wale alko
Nie umiem przestać choć pije dwie doby
Tak zaniedbuję kochaną muzykę przyjaciół i
Wszystkie te bliskie osoby
Nie śpię dwie doby towar gotowy
Co wkłada do głowy te lęki na bani
W domu pod kocem się pocę dwie noce
I wcale nie czuję, że jestem przegrany
Pytają fani, co nowego dla nich
Siedzę od roku a chuja zrobiłem
Jest tylu ludzi co słucha
Tych wersów ode mnie
I w życiu to daje im siłę dlatego żyję
Dlatego zginę
Dwa razy pomyśl nim o mnie przewiniesz
Jestem raperem, jak żaden z was nie jest
Więc weź z jakimś innym se buduj karierę
Też byłem zerem, zrobiłem wiele
Osiągam cele, spełniam marzenia
Szczerze pierdole co sapiesz na dole bo tylko
Zazdrościsz mi to czego nie masz
Nie ma tego złego co mi nie wyjdzie na dobre
Fala hejtingu dodaje mi skrzydeł
Więc to żaden problem
Sam byłem bąblem, liczyłem drobne
Żeby cokolwiek dorzucić do wora
Pisałem wersy w podwórkowym studiu a
Nie przelewałem frustrację na fora
Studio u zioma
Także do dzisiaj tu czuję te ciary
Sam nagrywałem kawałki dla siebie bo wokół
To wszyscy tu wtedy się śmiali
Kiedyś nie znali, dzisiaj to fani
Nagle chcą płytę z podpisem za frajer
Chociaż im mówię, że kurwa nie piję to jeden
Lecz z drugim tą wódę podaje
Męczy mnie dalej, czy może walę
Mówi że koko a widzę, że wisa
Dlatego z ziomem spokojnie przy barze sam
Wlewam bezczelnie tą wódę do pyska
Lecę na peace brat traki to iskra
Jebać to ile na youtube mam baniek
Liczę na siebie, na parę mordeczek
I na to, że słowa nie wezmą w nieznane
Z rapem na amen, szlifuje diament
Talent bez pracy nie znaczy za wiele
Nie raz widziałem jak go
Marnowali przez alko
Te dragi i parcie na szelest
Trzeba nie wiele, wpadasz jak w here
Afery lubią się zawsze przeciągać
Dlatego mimo tych wszystkich problemów
To tak bardzo nie chcę by melanż mnie porwał