Zaburzenia - Mrzonki tekst piosenki (lyrics)
[Zaburzenia - Mrzonki tekst piosenki lyrics]
Ja dalej stoję w polu jak strach na wróble
I straszę przykładem
Tworzę słomiane konstrukcje
Już nie wiem czy gonię
Sukces czy autodestrukcję
W drodze przez egzystencjalne konwulsje
Golę się jak muszę, chodzę w wojskowej kurtce
Jakbym czekał na pieprzoną rewolucję
Ale w między czasie
Staram się omijać w lustrze
Razi mnie słońce, w gardle mam kolce
Kim jestem, Kim chcę być, dysproporcje
Rzeczy, do których dążę to nie pieniądze
Ale stan na koncie sprawia, że ciągle krążę
Gdzieś pomiędzy początkiem i końcem
Kończy się koncert, kończę w dyskoncie
I modlę się, by nie skończyć jak mój ojciec
Kończąc drugi związek w pieprzonym sądzie
Czas na pierwszy małżeński, nie sądzę
Bo życie z muzykiem, to życie w trójkącie
Z Pasją, nie każda chce płynąć tym prądem
Trzymać mnie za rękę, jak spadam i błądzę
Mówią, że żyję mrzonką
Patrzą na mnie, współczują i wątpią
Nie rozumieją, że nie umiem się cofnąć
Za daleko już popłynąłem pod prąd
Mówią, że żyję mrzonką
Patrzą na mnie, współczują i wątpią
Nie rozumieją, że nie umiem się cofnąć
Za daleko już popłynąłem pod prąd
To jest ten moment jak
Wciągam na głowę kaptur
Czerń asfaltu, podkreśla mój nastrój
Styl zawdzięczam miastu, rap bez kontraktu
Wstyd nie dla mnie korelacje z gimnazjum
Piaskownice, łopatki, zamki na piasku
Animozje, imitacje niby z przypadku
Trap - to jeszcze rozwój, czy już zastój?
To gra, którą obserwuję z dystansu
Mam podejście indywidualne, wnioskuj
Pustą lodówkę, lecz swój głos na wosku
Jestem głodny, pracuję dwa razy ciężej
Choć inne marzenia byłyby wygodniejsze
Ale widzę światełko w tunelu
Byle by to nie był pociąg
Bo chcę dotrzeć do celu
Zanim zdecyduję się pociąć
Mówią, że żyję mrzonką
Patrzą na mnie, współczują i wątpią
Nie rozumieją, że nie umiem się cofnąć
Za daleko już popłynąłem pod prąd
Mówią, że żyję mrzonką
Patrzą na mnie, współczują i wątpią
Nie rozumieją, że nie umiem się cofnąć
Za daleko już popłynąłem pod prąd