Abel, Edyta Kręgiel - Atlantyda tekst piosenki (lyrics)

[Abel, Edyta Kręgiel - Atlantyda tekst piosenki lyrics]

Chłopaki nie płaczą, gdy płacą za błędy
Chcą mnie przygasić wracamnawet
Nie wiem którędy
Robię to bez przerwy, bez pauzy
Tobie puszczają nerwy, krzyczysz
Jakbyś był z Austrii mamy duszę
Choć najchętniej zrobilibyśmy Holocaust im
Skoro szczyt ambicji, to się
Naćpać i nachlać, to ciekawa zabawa -
To relacja Kaina i Abla
Każdy dzień zbliża mnie do śmierci nie
Chcę już więcej marnować czasu!
Wiem – przecież nie jestem święty
Ugryź się w język!
Krew – i nie wiem sam, czy to ból
Czy to tylko kolor papierowy świat
A wszystko i tak leży
Gdzieś poza naszą kontrolą
Dwie wieże, samolot wierzę w to
Czego nie możemy wchłonąć, zniszczyć
Szerokie horyzonty


Chcę widzieć więcej niż tylko mój dystrykt
Wchodzę w to, daleko hen na horyzoncie ocean
Jestem Robinson Crusoe
Dryfuję tratwą, wybieram wybierasz wiesz
Że dróg na skróty nie ma
I budujemy być może lepszy świat
Ale tylko tym co robimy teraz

Moja Atlantydamoja Mekka
Czasem nie wiem, gdzie idę
Zbyt kręta jest ta ścieżka
Jednak wiem, że coś się zmieni
Bo po to stąpam po tej Ziemi

Chłopaki nie płaczą, gdy płacą za błędy
Niosę bagaże
Ten album jest ambalażem mojej wycieczki
Trzymam granaty bez zawleczki
Ku pamięci moich ludzi zapalam świeczki
Żeby zaraz potem głupocie w
Skroń strzelać confetti
Na chwilę zapomnij o celu przyziemnym
Bo bardzo łatwo się zapętlić
Robiąc wszystko dla pieniędzy robiąc
Wszystko dla pieniędzy
A mój byt jest bardziej
Z tych transcendentnych i zbieram emocje
Potem zieję ogniem mojej kolekcji
My, do miana piromanów pretendenci
Żeby nie było potem pomówień, w
Ogóle nie znaczy to, że nie lubię złotówek
Na moje osiedle chcę wjechać SUVem i nie
Wiem czemu wymagania są za duże
Wzburzone ambicje leżą pod gruzem
A na zewnątrz znów zakwita ogródek
Wchłaniamy energię
Ale ciągle czerpiemy ją z tych samych źródeł
Osiedla – tu nie znajdziesz
Komnaty z bursztynu
Raczej kredyty i raty, ale to nie znaczy
Że masz iść do tyłu
Szukam wyjścia ewakuacja panika nie da
Ci i tak zielonego światła
Więc wdech wydech odwyk
Nie wiem jak Ty, ja chcę być wolnym

Astygmatyzm – widzę nieostro
Piramidy – ich wierzchołki tną nieboskłon
Od Słońca trzecia planeta i energia
O której wiedział Tesla ona jest w nas

Joł, jestem Abel ze Smagalaz
Chyba znasz mnie?
Jeden z niewielu tu raperów
Który ma wyobraźnię
Ja idę do celu, a uwierz – to nie jest łatwe
Gubię frajerów traktuję to na poważnie
Nowa jakość, nowe alter ego
Nie ulegam trendom, tej
Nie dotykaj trędowatego
Ups! Miałem na myśli trendsettera
Więc wrzuć na luz, lub polub nas od teraz
POW! Bariera każda pęka niebo to granica
Chociaż jestem bliżej piekła
Raj na Ziemi nie kłam idź po szczeblach wyżej
Bieg na szybkość? A co ja kurwa jestem wyżeł?
Abel! Wyrzekam się zła mam Was w dupie!
I tak kiedyś sobie wszystko kupię!
Po co? Nie wiem wiem, że będzie super
Póki co, MTV Cribs – choć pokażę Ci chałupę
No więc – rap moim domem
Robię numery, by nie sypiać na kartonie
Abel – Twój brat, mój przydomek
Sunę po szosie – Opel, Fiat, Polonez
A gdybym miał być królem, to tylko Salomonem
Ty z bólem przełykasz szmat pokorę
Ktoś kroi słowa, ja robię ciach toporem
Poręczy za mnie niejeden gracz na scenie
Staż styl smak wychowało mnie podziemie
Lata lecą to nie działa wstecz
Chodzę w Nike'ach niestety losu
Kowal to nie szewc
Szept zza pleców tylko rzuca cień na nas
Żyjemy z dnia na dzień mój
Dom mój rap enklawa raperzy kolekcjonują kit
Chłopcy z placu broni kto ich obroni? Nikt!
Teatr siedzę tu jako widz
Na razie musisz wyjść, właśnie zamykam drzwi

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować