Abel - Hey tekst piosenki (lyrics)

[Abel - Hey tekst piosenki lyrics]

Zacząłem nowe życie, mów mi młody bóg
Martwią się o mnie rodzice, luz
Pamiętajcie, że mam swój mózg
Mam swoją rodzinę, tylko skrzywdź ją - zabiję
Na co dzień jedynie w słowie chowam sztylet
Nie pasuję tu i tam, tym i tamtym
Same wilki ze mną chcą tańczyć
Zimny drań, swoim wszystko oddałbym
Nawet gdy palę mosty nie skaczę
Na bungee - otwieram klatki myśli są wolne
Wreszcie zmartwychwstał syn marnotrawny
Zapisane kartki rap mi dał
Zieloną kartę dla kolejnej szansy
Na niebie, nie wiem, statki
Demony śpiewają wam szanty
Ciągle pod górę - Rysy, nie Andy
A możemy zdobywać same
Szczyty naszej wyobraźni
Wystarczy popatrzeć na blask
Kto nie ma w domu plazmy (ja)
I już sumienia mi brak


Żeby czegokolwiek się bać stoję na skarpie
Chcą do psychiatry słać mnie (aha)
Jeden krok, wielki skok
ABEL - lecę nad miastem
Widzę wszystko, choć może trochę niewyraźnie
Bo mam słaby wzrok
Kiedy ktoś gra niepoważnie i doskonale wiem
Że lepiej byłoby na to nie patrzeć

Nie mam wyjścia, zamykam oczy
I widzę rzeczy
Które mogłyby się nie wydarzyć
Po każdej bitwie spokojne krajobrazy

Gdzieś między jesienią, a wiosną (wiosną)
Wychowany na betonie
Gdzie kwiaty raczej nie rosną
Sami swoje sprawy otaczamy troską
Choć obcy chcą ich bardzo dotknąć (dotknąć)
Światła karetek, ulice, które mokną
Policyjne syreny, lepiej nie patrz za okno
Coś bym napisał ale tracę ostrość
Gdyby chociaż mucha zjawiła się
Był bym Nosowską

Co ty kurwa myślałeś? Skąd on się urwał?
Smród jakbyś odwiedzał szalet
Wchodzę na salę (szalom)
Z fałszywymi kontakt urwałem
Znów widzą mnie na szklanym ekranie
Gdy stanę na szczycie to
Nie przez oszukiwanie
I jestem z tego cholernie dumny
Mój mały sukces
Twój wielki sukces - nie porównujmy
Zamykam gęby, klucze na kłódki
Dwa strzały w powietrze
Za plany na szali leży mój blueprint
Skowyt wściekłych kundli, próbują nas ugryźć
Kaganiec na szaniec
Kamienie Kukulskiej - szaleństwo?
Owszem, naszych produkcji, bo wypruwam żyły
Czy wymierne są skutki?

Sam już nie wiem, może teść miał rację
Niech ktoś gdzieś mnie zamknie
Bo zaraz zacznę jeść mięso
Bardziej słone niż kwaśne gorzkie żale
Słodki smak myśli wydanych na kompakcie
Nie zamkniesz mi ust
Szyjąc ranę nicią robię kokardę

Oparte na faktach co napisane
Może podrę tę kartkę głowa pełna tekstów
Podłącz drukarkę bo rozmawiasz z Ablem
Kainie, mój rap to zjawisko paranormalne
Przyjmij to za paradygmat
Wszyscy chcą robić para para
W niektórych wiara dawno ostygła
Widzę to przez Hannibala pryzmat

I mam tajemnice, piękny sekret
To tylko moje życie
Ale powoli robi się niebezpieczne

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować