Abel - Marzycel tekst piosenki (lyrics)
[Abel - Marzycel tekst piosenki lyrics]
A twoja ksywka
Ile dałbym by sobie przypomnieć (Nic)
Pic na wodę, płynę nawet gdy rzucają kłody
Choć widziałeś w szklanej kuli koniec
Chyba szklanym trzecim okiem w czole
Nie jestem Biggie
Ale zróbcie mi foto w koronie
Gotowy na śmierć, a po niej
Nie będzie nikogo na tronie, idioto
I co się spinasz? Dystans to siła
A gniew cię zabija no to
Co mi tam wróżysz? Nie jestem Nas
Na grobie nie położę róży
Raczej jeden mic, jeden oddech i lecę zwrotkę
Jestem facetem, a nie małym chłopcem
Kiedyś byłem
"Kiedy byłem małym chłopcem", hej
Robiłem głupoty
Gubiłem czas i jakoś częściej goliłem się
Hehe sęk w tym by nikogo nie udawać
Teraz robię swoje
Gładzę brodę i się zastanawiam
Jestem marzycielem i choć cały
Czas mam niewiele
Zostaje marzyć wiele i widzieć cel
Jestem marzycelem, a ty?
Stopy twardo na ziemi
Głowa gdzieś tam w chmurach
W sercu purpura, otoczenie to trucizna
Jeden łyk #Denaturat
Pełno tu tych w mundurach
Ale to łatwizna robić tak by
Nie mogli nic skumać, głąby
Choć jestem stąd mam w sobie bomby
Mój świeży oddech, dla nich to wąglik
Nie chcę w nic wątpić, ale krowa poglądy
Lepiej czarno białe plamy niż
Zebry kreski i odwyk
Punkt zwrotny, sam sobie, sam za siebie
Mówiłem już gdzieś
Że prawdziwych poznaje się w biedzie
Nie chcę tu siedzieć
Ci za plecami muszą już wiedzieć
A zaufanie znaczy więcej
Niż potrafię powiedzieć
Każdy śledź ma problem, widzę płotkę
Każdy wers to 1000 mil żeglugi nadwodnej
I weź tu powiedz słowo, powiedz zdanie
Zawsze jestem obok, lecę prywatnym aeroplanem
Joł muzyka plus słowa, od nas komplet
Może ci się nie podobać, to nie mój problem
Portret zwykłych ludzi, wiem, masz podobnie
W moim godle prawda, nie papierki z portfela
Nie wiem kto robi z kogo idiotę
Słucham raperów i chcę by
Poznali się z polotem
Nie słucham plotek, siedzę w moim okopie
Wbijam im do trumny gwoździe
Tylko podaj mi narzędzie
Spekulanci cały czas chcą węszyć
Przebiegli, wszechobecni, nędzni
Wersy kryją tutaj więcej niż wierszyk
Iluminacja jaśniejsza niż to słońce nocą
Nagrywam, i nie chcę przegrać
Choć diabeł kusi, nie mam na imię Nergal
Czarno-biały kot, nie kot, to nie komedia
Wyglądam jak zwierzę albo pasy na jezdni
Trudno odnaleźć siebie we wszystkich wątkach
Kiedy z każdej strony chcą nas kąsać
Kostka, los już dawno gdzieś mnie ograł
I co? Błyszczę jak instrument Milesa Davisa
Ten kompakt, podobno tylko nośnik
A tu wybucha bomba, uczucia twojej zazdrości
W moim logo most, nie palone mosty
Więc siedzę w fotelu i czytam
Obserwuję świat, stado, owca, baran
Jestem bezsilny mimo swoich starań
W kieszeni jeden talar, w głowie aparat
Popełniłeś zbrodnię, wiem co cię czeka
Sprawdź co to styl, stoję przy mikrofonie
Nie boli mnie już łeb
Nie moje spocone dłonie
W sercu płonie chęć, diament
Kamień w koronie
Był już początek, wiesz co teraz będzie?