Afro Kolektyw - Bananowe drzewa tekst piosenki (lyrics)

[Afro Kolektyw - Bananowe drzewa tekst piosenki lyrics]

Anaboliczny salonowy lew
Swą eksperiencją definiuje dobry smak
W ogrodzie sufit z bananowych drzew
W powozie złotym siedzi młody jaśnie pan

Tu goryl głaszcze broń mecenas w madżong gra
Służąca sprząta strych a prezes pieści psa
Widelce sterczą z ust, z cygara spływa mgła
Chianti ma krągły kształt

Przez życie jogging zaduszony lęk
A ja Weltschmerz mam non stop
I nadal w śwince bank
Kultura dla nich to tylko liter pięć
Arcymistrzowie w mordę ich błękitna mać

Skrywa garnitur kłów sztywniejsza
Górna z warg
Od Zegny kołnierz wyszczupla najszerszy kark
Niepełnoletnie cienie zamieszkują loch
W alei róż kwitnie gwałt



Sekator żebrak kleszcze incest śpiący król
Kobiety w ciąży do szalup ostatnie wpuść
Tym mniej dobitny krzyk im ogólniejszy ból
Przekleństwa miele młyn

Tak myślę stojąc tu i obmacując płot
Arlekin gorzko-kwaśny i zalany w sztok
Powyższy stworzył film mój zbuntowany mózg
Mój zawiedziony mózg niestety

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować