Augustyn - C.Y. (Czuję Yezusa) tekst piosenki (lyrics)

[Augustyn - C.Y. Czuję Yezusa tekst piosenki lyrics]

Benedicat vos omnipotens Deus
Pater, et Filius, et Spiritus Sanctus amen
Amen

Ty jesteś moim bratem
A ty jesteś moją siostrą
I kocham was tak mocno
Że to jest jakiś kosmos muszę ochłonąć
By nie otrzeć się o Pana autoradością
Ale mało mnie obchodzi już opinia ludzi
Odkąd mam świadomość kim jestem i dokąd idę
I po co a ty, mordo
Znowu palisz i czytasz ten horoskop
Oglądasz co noc porno z tą samą aktorką
Nie mając pojęcia o kulisach rusz ty głową
Ah
Głodzą ją i biją, deprawują ludzką godność
Jak to mogło cię podniecać? Spytaj siebie
Ochłoń po co wyciągasz Malboro? Dajesz
Se upust emocjom?
Słabe to, nie sądzisz? Ja nie sądzę


Sam osądź to czemu coś, co cię zniewala
Ma taką władzę nad tobą?
Że steruje twoją wolą
Jak Czerwoni kiedyś Polską
Walcz o swoją wolność
Nie poddawaj się! Niе wolno
Dawać się nałogom
Nawet jeśli twoje buty mokną
Żе nie mogąc dalej w nich iść
Utkwiłeś tu jak posąg
To nie powód, żeby przerwać marsz!
Zdejmij je, idź boso, błoto jest
Tą idziesz drogą, jaką niewielu dziś poszło
Oni wolą autostradę
Bo jest szybko i światowo
Jadąc nią, gubią wszystko, to
Co zawdzięczamy przodkom
I za przelaną krew odpłacają się próżnością
I na próżno było ginąć dziadom i pradziadom
Skoro młodzież się odcina od tego, co było
I ślepo kroczy za modą
A tam modę! Im już nie zależy na byciu
Chcą posiadania i gonią za flotą
By coraz to nowsze iPhone'y mieć
I zdobyć to wszystko, co jest za gablotą
Jeśli jesteś młodą dziewczyną, to bądź
Nią, i proszę cię, osraj bycie tą sroką
Bo srogo zapłacisz za bycie idiotką
A złoto się nie świeci, gdy światło wyłączą
A przeważnie to po ciemku ludzie
Się łączą, tak blisko
Że ich ciała się stają jednością
Trwa może to kwadrans, ale nie jest miłością
Jest niemiłołością w ścianach jamy ustnej
Podałaś tam wejście francuskim
Węgorzom europo, zamykasz granice uchodźcom?
I myślisz, że mury są dla nich
Przeszkodą, a to przyszło do ciebie
Jak trojański koń
Którego otaczasz murami, zagrodą
I przyjdą następni, i nowi dochodzą
Rozsadzą te mury, żegnają je z flotą
I pęka ten cały wasz lewacki kondom
Bezpieczeństwa! No bo antykoncepcja
Nie jest koncepcją
Dlatego tu też pomysły się nie rodzą
Ja stawiam caps lockiem wielkie i
Stanowcze: nie dla wszystkich homo
A ta tęcza? Ona musiała spłonąć
Bo tylko dzieliła, nic tu nie mnożąc
A liczbą mnogą jest Adam i Ewa
I można by śmiało nazywać ich parą
Natomiast Adam plus Adam nie równa się dwa
Powiedz to tym Adasiom, i weź mi
Nie wjeżdżaj, nie mów mi nawet
Że trzeba ich objąć jakąś tolerancją?
I że się kochają, i że to normalne
Że Zenek wychowa się z tatą i tatą
Że dzieci same sobie płeć wybiorą! Jak
Można się sprzeczać z anatomią?
Mam dość i nie mogę patrzeć już na to
Co wkładasz do głowy tą indoktrynacją
Precz z ideologią gender
Chcecie wymazać ludziom tożsamość
Tak samo jak chcecie pozbyć się
Boga, pozbyć się tego, co was budowało
Europę ukształtowało chrześcijaństwo
Unia Europejska odcina tą gałąź
Tym leworęcznym drwalom tak bardzo zależy
By prawa nie była już prawą
A prawo od lew stanowi prawo
A raczej to lewo i właśnie z tą lewą
Ręką się obudzą w zaszczanym nocniku
Ze świeżą uryną od Islamistów
I z drzazgą w palcu serdecznym! Mogą
Sobie machać do wody w kiblu
I w krzywym odbiciu spoglądać na siebie
Dopóki ktoś nie zajdzie ich z tyłu
I z zimną krwią poderżnie im gardło
A bomba zabije kolejnych cywilów
Ilu z nas jeszcze musi zginąć
Żeby było mniej słów, a więcej czynów?
Polityków nie obchodzi właściwie
Prawie nic już
Byle do koryta i ruchanie podatników
Na mamonę! A bezdomni jedzenie
Na śmietniku wyszukują
A czasami obok resztek leży dzidziuś

Znieczulica nie pozwala komukolwiek
Już na litość dwudziesty pierwszy wiek
Szatan zbiera swoje żniwo
I to się nie skończy szybko!
Ale czas jest już blisko
To wszystko się dzieje na naszych oczach
Wypełnia się Pismo
Obudź się, dziewczyno! Obudź się, chłopaku
Obudź się, kobieto! Obudź się, mężczyzno
Obcy, obcy osamotniony Baranek Czuje Yezusa
Pan jest pasterzem moim i
Niczego się nie boję a kto jest twoim?
Mamona? Kozioł? Heh w jakiej, za chwilę
Się rzeczywistości obudzisz? W jakim świecie?
Obudź się obudź się obudź się obudź się
Obudź się obudź się

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować