Augustyn - Testament (Nawrót ) tekst piosenki (lyrics)

[Augustyn - Testament Nawrót tekst piosenki lyrics]

Okej, napisałem taką piosenkę
Nie potrafię śpiewać, fałszuję
Ale wyrażę to nie mam sił już na ciebie słów
Znów mnie wydymałaś w mózg różem spod wód
Mam tu nawrót na ból na co? Na ból
Wbiłaś mi nóż

I I I I le ma jeszcze się paprać
W tym bagnie? Byłem już na dnie
Wtedy gdy ćpałem
Trzymam się dalej, przez cztery lata
Nie mam niczego wspólnego z towarem
Pamiętam mamę i tatę, płakałem
Kiedy widzieli mnie wtedy w tym stanie
Przećpane oczy
Opakowanie po kodeinie skitrane w kiermanie
Dziś dalej mi źle, mam nawrót
Naprawdę, nie walę niczego
Mam tylko te fajkę
I stale wracają mi myśli jak dawniej
By nagle stąd odejść czy zniknąć na zawsze?


Ja tylko chciałem być przy niej na stałe
Chciałem ją kochać i tworzyć z nią parę
Jechałem do niej w głowie z dramatem
Te parę dni wstecz się z byłą żegnałem
Czy było wypadkiem to, że
Poroniła moje dzieciątko, plum, w ubikację?
Się nie spodziewałem, że, Boże
Odbierzesz mi dziecko tak nagle
To stało się faktem i było w
Twym planie, bym do niej pojechał
Wtedy już latem
Wolałem ją zdradzać, czekała na mnie
Kiedy wracałem od byłej na chatę
Tak, byłem draniem, mam się za szmatę
Co ze mnie za facet?
To niebywałe, że każdą zdradę mi wybaczyłaś
Puściłaś w niepamięć
I dałaś nam szansę na to bycie razem
Choć oficjalnie nie byłem chłopakiem
Z czasem poznałem twą babcię i mamę
Kot Maciej też mnie polubił po czasie
Pamiętasz Nieszawę? Spotkanie
Jak przedstawiłem cię mamie i tacie
Dla mnie to ważne, bo nigdy
Żadnej nie zapraszałem do domu, tymczasem
Ty czasem spędziłaś u mnie
W sielance wspólne kolacje, było jak w bajce
Na mojej kanapie, spałaś by rankiem
Przywitać mnie mówiąc "Konrad, wstajesz?"
"No jasne, że wstaję, dziś robię śniadanie
A ty mi tę kawę, co lubię najbardziej"
Odpalę komputer, nagramy wokale
Bo śpiewasz i jak nikt masz głosu barwę
Twój talent jest darem, jestem twoim fanem
Te marne plastiki są przy tobie miałkiem
Mam rację, ty masz też, stwierdzenie trafne
Że jestem jednym z najlepszych w tym rapie
Na parę miesięcy ruszyłem w
Trasę, grałem koncerty
By dla nas mieć hajs ten
Mieszkałem w Krakowie, znasz
Tamto mieszkanie, bo
Gdy miałem wolne wiesz co było dalej
Niezapomniane te chwile, martwe
Jak moje dziecko spłodzone w kochance
Bóg dał mi łaskę, że żyję inaczej
Piętnaście miesięcy w czystości wytrwane
I I I celibat ten jest jak skazanie na
Świerzb dożywotni z zakazem na drapanie
I nieudane tych prób i plantacje
Sztucznego jabłka do drzewa konarem
Wrośniętym w arkadię w dyby
Te rajskie, naprawdę
Przeszczep ma skazy i wadę
Bo stale odpada jak nos, co miał Michael
I z czasem jak Jackson nie wiem czym pachnie
Pach nie goliłem, ale twoich
Dotykałem, me ciekawskie palce
Bo ta u pach trawkę
Co wybadałem, murawy masz gładkie
Jak twój pośladek i czoło z kolanem
Masz tu aprobatę, cię za to pochwalę
Bo po to tej pochwale, to już poprzestanę
Atrament z pióra mi kapie na kartkę
W kratkę mówiłaś, że kochasz, kochanie
To ty dałaś plamę, nic nie jest
Już białe, a czarne jak myśli
Co zmywam je płaczem
Pełnym łez wiadrem myje posadzkę
Na której posadzę cię z tym materiałem
Czy może dywanem? Czy może drewniane?
Deski te nie róże, mają drzazgę?
Ale to papier się robi z drzew, jasne?

Byliśmy już lasem, ale stałaś się drwalem
I wyrąbałaś naszą relację
A na papier z tych drzew spisałem ten kawałek
To mój testament to dla wszystkich tych
Nieszczęśliwie zakochanych
Dla wszystkich tych pogrążonych w depresji
W lękach, w fobiach
W nerwicach w i innych chorobach psychicznych
To dla wszystkich bitych, maltretowanych
Zepchniętych na margines społeczny
Dla wszystkich, tych którzy mają myśli
Samobójcze, którzy nie chcą żyć
Którzy nie chcą już istnieć
Dla was jest ten album! Jestem
Waszym głosem, jestem waszym głosem
Reprezentuję was ta płyta to jest dzieło
To jest dzieło mojego życia
Dzieło mojego życia, Augustyn, 2019, Nawrót

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować