Augustyn, Ortodoks - Żywy wśród łez tekst piosenki (lyrics)
[Augustyn, Ortodoks - Żywy wśród łez tekst piosenki lyrics]
Jesteśmy jesteśmy skaleczeni rzeczywistością
Leci nam krew i łzy posłuchaj nas
Wszystko dookoła zmienia się tu
W środku letarg, serwer bez internetu
Kiepy z wypalonych uczuć gniją we mnie
Żyję chwilą jak kłamcy i ich brednie
Czekam kiedy nastąpi tu jakiś cud
Czemu, Boże, zwlekasz, widzisz przecież
Że padam z nóg?
Chcę odejść od tego, co jest tu teraz
Wiesz, chyba zbyt często wybierałem melanż
Mijają lata, tak gromadzą się błędy
Ciągle się zmieniamy, tacy sami jesteśmy
Chcę tu deszczu, co zmyje błędy ze mnie
Różne wzory, ten tatuaż wsiąknął we mnie
Chciałbym, jak kiedyś, umieć tu wciąż marzyć
Być szczęśliwym, dziś jestem tu bez twarzy
Rap bez gaży za niesioną treść
Choć product placement dziś obecny
W rapie jest
Ja mam sens, by robić to, brat, od serca
Tak to streszczam, myśli i emocje w wersach
Chcę stąd uciec, tylko zaszyć się gdzieś
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Zamknij oczy, odpłyń ze mną gdzieś
Porzuć wszystko, na co ci to wszystko mieć?
Ja mam sens, żeby to tu tworzyć, wiesz?
Każdy wers da ci message jak SMS
Chcę to mieć, tak uniknąć niepowodzeń
Nie po drodze jest mi dzisiaj
Miłość co dzień
Chciałbym ją znaleźć, ale bardziej nagle
Więc szczerze wierzę, że kiedyś cię tu znajdę
Mam ten vibe i też go tu szukam
Jak panny z ładną buzią i w fajnych butach
Posłuchaj kto tu jest materialistką
Ja to tylko ignorant, co pierdoli wszystko
Jestem blisko dziś tych chorych akcji
Sytuacji, kiedy polej źle nie zabrzmi
Czasem łatwiej uciec w kółko widząc, że
Twoi bliscy tylko umieją ranić cię
Złap mnie za rękę, pomyśl sobie, że
Byłem tu kiedyś, teraz mnie tu nie ma, lecz
Życie przemija, muzyka wciąż trwa
Zawsze żywy, zawsze żywy ja
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywy wśród łez
Łez
Być wśród żywych żywym dziś, żywym wśród łez
Kurwa mać, zakochałem się w niej
Słońce na zachód chyli, na zegarze dwudziesta
Zima dziś, mróz z łez korale dzierga
Spacerują ludzie, usta to kominy
Kiedy rozmawiają, CO2 z nozdrzy dymi
Nie słyszę ich, chyba stoję za daleko
Nieskazitelną piękność jej twarz łechta ręką
Kobieto, symetria między powiekami
To horyzont, ziewanie powiek to tsunami
Mam niewiele, wszystko
Płonie uczucie do niej
W głowie ocean wyobraźni i
W garści parę kropel
To one, wykluwane łzy jak zdjęcia z aparatu
Uchwycone chwilą żalu, nocą wywołane w płaczu
Budzę się o poranku, łzy wsiąknęły w poduszkę
Wyrażała spazmy bólu, zastygniętego jutrem
Nie rozumiem, jak może ją kochać inny?
Że co
Jestem dziwny? Mam magistra z bycia innym
Nic innego nie znam i nie mam poza nią
I poza grą w Simsy, tam jesteśmy parą
Reakcją jestem wodorem, a ty tlenem
Ten związek byłby wodą
Czy teraz czujesz chemię?
Mam jebane zaburzenie, żrę neuroleptyki
I słyszę od rodziców, że, kurwa, jestem nikim
(oh) nikim, mają rację
Raczej niewiele mają, ich syn był narkomanem
Spytasz jego mamę, wszystkiemu zaprzeczy
Ketrelem łagodzę, próbuję się wyleczyć
Z depresji, kompleksów i choroby Bleulera
Nie dam się, dla niej to, kocham cię
Takiego mnie pamiętaj
Na zawsze masz we mnie przyjaciela
Słuchasz teraz tego?
To wszystko jest do ciebie, tak
Właśnie do ciebie, właśnie tak kocham cię
Tak bardzo cię kocham
Nie wyobrażam sobie tego dalej
Wszystkiego bez ciebie
Przepraszam cię, przepraszam, że to nagrałem
Ale musiałem, to są, kurwa, emocje
Dziękuję ci za wszystko, naprawdę
Bardzo ci dziękuję, za wszystko
Co dla mnie zrobiłaś
Nigdy się nie poddawaj, goń za marzeniami
Walcz
Rapował to Kon-Konrad, a nie KND tym razem
To wszystko jest pojebane