Bezczel - Na biegu tekst piosenki (lyrics)
[Bezczel - Na biegu tekst piosenki lyrics]
Jednak to nie budzik mnie obudził
A ból głowy co się ze mną wczoraj działo
Kurwa znów nie pamiętam
Znów urwał mi się film, znów taśma pękła
Miałem napisać zwrotę wczoraj, ale olałem to
Bo delikatnie mówiąc trochę zabalowałem, o!
Nie mogę sobie darować, jak mogłem zaniechać
Ale konsekwencje trzeba ponieść
Do studia muszę jechać szybki prychol
Mocna kawa i może na drogę bat
Big Pun w słuchawkach, Twinz
Boże w kółko mogę tak
W windzie wali mułem, sąsiad z dołu, Ty
Stary ubek za małolata wzywał tu na nas psy
Na dole Peter żul chce bym coś dorzucił
Pewnie znowu byłoby naszczane w
Windzie jakbym wrócił
Może bym dołożył, ale jestem pusty w ryj
Z resztą jak się lubisz złożyć, odurzyć
Za swoje pij myśli, że jestem gwiazdorem
Bo widział jak tu robię klip
To jest chore, ale nie zrobię z tym nic
Na ławeczce dyktę chlają stare
Dziadki obok piaskownicy
Gdzie małe dzieci stawiają babki
Trzy sąsiadki
Serdeczne z okien obcinają mnie
Bo mam nowy dres, jakoś dziwnie bujam się
Młody człowiek moherowym wjeżdża na ambicje
Na wszelki wypadek społeczniaki dzwonią po
Po po po po
Pośpieszam kroki bo jakoś mnie nie bawi to
Zapomniałem kurwa że przed wyjściem
Miałem nabić szkło
Idę dalej, przemierzam dobrze znane rejony
Tu z każdej strony kamery
Mordo jesteś namierzony
Mijam sztukę, chcesz, podkopsam Ci namiar
Uwierz, oddałbyś wiele żeby dostać
Ją w zamian choć dziś to już dama
Dalej próbuje być skromna
Mieszkała dwa bloki dalej
Była wicemiss Polonia
Wbijam do ziomka, mieszka w bloku naprzeciwko
Robi bity
Razem ubieramy słowa w rzeczywistość
Zgrywam paczkę nowych loop'ów i
Do Wemu zwijam się
Bo za pół godziny do kabiny wbijam się
Prędzej pędzę, przejebane autobahny
Na przystanku pod kościołem zwalniam
Miejsca starszej pani
Nie mam biletu, ale kładę na to lachę
Chętnie bym pojechał furą
Ale znów nie mam na wachę
Nie ma to jak być raperem
Kurwa robić w Polsce rap
Ciekaw jestem kiedy w końcu zacznę
Za to forsę brać
Jeszcze tylko dwa przystanki i mam z głowy
Wysiadam, i zahaczam o monopolowy
Bo obowiązkowy na wtorkowy poranek
Jest czteropak tyskich
Co by jak nie było, zawsze piwko do nagrywki
Przydałoby mi się jeszcze bucha jakiegoś
Ale ziomek nie odbiera
Wygląda na to, że nie zapalę
Na farcie pod drzwiami na
Dolę Miszkę spotykam
Ma ze sobą rarytasa więc ratuje mnie i znika
Dzięki ziomuś, krótka wymiana zdań
Podeślę na mail'a bicik, nagramy ten numer
Man
Wbijam do studia, siemano
Marek Brauner'a odpala
Ja biorę sporego łyka piwa, Camela zapalam
Już w kabinie wpadam w trans, w jednej chwili
Więc zaczynam ładować punche
Jak pieprzony Billie
Kolejne dzieło sztuki tu dzisiaj powstanie
Możesz być pewien
Nawet choćbym to tu dziś pisał na kolanie
Pisał w autobahnie, w pół godziny zwrotę
Która będzie bujać każdym murem, skwerem
Blokiem sprawdź to!