Białas, Lanek - Outro 2 tekst piosenki (lyrics)

Białas Lanek

Białas [Mateusz Karaś] Teresinie, Polska 🇵🇱

Lanek [Kamil Łanka] Krakow, Polska

[Białas, Lanek - Outro 2 tekst piosenki lyrics]

[Intro]
Wiem że ludzie chcą krwi i eskalacji
Ale jeśli to koniec
To chowam agresę s zostaje smutek po stracie kolegi
SBM!

[Zwortka 1, BIAŁAS]
Ja nie chciałem tego robić, domyślacie się dlaczego
Bo się czuję jakbym bawił się z synem w pochowanego
Nagraliśmy razem płytę, zagraliśmy razem trasę
I nie chciałem większą kasę za staż dłuższy od twojego

Dużo bardziej się trzymałem z Tobą niż z Matą i Bedo
Wybudowaliśmy pomnik nagle plujecie na niego
Zakłamywanie historii to kurestwo nic innego
Noszę tyle noży w plecach że od dzisiaj jestem jeżor

Jeżeli już to śmialiśmy a nie śmiałem się z Okiego
To były żarty o rapie a nie ciśnięcie od kurew
Wtedy OIO wychodziło gdzieś obok diamentowego
No i jak widać po czasie siadło lepiej niż nasz duet



Okazałeś się mutantem w lesie diamentowym
Który też Ci napisałem żebyś mógł dać mi zarobić
I od kiedy k##wa młody ty audytujesz umowy?
Kto chciał to podpisał bez przykładania klamki do głowy

Znowu razem to nie kłamstwo
Do odmrożenia po pandemii nawiązywało to hasło
A co do rozliczenia jesteśmy na czysto co do wyświetlenia

Wers o dyszcze na dom dziecka był bez sensu, wleje drugą
My chcieliśmy się pożegnać traktowałeś nas jak urząd
Co chce ci wezwanie wepchać, zrobiliśmy Ci specjalne wyróżnienie
Ale tak jak telefonu ty nie chciałeś go odebrać

Lanek nie usunie dziary bo dał wam patent na nazwę
Poza tym to już ostatnie jest co łączy nas na zawsze
I jedyne węże w wersach do których się przyznałem
To te kiedy jeszcze ćpałem

Nigdy nie oszukaliśmy was, nigdy nie okradliśmy
Warto dla was jest to niszczyć żeby wypromować firmy?
Luz jak dla was to normalne, ja widocznie jestem inny
I sram na rywalizację, walczę jedynie o prawdę

Spędziłem dwa tygodnie w studio robiąc twoją płytę
Nie zabrałem choć procenta Ci wiedząc że będzie hitem
I jakie rozejście z gangiem przyjacielu
Tylko Ty i Borys byliście w labelu

Nigdy k##wa nic nie miałem do chłopaków
Przecież ich promowaliśmy na hotelu
Pewnie mnie nie lubią teraz lecz mój statement się nie zmienia
Żyjcie jak najbliżej marzeń, jak najdalej od więzienia

Chcę by każdy w swoją stronę poszedł bez rzucania kłód
Chcę by tylko wspólny diament to był między nami chłód
To co było już nie wróci, nie zrobimy tego znów
Zawsze się wstawiałem za was choć nie ważyliście słów

Po to żeby trap był w Polsce biłem się na gołe pięści
I nie mam o to pretensji, czasem trzeba się poświęcić
Wy##bałem złe emocje i to koniec, nie obchodzą mnie aferki
Z całym szacunkiem słuchacze, ale wolę z Zosią odbijać piłeczki

Swoją drogą zapraszałem Cię Łajcior byś ją odwiedził
Ale nigdy nie miałeś kiedy
Wstyd mi że doszło do tego że musimy gadać w trackach
Lecz jak dla was najważniejsza jest wygrana
To jest wasza

Jestem wdzięczny tej muzyce nie za kupno samochodów
Za Johnego, Solara, Lanka - z nimi mogę zdechnąć z głodu
Bo nigdy mnie nie olali, ani ja ich, to jest dowód
SBM umrze dopiero kiedy my pójdziemy do grobu

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować