Białas, Quebonafide - Za długo już tekst piosenki (lyrics)
Białas [Mateusz Karaś] Teresinie, Polska 🇵🇱
[Białas, Quebonafide - Za długo już tekst piosenki lyrics]
Jakbym bał się ciemności straciłem zasięg
Dochodziły tylko złe wiadomości
Słyszałem w kółko, że zawodzę
Że w ich oczach coś tracę
Były wakacje, kurwa
Jak im miałem pokazać klasę
Maluję z ziomkiem HWDP na ścianie, fanart
Tam miałem plecy i mam i wódę z mety na start
Rzadko, jak na mnie, wtedy pisałem zwroty
Refreny
A i tak robiłem więcej od ponad połowy sceny
Choć miałem dość was jak
Na bitwach pisanych punchy
Żeby tam być fejmem, błazny
Nie podparłem się premade'm żadnym
I pod oczami łez nie miałem, a wojenne barwy
Jak każdy raper youtube'owy czasem
Jebnę z bańki a co jak będę żył jak reszta
Miałem taką schizę
I zacząłem tak wyróżniać się
Aż stałem się narcyzem
I mam tyle na głowie, co Vin Disel
Bo pewnego dna se ziomuś dałem luz
Za długo już
Odkąd pamiętam typie, swoje zadnie
Było ważniejsze od dobrych manier
Za długo już tolerowałem to co los mi daje
Rzeczywistość sam wyreżyserowałem
Za długo już
Niepewność zaciskała łapy na nas
Wykrzykniki rób ze znaków zapytania
Za długo już
Ze znaków zapytania wykrzykniki rób!
'04 z mordą lejemy butlę, lejemy w kurwę
Bij szuflę albo ci lutnę
Smutne i daj tą dwójkę dumnie nabiją lufkę
Ja wódkę walę pod strucle
W pudle, na chacie zeszyt, jak w życiu
Czyli ogólnie mama ogarnia kuchnie
Piszę rymy o tym co u mnie
Że bywa różnie, że urżnę się z kumplem
Pójdę na puszkę, jak tak dalej pójdzie
Ziomale mówią słusznie, napisz im prawdę
Żeby tylko nie było sztucznie
Życie jest łatwe tutaj dla paru pedałów
Rodzina mówi lubisz wódę, synu
To idź zarób na nią i baluj
Zioma maluch gra tylko nasze numery
Nie chce ratować swego losu kosztem
Kurwa nie bycia szczerym
Semper fidelis, hieny grają Kalwi i Remi
Chcieliśmy tylko zrobić bańkę by
Poznali nasz rewir
Łatwiej było skroić klamkę niż
Zarobić na liniach
Lecz długą pracą wyrobiłem se dystans
Się liczy dystans za długo już
Odkąd pamiętam typie, swoje zadnie
Było ważniejsze od dobrych manier
Za długo już tolerowałem to co los mi daje
Rzeczywistość sam wyreżyserowałem
Za długo już
Niepewność zaciskała łapy na nas
Wykrzykniki rób ze znaków zapytania
Za długo już
Ze znaków zapytania wykrzykniki rób!
A ty zmieniasz rzeczywistość czy klniesz
Że ukartowane?
Ja robiłem swoje, nie pytałem
Bo to nie Quizwanie
Zwijali mi brata z chaty o szóstej nad ranem
Życie niewiarygodne
Także daruj to jebane amen
Rzucałem studia, prace, licząc kace
Gdzie mój hajs
Ojciec wracał nocą z kosą w żebrach i HCV
Dzisiaj patrzę na te szmaty
Które chcą się dawać, brać
Słysząc w głowie: tato już nie wracaj
Mama będzie zła
Wszystko to za mną, teraz pędzę na
Złamanie karku, bo to szczęście dla
Mnie i moich bliskich, zawodowi artyści
Wszystko co robię, to wrodzony instynkt
To jest w nas
Dwudziestoczteroletni staż zapachu
Tego miejsca
Pomógł mi rodzić nadzieję jak akuszerka
Mam pokój z widokiem na
Plac zabaw i cmentarz, więc
Widzę jak zapalasz te znicze od święta
Za długo już
Ze znaków zapytania wykrzykniki rób!