Bisz - Joker tekst piosenki (lyrics)
Jarosław Jaruszewski
[Bisz - Joker tekst piosenki lyrics]
Tymczasem świat się rozpadał
Znów się próbuję pozbierać
Bo wciąż tylko innych potrafię poskładać
Umysł - otwarte pudełko wewnątrz
Puzzle sto tysięcy części
Przyglądam się elementom raz już złożyłem
Z nich bezkresny błękit lecz dzisiaj
Płoną samochody, ja się uśmiecham jak Joker
Siedzę sobie z flaszką łychy
Antena jak hoker
Mówią: jestem czubkiem świata
- potwierdzam diagnozę
Jak Burdż Chalifa, co u mnie słychać
Ty znów się pytasz jest okej
Biją mi brawo, ja oczy mam we łzach jak Joker
Czekali długo, przepraszam za zwłoki i zwłokę
Boże, może zrobisz mi tu elektryczny fotel
Na grom z nieba, ja wciąż czekam
Życie jest cudem choć długo widziałem w nim
Tylko przyczynę i smutek życie jest cudem
Moje, bo twoje tak nazwać?
To trzeba mieć tupet! Mówili mi jak mam żyć
A sami byli zawsze tylko cieniem i echem
Mówili mi jak mam żyć ty, nie wiem
Co byś zrobił? Ja zabiłem ich śmiechem
Zamykam im japy jak sedes
Bo gówno mi mogą powiedzieć
Stałem się kamieniem, bo za tym, w co wierzę
Stałem sam tak długo
Że teraz chyba pójdę siedzieć
To moja ostatnia szansa
Rozumiem proces jak Kafka
Rozwiąże problem jak kaftan, demony
Nie chcą już spać, ja
Otwieram głowę jak arkham
Choć nie dawali mi szansy
Ich ręce w gestach błagalnych
Co za ironiczny timing
Z płonącej, tonącej tratwy
Czas na ostatni stage diving: lecę
Płoną samochody, ja się uśmiecham jak Joker
Siedzę sobie z flaszką łychy
Antena jak hoker
Mówią: jestem czubkiem świata
- potwierdzam diagnozę
Jak Burdż Chalifa, co u mnie słychać
Ty znów się pytasz jest okej
Biją mi brawo, ja oczy mam we łzach jak Joker
Czekali długo, przepraszam za zwłoki i zwłokę
Boże, może zrobisz mi tu elektryczny fotel
Na grom z nieba, ja wciąż czekam
Deszcz syczy na karoserii świat
Ma już kreskę baterii
Czekam tylko aż się zwęgli
Zostanę ja i diamenty
Skąd to pragnienie anarchii? Grymas
Co wykrzywia wargi
Ogień, który muszę karmić
Przymus niewytłumaczalny
Jesteś gotowy na żar-ty?
Rozdrapuję rany na ulice sączą się
Słowa i ropa naftowa
Też miałeś na twarzy ten grymas odrazy
Kiedy mijał cię blady chłopak
Z zapałkami dzieciak smutno się uśmiechał
Zapatrzony w gasnącą iskrę
Ten uśmiech skamieniał
A chłopak dojrzewał aż stanął
Przed wami z kanistrem
Wrzucić chce do kubła całą swoją przeszłość
Bo jedynie ogień widziany na zewnątrz
Wznieca w jego oczach coś, co już odeszło
Mały, blady płomień co rozpęta piekło
W niebo z automatu seria Tommy
Gun pluje jak z cebra bęben się kręci
Loteria muszę połamać ci żebra żeby
Ci trafić do serca
W butelce Macallan eMka na
Końcu świata gram hejnał
Myśli gonitwa jak maze-run lepiej
Zacznijcie swój man hunt
Bo się dopiero nakręcam
Płoną samochody, ja się uśmiecham jak Joker
Siedzę sobie z flaszką łychy
Antena jak hoker
Mówią: jestem czubkiem świata
- potwierdzam diagnozę
Jak Burdż Chalifa, co u mnie słychać
Ty znów się pytasz jest okej
Biją mi brawo, ja oczy mam we łzach jak Joker
Czekali długo, przepraszam za zwłoki i zwłokę
Boże, może zrobisz mi tu elektryczny fotel
Na grom z nieba, ja wciąż czekam
Wiesz jak się mam? Jest okej