Bisz - Zero tekst piosenki (lyrics)
Jarosław Jaruszewski
[Bisz - Zero tekst piosenki lyrics]
Atawistycznym odruchem
Chciała podać mi dłoń na przywitanie
Ale ręce miała przyrośnięte do koszyka
Spytałem, jak tam Krzyś?
W jej portfelu poruszyło się zdjęcie
Papier wartościowy
Obligacja, która zaprocentuje w przyszłości
Być może zwróci nakład
Pracy, korepetycji, dodatkowych lekcji
- Gra na pianinie - Tak? A cóż tam gra?
- Nie wiem, ale jest obiecujący
- Obiecujący?
- Tak, ma złote palce, prawda Krzysiu?
Dopiero teraz, widzę Krzysia
W części koszyka
Gdzie zwykle sadza się dzieci
Dziesięć długich poruszających się
Złotych palców
Myślę - Krzyś wyspecjalizował się
- A Antek? - Ostatnio przyniósł 8 tysięcy
- Ale co u niego? - Przecież mówię
- A lubi tę pracę? - Że co?
Podejrzewam, że Antek jest już tyko wydrukiem
Albo co gorsza wirtualnym
Zbiorowiskiem pikseli
Ekran bankomatu, Antek, a jego imię 8 tysięcy
Irka pyta się co u mnie
Patrzę w jej oczy i dociera do mnie
Że u mnie nic
Co dałoby się sprowadzić do wyliczenia
Zero samochodu, zero mieszkania
Zero oszczędności
I nagle oczy Irki zaczynają krążyć po owalu
Zero to dla niej cyfra niepojęta
W końcu poddaje się i patrzy wprost
Przeze mnie, poprzez tę dziurę
Którą dla niej jestem