BonSoul, Włodi, Słoń - Czarny PR tekst piosenki (lyrics)
Wojciech Zawadzki
[BonSoul, Włodi, Słoń - Czarny PR tekst piosenki lyrics]
Mnie z szacunkiem bo nie widać czy ich
Może nie stratuję wizerunkiem
Płynę z ładunkiem w pustkę, jak martwy pirat
A jak się wkurwię to se zrobię czarny PR (ty)
Dla nich pijak, a dla ziomów hardy w kurwę
Wszystko na moje konto
A rachunek dasz mi później
BonSoul, Almost Famous, zamknij buźkę
Takie ksywki, że ich nie waż się
Napisać małym druczkiem misiu
Jak zwykle wiozę się przez bloki
A jak nie wiesz o co chodzi
To ich kurwa nie przeskoczysz
Te bloki biorą cię na kopy
Robią to za mnie, bo w nie wierzę
Jak w temat od tych co mi wiozą taki haze
Że byś musiał iść na odwyk
Ale najpierw to byś musiał wyjść
Na street jak bombik
Jak chcesz tu wejść to masz antypropsy
Bo trzeba se zasłużyć na cześć
Zbyt gładcy chłopcy
Wbijam na scenę to się dziwią skąd ta siła
Sama skóra i kości
Nadal z prawdą się nie mija
Menago prosił bym na scenie się powstrzymał
Bo słabość do konopii wciąż tu robi czarny PR
Słyszę o tym coraz częściej
Że raz na dziesięć lat
To wypada zrobić przerwę (zrobić przerwę?)
Lecz na wypadek jak pęknę
Wypada jakąś piątkę przykitraną
Mieć w rezerwie
Strach pomyśleć co się kryje w zrytej głowie
Bowiem wciąż biję się z diabłem
I dogaduję z Bogiem
Motywuję młodych kiedy siebie już nie mogę
Jak mój sukces to za mało
To ich biorę za nagrodę (kumasz?)
Oczy czerwone, ale nigdy bez wyrazu, dla mnie
Rap to stały element krajobrazu, dla mnie
Wszystko zaczyna i kończy się na blokach
La vida loca i zostaję tu jak osad
Ty jesteś z tych
Co zeżrą gówno żeby dostać Fryderyka
Typie znikaj
Bo wciąż w te śliskie branżowe żmije wbijam
Wsadź se w pizdę PR
Możesz się nim szczerze pierdolić
Na majku szerzę terroryzm
Wychodzą ze mnie demony
Przykrywam cieniem te pochwy
Więc milcz gdy gada mistrz
Mam szacunek do odbiorców
Dzięki nim jest hajs na czynsz
Fanatyk z gadką jakby opętał mnie Kaddafi
A twoi bożkowi mnie śmieszą tak
Samo jak wiara w nich sram na blichtr
Nigdy nie robiłem muzyki dla nagród
Mam słuchaczy ortodoksów
Wciąż cytują mnie jak Talmut
I jesteśmy wciąż w natarciu
Branży puszczam charę w twarz
Ten niby showbiznes może mi
Publicznie pałę ssać
Trzymam pancerfaust wycelowany w
Twój fałszywy uśmiech
Przemysł muzyczny to kurwa
Której z brudnej cipy cuchnie
Na fotkach niby kumple
Za plecami stado sępów
Ja na barykadzie stoję w kominiarce
Z flarą w ręku to czarny PR!
Balet kończy się tragicznie -
To znaczy dobry balet
Było kurwa fantastycznie, gdy to pisałem
Znowu napisali w prasie o nas tłustym drukiem
Następny wers przemilczę by nie mówić
Jak już przebrnęliśmy wstęp
To przebrniemy akapit
Nie nawijam do publiki
Nawijam ze sceny dla braci
A jak tobie to nie leży
To niekoniecznie mój błąd
Nie musisz mi w to wierzyć
Ale moi za mną pójdą
I jak widziałeś mój krok
To widziałeś nas wszystkich
Krok spokojny, dostojny, pewny siebie
Nie za szybki
Taki dystrykt, taka dzielnia, taka karma
Tacy wszyscy, taka scena, taka ławka
Ja wciąż myślę, że to wciąż czarny PR
I wciąż spływa mi to jak hajs kiedy nawijam