Chada - Gdzie ta ekipa? tekst piosenki (lyrics)
[Chada - Gdzie ta ekipa? tekst piosenki lyrics]
Gdzie Ci ludzie z przed lat
Gdzie Ci wszyscy z którymi
Miałem zmieniać ten świat
Kilku bliskich znajomych patrzy na
To zza krat
Ja gdyby nie ten rap, pewnie teraz bym kradł
Był taki jeden typ, kiedyś trzymał się z nami
Poszedł siedzieć, wyskoczył
Handluje sznurówkami
Kiedyś graliśmy w kosza
Było bardziej beztrosko
Marzyliśmy by kilka centymetrów podrosnąć
Śniłem o nowych butach
Siedzieliśmy na klatce
Zakochany po uszy, w jednej Ali Rogalskiej
Kiedyś było inaczej, nie dbaliśmy o straty
Dziś mam kontakt jedynie z
Jackiem K i Kudłatym
Lataliśmy z towarem, goniliśmy za celem
Każdy z nas swego czasu
Był takim Hugh Hefnerem
Dziś nie pragnę za wiele
Psy mnie w końcu rozkuły
Kiedyś różnie bywało
Mniejsza brat o szczegóły
To są moi ludzie, moje czarnuchy i ziomki
Przyjaciele, znajomi, koleżcy z podwórka
Gdzie ta ekipa teraz jest
Powyjeżdżali gdzieś
Czas nas zmienił, to fakt
To są moi ludzie, moje czarnuchy i ziomki
Przyjaciele, znajomi, koleżcy z podwórka
Gdzie ta ekipa teraz jest
Powyjeżdżali gdzieś
Mów co chcesz, wiedz że nie zapomnę o nich
Kojarzę jak przez mgłę, jednego typa z pyska
Nie pamiętam nazwiska
Podobno jest na wyspach
Kiedyś wziął narozrabiał
Psy go w końcu znalazły
A pamiętam jak mówił: nie lekceważ okazji
Gdzie są ci wszyscy ludzie
Kurwa nie chce się wierzyć
Też by słuch po mnie przepadł
Gdybym wtedy nie przeżył
Dobrze pamiętam Sławka, jego dziewczyny usta
Całowały innego, chłopak wziął się wyhuśtał
Na tym skwerku od zawsze
Chada też się udzielał
Pamiętam nieudany napad na jubilera
Wspominamy te czasy niemal jak bohatera
Pamięć o nich do dzisiaj
Gdzieś tam się poniewiera
Paru kumpli przepadło, pochłonął ich alkohol
Jeszcze kilku do reszty
To oddało się prochom
Wojtek zawsze był spoko i
Miał fajną dziewczynę
Koniec końców to i tak wybrał tą kokainę
Brat koleżki się bardzo krótko życiem napawał
Rano nie wstał
Podobno to był pieprzony zawał
Bartek dawno nie żyje
Kurwa ten to miał długi
Jestem pewien, że tam również rzuca te szlugi
Nie wymienię z imienia
On dopuścił się zbrodni
Do końca swego życia będzie gnił w monotonii
Kiedyś piękni i młodzi, pytam gdzie ta ekipa
Gdzie jest Marek i Witek
Gdzie młodszy brat Filipa
Andrzej też dobrze kręcił
Prawie kupił tą ziemię
Teraz zamiast majątku ma co miesiąc widzenie
Tomek sąsiad był wporzo ale zaczął brać herę
Bartek z Jotem rozkminił
Że jest zwykłym frajerem
Gruby to nie miał farta
Chyba wszystkim źle życzył
Niemal z każdej roboty prawie
Powracał z niczym na koniec o Damianie
Który przesadzał z tańcem
Ze sto razy dostawał chyba ostatnią szansę