Cyga, Smoku, Bogu - Vanitas Vanitatum tekst piosenki (lyrics)
Zobacz wszystkie teksty piosenek Cyga
Zobacz wszystkie teksty piosenek Smoku
Zobacz wszystkie teksty piosenek Bogu
[Cyga, Smoku, Bogu - Vanitas Vanitatum tekst piosenki lyrics]
To kolejna taka noc
Kiedy wszystko mnie drażni
Niby powinienem spać
A jednak nie chcę tej baśni
W ogóle nie chcę tych nocy i
Tego co się dzieje po mroku
Zwykle otwieram oczy i nie
Chcę patrzeć na pokój
Niby wszystko mam pod kontrolą od dawna
Skończył się melanż
Mam jakieś siano i wpada jakaś panna z tym
Że bez tych imprez wszystko
Wkurwia jakby bardziej
Szmalu ciągle za mało
A ta szmula jest niepoważna
Wiesz, znowu same bluzgi cisną się na usta
Niby wszystko mam w okół
A w środku jednak wciąż ta pustka
Znów ta kurwa, nie chce dać mi spokoju
Mam dosyć czekam tylko, aż się zacznie
Znów klub, wóda, blanty, nosy
Kurwa, brak silnej woli, złe nałogi
Brak kontroli kurwa, wiem, za dużo klnę
Lecz nie łap mnie za słówka
Trzymaj mnie za słowo
Jak dam słowo to na amen
A słowo daję, dałbym wiele by wymazać pamięć
Wyjdź z nami na front, niech krwawi każdy
Całe życie, jesteśmy tacy niepoważni
Jointy, bez klamek, stare brudy, zamęt
Kto jest bez winy
Niech pierwszy rzuci kamień
Jak masz czas pomyśleć, to usiądź na gzymsie
Pamiętasz jeden dzień, pamiętasz je wszystkie
Bóg nam dał wolną wolę
Zło bazuje na głupocie
Miłość i nienawiść, to jest lesbijski związek
Piękne są tylko chwile, te, kiedy paliłem
Chociaż może właśnie przez nie
Stanę po zasiłek
Nie stanę się na siłę spoko kumplem
Czy synem
Gdzie nie pójdę, łzy smutne w Szczecinie
Suka puka do drzwi, ktoś leci na odwyk
Usuwanie ciąży, plus ludzie bezdomni
Chcesz, to możesz poznać chodnik z bliska
Pokazując przy tym swój szacunek do życia
Jest napisane, lepszy świat jest możliwy
Więc możliwe jest też, że mogę się pomylić
Vanitas vanitatum, każdy dzień taki sam
Jesteś głupi - skacz, nas zabije czas
Wyjdź z nami na front, niech krwawi każdy
Całe życie, jesteśmy tacy niepoważni
Jointy, bez klamek, stare brudy, zamęt
Kto jest bez winy
Niech pierwszy rzuci kamień
Kiedy wszystko mnie drażni
Niby powinienem spać
A jednak nie chcę tej baśni
W ogóle nie chcę tych nocy i
Tego co się dzieje po mroku
Zwykle otwieram oczy i nie
Chcę patrzeć na pokój
Niby wszystko mam pod kontrolą od dawna
Skończył się melanż
Mam jakieś siano i wpada jakaś panna z tym
Że bez tych imprez wszystko
Wkurwia jakby bardziej
Szmalu ciągle za mało
A ta szmula jest niepoważna
Wiesz, znowu same bluzgi cisną się na usta
Niby wszystko mam w okół
A w środku jednak wciąż ta pustka
Znów ta kurwa, nie chce dać mi spokoju
Mam dosyć czekam tylko, aż się zacznie
Znów klub, wóda, blanty, nosy
Kurwa, brak silnej woli, złe nałogi
Brak kontroli kurwa, wiem, za dużo klnę
Lecz nie łap mnie za słówka
Trzymaj mnie za słowo
Jak dam słowo to na amen
A słowo daję, dałbym wiele by wymazać pamięć
Wyjdź z nami na front, niech krwawi każdy
Całe życie, jesteśmy tacy niepoważni
Jointy, bez klamek, stare brudy, zamęt
Kto jest bez winy
Niech pierwszy rzuci kamień
Jak masz czas pomyśleć, to usiądź na gzymsie
Pamiętasz jeden dzień, pamiętasz je wszystkie
Bóg nam dał wolną wolę
Zło bazuje na głupocie
Miłość i nienawiść, to jest lesbijski związek
Piękne są tylko chwile, te, kiedy paliłem
Chociaż może właśnie przez nie
Stanę po zasiłek
Nie stanę się na siłę spoko kumplem
Czy synem
Gdzie nie pójdę, łzy smutne w Szczecinie
Suka puka do drzwi, ktoś leci na odwyk
Usuwanie ciąży, plus ludzie bezdomni
Chcesz, to możesz poznać chodnik z bliska
Pokazując przy tym swój szacunek do życia
Jest napisane, lepszy świat jest możliwy
Więc możliwe jest też, że mogę się pomylić
Vanitas vanitatum, każdy dzień taki sam
Jesteś głupi - skacz, nas zabije czas
Wyjdź z nami na front, niech krwawi każdy
Całe życie, jesteśmy tacy niepoważni
Jointy, bez klamek, stare brudy, zamęt
Kto jest bez winy
Niech pierwszy rzuci kamień