Cypis - Boska I Gorzka tekst piosenki (lyrics)
[Cypis - Boska I Gorzka tekst piosenki lyrics]
Że to pic kogo jeszcze obkręciłaś
Ile krzywdy wyrządziłaś
Ludziom słabym psychicznie, co tu gadać
Jest tragicznie cały czas ze mną byłaś
Razem ze mną się bawiłaś
Bo my to świry, takie krejzole, mówisz
Że kochasz to ciebie biorę
Ruszamy w bój, ja jestem twój
Miał cię już kotku nie jeden luj
Nie spaliśmy tygodniami, bawiliśmy miesiącami
Z rodzicami były spiny
Chcę wykręty z ich rodziny
Bo cię chciałem, pokochałem
Ciągle tylko upadałem
Więc nie było akceptacji, gdy zdychałem
Brak reakcji gdzie byliście, pytam gdzie
Jak ten związek niszczył mnie
Śmiejesz się, nie ma sprawy
Tak się kończą te zabawy
Jesteś boska ale gorzka
Więc zapraszam cię do noska
Bardzo kocham ten spływ
Zwijkę robię z pięciu dych nie mam marzeń
Szukam wrażeń i nie jestem kajakarzem
Ale na spływach się znam
Spore doświadczenie mam (bo ćpam)
Gruba impreza, wychodzi ze mną
Dzisiaj znów będziesz moją królewną
Dla ciebie szykuje lustrzany tron
Będzie cię brał nie jeden ziom
Moja wina, nie płacz mamo
Ona poszła tam gdzie siano
A ja z tym zostałem sam i
W tym gównie jakoś trwam
I ostrzegam, gdy się wkręcisz
Momentalnie się wykręcisz
Od psychiki, aż po zdrowie
Ona ci tego nie powie
Mimo tego trzymaj się, wiem
Że suka niszczy cię wiem, że nie chcesz, ale
Musisz, głośno krzyczysz, suko kusisz
Macie tylko te nadziany
Bo się liczy many many
Leci kredyt i mieszkanie
Byle byś była kochanie
Nic nie boli jak rozstanie
Kocham cię na powitanie
No i w bani zamieszanie
Znowu w bani jest tyranie
Nie ma nas i nie będzie, mówię twardo
Że mi przejdzie
No i co, powraca zło, doskonale znasz to
Jesteś boska ale gorzka
Więc zapraszam cię do noska
Bardzo kocham ten spływ
Zwijkę robię z pięciu dych nie mam marzeń
Szukam wrażeń i nie jestem kajakarzem
Ale na spływach się znam
Spore doświadczenie mam (bo ćpam)
Lecę na skróty i kupię
Buty, biegnę po ciebie, biorę do siebie
I cię przytulę, biorę cię w
Dziurę, mówię ci czule, że jestem twój
Kocham cię i nienawidzę
To jest to czego się wstydzę
Bo ta słabość nie zna granic
Kocham cię dosłownie za nic
A ty niszczysz jak wirus
Gdy cię nie ma jestem świrus
I gdy jesteś, też świruje, tylko mniej
Bo cię czuję potrzebuję jak powietrza
Choć nie raz możesz być lepsza
A najgorsze to jest zejście, powiem krótko
Smoka wejście
Wjeżdża dolina i się zaczyna, chyba zwariuję
Ziomek ratuje
Przyjechał z tobą o dobrej porze i
Znowu jestem na swoim torze
O Boże, tu są węgorze i nikt ci nie pomoże
Tak jest, raz, dwa i trzy
Jesteś boska ale gorzka
Więc zapraszam cię do noska
Bardzo kocham ten spływ
Zwijkę robię z pięciu dych nie mam marzeń
Szukam wrażeń i nie jestem kajakarzem
Ale na spływach się znam
Spore doświadczenie mam (bo ćpam)