Czeski, Filipek - Wsparcie tekst piosenki (lyrics)
Filipek [Filip Marcinek]
[Czeski, Filipek - Wsparcie tekst piosenki lyrics]
Ja wiarę zawsze postrzegałem inaczej
To nie tak że zjadałem wszystkie umysły
Ale to chyba więcej niż wrzucenie na tace
Nie wiem czy wierzyć w
Siebie jest mi łatwiej
Czy to egocentryzm przez który
Wpadnę w pułapkę zamknę się w klatce, więcej
Nie poznam ziomów
Chcę być kimś więcej niż ozdobą oktagonu
Sprawa honoru, Ty zadbaj o mnie
Wiesz, a ja obiecam
Że więcej Ci nie wypomnę łez
Pewnie porobię się, znów jak cholera
Ale już tak mam, że lubię się sponiewierać
Więc nie oceniaj, to taka moja przywara
Możesz
Zostać jak narzekam, wcale Cię nie wyganiam
Lecz
Nie zmienię zdania tylko, by Ci dogodzić
Wiele nas rożni, ale wiemy, co to kompromis
Powiedz mi głośno
Jeśli potrzebujesz wsparcia
Nie myśl, że w ten sposób
Mnie czymś obarczasz
Czasami naprawdę niewiele nam wystarcza
By dla kogoś zadziałać jak tarcza
Powiedz mi proszę, jeśli nie czujesz oparcia
I nie masz farta, bo życie to kanciarz
Razem z tobą przyszykuje się do starcia
Gdy wydaję ci się, że wszystko wokół to farsa
Pasja, hajs, czy może chcesz tu więcej?
Racja, nas, parzą ambicje w ręce
Jak Marek Hłasko, piękni, dwudziestoletni
Co nie dożyją setki, spłacając te odsetki
(ha) od setki, trzęsą się łapy
Pić za, zdrowie przyjaciół
To jest dla mnie imperatyw
Lubisz iluzje? To będę jak Copperfield
Znowu zakładam maskę, ale nie mów mi David
Dziecko z dworca zoo, z polskim pochodzeniem
Bo moje wszystkie relacje
Docierają z opóźnieniem
Reprezentant pokolenia
Które marzy o godności
Ale wszystkie banki wokół mówią
Że nie ma zdolności
To moja metryka, od dzieciństwa noszę brzemię
Jakbym zamiast Tabalugi
Oglądał za wszelką cenę
Za wszelką cenę, piszę, zawsze taki zamiar
Żeby słuchacz widząc ksywkę
Mógł się kurwa utożsamiać
Powiedz mi głośno
Jeśli potrzebujesz wsparcia
Nie myśl, że w ten sposób
Mnie czymś obarczasz
Czasami naprawdę niewiele nam wystarcza
By dla kogoś zadziałać jak tarcza
Powiedz mi proszę, jeśli nie czujesz oparcia
I nie masz farta, bo życie to kanciarz
Razem z tobą przyszykuje się do starcia
Gdy wydaję ci się, że wszystko wokół to farsa
Pisze mi ktoś nieznany, czuję rozgoryczenie
Że się utożsamia przez podobne położenie
Też kiedyś UV zapłacił wysoką cenę
I gdyby nie me tracki
To dawno gryzłby już glebę
Co powiedzieć na to mam?
Bezsenny, gdy pracę ludzie taką płacą nam
Wtedy wiem po co taki gość jak ja
Zaczął grać że ważna jest jakość zdań
A nie pykać jakoś tak
Jak kogoś można wesprzeć, to ciężki ogień
Magia - tak to bym określił jednym słowem
Trafiam, bo wiem
Że mogą wzniecić wersy ogień
Pasja - jest bezsprzecznie
Moim pierwszym Bogiem
To ona była obok jak wszyscy zawiedli
Mimo że bezpośrednio nie podała mi ręki
To ona była obok jak nikt mnie nie zawiódł
I ona będzie ze mną pisząc mi epitafium