SumaStyli, Ditlu - Zrodzeni Z Gniewu tekst piosenki (lyrics)
[SumaStyli, Ditlu - Zrodzeni Z Gniewu tekst piosenki lyrics]
Zdusić siłę wierszy, by gonić czysty sens
Trwonić lęk w agonii mej, gromić dźwięki scen
W którym tkwi pasmo krwi
I drwi z naszych dzieł
To nie mit, lecą drzwi
A ty z nim skumuluj gniew
I idź w stronę drzwi, gdzie znicz pali się
Gdzie nikt nie ma sił, by żyć i podnieść się
Nie ma win, jest ring, jesteś Ty i Twa żeś
Trwa rzeź, ścieżki spięć, części hien
Wersy z pięści mej, jak klej w kwestii tej
Bieg wersów, więc wiej i nie miej pretensji
To rozejm bez presji, to ten gniew i bębny
To odzew tej
Kwestii to chrzest, tych chrzestnych
To ich drżę na części
To pogrzeb tych gniewnych
Odrodzonych wśród werbli
Weź przeklnij ten mebli i ubieraj conversy
Bo jak umierać to umierać w jak najlepszym
(Sprawdź to)
Narodziłem się z gniewu, stoję dalej
Mam ten power majki palę, mam gadane
Gadki zaplątane tu na amen
Gniew mnie napędza, daję wenę, czuję krew
Jesteś frajerem
Mam tu edyl i to nie jest blef
Furia mnie napędza, brnę do przodu
Nie zatrzymasz moich kroków
Banda złych proroków, koniec zazdrości, amoku
Nie wiem co się ze mną stanie
Czuję zamieć jak te wrony
Pomyśl ile mocy masz, gdy jesteś wkurwiony
Ej człowieku, nie ma na to leku
Mam tak od wieków, jest jeden prosty szczegół
Nazywaj mnie sajko, synonim hardkor
Pierdolę szat, jestem jak wampir
Więc gaś światło
Wbijam szpony w niewtajemniczonych
Ta noc będzie jatką
Więc nie wrócę bez korony
Za ten hardkor sorry, mówisz, że to zabobony
Jesteś chory z zazdrości
Ja z gniewu zrodzony
Wychodzę z cienia, znów w roli huntera
Rozsądek umiera, zalewam się w nerwach
Me zmysły wypiera na szczyty i zbieram trofea
Poluję jak bestia, w ciszy
Ponieważ nie krzyczy
Zerwany ze smyczy, to apetyt wilczy
Bez bramy do
Przyczyn, to zwierzęcy instynkt
Wezwany przez iskry
Adrenaliny i podwójnie silny
Wbrew winnym me, na widły gnam
Dziwny stan, na niewinnej
Bo z gniewu tam powstaliśmy
Gdzie nie ma litości i rządzą instynkty
A w złości prościej
Inni są chorzy, zawiści i rządy
To bitwy początki do krwi i posągi
Zabitych, wyjątki przeżyły
Lecz czy my żyć im pozwolimy
Czy za czyny i winy im zapłacimy
To prawo natury, że rządzi silny
Czy ma prawo tu być ten stan wiekuisty
W tym transie ponurym
Jestem w stanie niszczyć
Podstawy struktury, kamień, ślady krwi
W nim bezwartość chmury, by kryć się za nimi
Zrodzeni z gniewu, lecz nie z własnej winy