Dixon37, Paluch, Ero JWP, Siwers - Pazeroty tekst piosenki (lyrics)

Łukasz Paluszak

Michał Czajkowski

[Dixon37, Paluch, Ero JWP, Siwers - Pazeroty tekst piosenki lyrics]

Pisał same dobre zwroty
Jego płyta to życiówki
Co z tego skoro przyjaźń
Znów zamienił na złotówki
Jebać takich śmieci, bezkręgowców pazeroty
Co za parę złoty
Koty boją się patrzeć w oczy
Potem schodzą z drogi
W wersach bloki i ulice
Ale ciebie śmieciu nie ma
Przecież na niej nie od dzisiaj
Nie ubliżaj dobrym ludziom
Bo ci zaraz zrzednie mina
Radzę szybko robić hajs i się stąd zawijać
Tak już jest
Gdy na przyjaźń taki grzbiet się wypina
Prawda staje wtedy w gardle
Nie do przełknięcia jest ślina
Blada twarz, pot na skroniach i nerwowe tiki
Trzeba było myśleć zanim
Wszystko przysłoniły pliki
Zwrota miażdży, śmiga, leci w całą Polskę
Na głośnikach jeszcze nie raz
Usłyszysz ją potem
Tak już jest, kiedy nogę podstawia się bratu
Tak już jest
Kiedy sosem zastępuje się przyjaciół

Nie wiem kurwa co im jest
Ale to chyba przez zły dotyk
Zachowują się jak plebs
Tak kochają te banknoty i z pod siebie mogą
Zjeść dziengi, cash, sałata, siano
Kalkulator, alias śmieć
Jemu zawsze będzie mało
Ma od zawsze krzywy ryj
Nigdy go kurwa nie ma do ściepy
Biedny dziad co na hajsie śpi
Łachudra sosem wypycha skarpety
Może to fetysz ale ja tego nie rozumiem
Bo jak można przyjaciela
Potraktować jak instrument
Chęć posiadania bierze górę
To pokerowa twarz jebany szuler
Ciągle gra i knuje aż bladź zgarnie całą pule
Wycina numer, ty myślałeś ze to brat
On wciąż będzie zmieniał skórę
Bo kocha tylko hajs

Masz więcej niż inni, ale chcesz więcej
Więcej pazerny tak wszystko pchać
Brać byle w swoje ręce

Temu kto przed tobą stanie
Fałszywą nadzieje dajesz
Tylko po to, by słabym potem zabrać wiarę
Przygarniesz pod skrzydło i głodnych
Karmisz nie raz
Tylko po to, by powoli potem ich pożerać
Młode koty wciąż jednak chcą ci coś udowodnić
A starych zgredów dawno
Już pochłonął alkoholizm
Zwykłe leszcze nadal się na ciebie powołują
A fałszywe, pazerne jak ty kurwy ciągle knują
Lecz pamiętam, jestem adeptem twojej szkoły
To na szczęście
Najgorszych twoich cech nie przejąłem
Każdy kto chce z tobą robić
W końcu się przejedzie
I bynajmniej w tej historii
Nie chodzi o monetę
Na prawdę nie wiem czym tu się zachwycać
Największa kurwa pazerna to ulica
Dasz się omotać to i ciebie schwyta
Żyjesz tutaj dla niej to i
Dla niej będziesz zdychać

Nie zaglądaj mi w kierman taka od Ero rada
Czy hajs się zgadza, to nie twoja sprawa
Mów mi Alibaba, sześciu rozbójników obok
Zamiast poczuć na skórze
Lepiej uwierz na słowo
Myślę głową a nie chujem
Swoich spraw nie zaniedbuję
Robię hajs i cuda z bitem
Fifty fifty ze wspólnikiem
To nie koniec tak było od początku
Wobec swoich zawsze w porządku
Ziom ty wypełnisz ja zrobię kontur
I z BOR, BC powstaje potwór
Zakop opór i czyste sumienie
Z taki nastawieniem myślę że coś zmienię
Nie patrze pazernie wiem co jest w cenie
Na scenie nie jestem przez zasiedzenie

Jesteś zwykłym śmieciem
Mój niedzielny przyjacielu
Kolejna znajomość środkiem w dążeniu do celu
Coś tu jest nie tak
Mówisz brat już po kilku dniach
Dwulicowy gracz
Z kwiatka na kwiat dalej skacz
Ile ja bym dal, by nie było takich ludzi
W moim otoczeniu nie ma co się dalej łudzić
Z osobą jak ty wyjdzie tylko raz się dobrze
Na wspólnej fotografii jak powiedział
Ktoś to mądrze
Społeczeństwo zżera wciąż odwieczna choroba
Chciwość i zachłanność jest na każdym kroku
Zobacz bardzo chciałbym pomóc znaleźć
Na pazerność lek
Może oczy im otworzy nasza płyta OZNZ
Opornych nie wyleczysz co do
Tego nie mam złudzeń
Kompleksy cudze różne są do
Tej sprawy kluczem
Widzisz to na co dzień, albo mijasz łukiem
Albo zaczynasz w to grać wchodząc
Coraz głębiej w bagno

Masz więcej niż inni, ale chcesz więcej
Więcej pazerny tak wszystko pchać
Brać byle w swoje ręce

Lubię hajs, konto, przelew
Proste że chce mieć go więcej
Nigdy nie za wszelką cenę z
Pazernych kurew czyszczę teren
Ile chcesz za mnie, za ile jestem?
Ile za rodzinę - średnią pensję
Politycy pazerne bestie
Polak w Polsce kraju więźniem
Nie mam wyrzutów, gaśnie sumienie
Cały dekalog dzisiaj wygląda śmiesznie
Bez żadnych zasad, tylko zarobek
Bezduszny robol - czytaj człowiek
Nie idę tam ich myślenia tokiem
Ty idziesz tam to mijam cię bokiem
Przebijam czaszkę tępym toporkiem
Co by się nie działo zawsze wybierasz forsę
Jakoś tak dziwnie mam do was nosa
Prawdę o tobie czytam w twych oczach
Wyceniasz wszystko nawet jak kochasz
Kurestwa wartość mniejsza od grosza - suko

Dziś dobrze wiem jak jest kiedy
W głowie tylko hajs i umiem przyznać się
Kurwa raz sam miałem tak
Spojrzałem wokół wszystko szybko zrozumiałem
Że za hajs nie kupisz szczęścia
Nie miłości i co dalej
Zapłacisz nim tu za zdradę
Kilka spraw załatwisz ale
Kurwa dalej będzie kurwą
Kto cię sprzedał będzie frajer
Jak przekręcisz swoich bliskich to na
Pewno coś się stanie
Nikt ci nie zapomni tego
Bo po ranie nosisz znamię
Hajs jest tu potrzebny nam
Dobrze wiem bo życie znam
Lecz by nie przysłaniał oczu
Życie wtedy traci smak
Możesz mieć kanapkę setek
Jednak dalej będziesz jadł
Choć nie czujesz już nic głodu
Świat wartości dawno padł
Wcale się tym nie przejmujesz nowa ścieżka
Nowy szlak nowe otoczenie kumpli gdzie się
Liczy tylko hajs może nadejść jednak chwila
Źle nie życzę dziś nikomu
Wszystko pryśnie w jeden moment i
Sam wpędzisz się do grobu

Masz więcej niż inni, ale chcesz więcej
Ciągle jest mało, tak mają kurwy pazerne
Masz więcej niż inni, to zamknij gębę
Jak stracisz wszystko zobaczysz kto
Z tobą będzie

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować