Dudek P56 - Codzienność 2 (feat. Kafar, TPS) tekst piosenki (lyrics)

Łukasz Dudziński

[Dudek P56 - Codzienność 2 feat. Kafar, TPS tekst piosenki lyrics]

Ile lat już zleciało, co to wyszło na plus
Niektórym serca stał się skałą
Niektóre w serca ktoś wjebał mózg
Głos mówili szczęście zduś ja idę za nim
Za głosem serca, mą codziennością jest
Muzyka codzień głowę ci przewierca
Ja się utwierdzam w przekonaniu a ty jak
To dziś widzisz, ja widzę bunt twardy grunt
I pieprzone grube nici
Liczę na tych dobrych ludzi
Których nikt dziś nie widzi
Pęka jebana mordęga
Człowiek człowieka się wstydzi
Pewnie codzień to puszczasz ten rap
Codzienność na zawsze, bo to te polskie
Podwórka, realia na jednej klatce
Problemy i łzy na ławce, ty z ziomeczkami
Relaks, a jеszcze wczoraj się czułeś tak
Jak przybity materac codziеnność nasz tu
Pożera jak Dudek babkę haszował, jak
Powiedział raz talon


Odlecisz wszystko za tobą
Odlecisz wszystko za tobą
Codzienność wiesz że żyjesz czy jesteś sobą

Codzienność przebijam szare tło
Pójdźmy razem przez to życie
Chyba jakoś tak to szło
Gdzie na co dzień leży złoto
Na ulicach obok syf
Tu gdzie mogą cię pomówić anonima dać na psy

Codzienność, zerkam za roletę czy nie
Stoją mnie czekają z wolnością problemy
Leczę monotonnie jointem często
Dosłownie coś mi mówił że wygramy, lecz
Wciąż toczę wojnę, zdrowy nie to samo
Bez światła przeminęło, pieniądz wyczuje
Da się zabrać, już nie jego
Nakarmić i ubrać zapewnić godną przyszłość
Zapity coś napisać w studiu
Nagrań dobrze wyszło
Dwa i pół na wolności, w półtora uzbierałem
Rok przetańczony po wyjściu aż kabaret
Spięte już w całość tylko działać ulepszać
Albo w domu z dzieciakiem, albo w studiu
Lub nie ma
Tuszę że w bębnach autentycznie z podziemia
Jak bierzesz coś do serca to odwrotu nie ma
Wizerunek przestępczy ukazany przez ofiarę
W chuju mam skruchę przebijamy skały

Codzienność przebijam szare tło
Pójdźmy razem przez to życie
Chyba jakoś tak to szło
Gdzie na co dzień leży złoto
Na ulicach obok syf
Tu gdzie mogą cię pomówić anonima dać na psy

Ja wciąż tych osiedli głos
Nie jestem produktem
W chuju mam wasz sos i przerysowany sukces
Przysięgi przywódcę
Słowo po koce przepite dni tygodnie i noce
Ustawki wystawki rozkminki zawijki
Czy luz na bani, czy ciągle ty tkwisz w tym
Dzieciaki rosną jak nasze potrzeby
Ty zrobisz tu wszystko by nie znały biedy
Jak smutny jak pizda, i piękna jak ona w
Obdrapanych salach w pięknych salonch
Jest popyt jest podaż jest syn i jest ona
To skąd znowu zamieć jest w naszym głowach
Nowy rok nowy ja i tak lecą lecą lata
Jedynie co się zmienia to chyba tylko data
Jest mama jest tata i wsparcie ziomali
Co od zawsze są ze mną czy w domu czy na fali

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować