Flint - Tato ( Niebo na Wrzecionie) tekst piosenki (lyrics)
[Flint - Tato Niebo na Wrzecionie tekst piosenki lyrics]
Twarzy, twoich gestów, twoich słów
(tato) a twoje imię znam z granitu
gdy odwiedzam twój grób (tato)
Tak brakowało mi autorytetu przy wyborze dróg
Więc ciągle błądzę, popełniam błędy (tato)
Jedyne o czym myślę to, że powinieneś być tu
Więc rzucam się w tłum - i niech to dźwigają
Może byś dumny był i po co
Było się tak wcześnie zawijać
Tak długo wierzyłem
Że cofnę ten czas by rzeczywistość zaklinać
Chujowo było się budzić
Zresztą nie miło też było zasypiać
I rano znowu to rozczarowanie
Że to tylko sen, nie zdążyłem zapisać
Potrzebowałem cię mocniej wtedy
Dorastałem bez wzorca
Bo dzisiaj to nie ma znaczenia
Co drugi ziomal wychodzi na swoje bez ojca
Myślisz że łatwo dziś mijać sąsiadów gdy
Wracam z treningu na W i słyszeć
Że jestem jak ty - moi ludzie jak twoje crew?
Nim zawinąłeś się na tamten
Zrobiłeś w papierach porządek
Zgrabiłeś liście na
Działce i zrobiłeś w furze
Wymianę rozrządu dokończyłeś wszystkie
Sprawy nie
Skończyłeś tylko z butelki Carlsberga
Dopiłem to kurwa dziary ciągle robię
Nowe i nie kończę starych
A teraz ryczę aż nie widzę lustra
Jak mnie wkurwiają ci leszcze co myślą
Że ciągle na bani luz mam
Widzą mnie w modnych ciuszkach
Jak rozwalam hajs i kurwa nie dbam o to
A ja muszę tak żyć bo przez
Ciebie czuje że też umrę młodo
Już nie pamiętam twojej
Twarzy, twoich gestów, twoich słów
(tato) a twoje imię znam z granitu
Gdy odwiedzam twój grób (tato)
Tak brakowało mi autorytetu przy wyborze dróg
Więc ciągle błądzę, popełniam błędy (tato)
Jedyne o czym myślę to, że powinieneś być tu
Więc rzucam się w tłum - i niech to dźwigają
Może byś dupę mi zlał
Chodź teraz już trochę latam
Na te sporty walki
Pamiętam jak solo położyłeś dwóch
Chamów przy wyjściu
Z klatki Chwile po akcji jak krzyczeli
Że wrócą i cie kurwa zabiją
Pierwszy raz poczułem
Że chciałbym zatrzymać to co wtedy
Było Wiesz jak jest
Z moją dziewczyna? Z jedną
Wpadłem nawet na grób
Wiesz jednak to nie była miłość choć po
Tym przez półtora balet i cug
Znowu mam nową lalkę
Czytam jej ciało brajlem
A tyle dup wokół garnie do
Mnie przez te freestyle
Czy poszło by inaczej gdybym był
Świadkiem tej drogi tata?
Nie wiem znów myślę o tym w trasie
Wlewając burbon do coli z maka
Chodź częściej liczę zyski to
Wciąż mnie boli strata
Ale już muszę żyć z tym
- puszczam obłoki z blanta
Patrzę przez kółka na to niebo na wrzecionie
I nie wierzę, że coś jest po drugiej stronie
Patrzę przez kółka na to niebo na wrzecionie
I nie wierzę, że coś jest po drugiej stronie
Już nie pamiętam twojej
Twarzy, twoich gestów, twoich słów
(tato) a twoje imię znam z granitu
Gdy odwiedzam twój grób (tato)
Tak brakowało mi autorytetu przy wyborze dróg
Więc ciągle błądzę, popełniam błędy (tato)
Jedyne o czym myślę to, że powinieneś być tu
Więc rzucam się w tłum - i niech to dźwigają