Koza, Gospel - Pany rapery tekst piosenki (lyrics)

[Koza, Gospel - Pany rapery tekst piosenki lyrics]

Tak, tak, tak, pan Koza do woza
I Gospel, dziadzia stary jak dinozaur
Powiem wam trochę prawdy, kurwa
A potem wszystkiego się wyprę, mówiąc
Że to demencja

Pany rapery to są chyba zwykłe dziwki
Co drugi kradnie gdzie się da
Ja nie chciałbym być definicją hipokryzji
No bo od dawna jestem, kurwa, taki sam

Z billboardów szczerzy się Quebonafide
A w łysych baniach miesza się w
Tej chwili zazdrość ze wstydem
Mówią, że goni za tym kwitem, eksponuje łyżwę
Lubię jego muzyczkę a resztę mam w piździe
Z głośników Wojtek zachwala Tygrysa
Mówi mi jaki szpray używa
Gdy wychodzi spod prysznica
A ja się zastanawiam czy mu
Się chce jeszcze pisać
Lubię jego muzyczkę a reszta mi zwisa
Dziś nawet Fisza szwedzka sieć
Złapała w sieci
Namawia na mebelki na portalach w sieci
A ja się zastanawiam jak
Jego ostatni numer leci
Chyba jest jakiś ciężki
A on musi karmić dzieci
Ten typ tymczasem pcha to
Czego nie chciał Taco
Lubię nowego Taco, nowego typa jako tako
Jeden wybiera niezależność, a drugiemu płacą
Na dłuższą metę będzie wpierdol
Zawsze jest coś za coś
Popek tańczy w Polsacie, sprzedaje konserwy
Ja też bym, kurwa, chciał
Lecz płacą tylko w banku spermy
Ostry namawiał mnie do łychy póki
Mu nie pękły kichy
Teraz sobie robi pierdolonych czołgów serwis

Pany rapery to są chyba zwykłe dziwki
Co drugi kradnie gdzie się da
Ja nie chciałbym być definicją hipokryzji
No bo od dawna jestem, kurwa, taki sam
Pany rapery prostytutki
Za brudny guzik obrabiają jakimś
Dużym brandom kolby
A ja się śmieję, no bo po chuj mam być smutny
Skoro od dawna jestem dużo, dużo gorszy

Zjadłbym się tym samym flow
Które podpierdoliłem
Mówią do ciebie pecie tylko
Wyszedłeś na chwilę
Mam dojebany defence, 10 kartonów Actimel
Wpierdolą cię robaki
Bo w przyrodzie nic nie ginie
Poza hostią kurewski okrąg mi ryje czachę
Bo nie zrozumiałem
Czemu chwilę temu był kwadratem
Kubistyczne gówno wziąłem w
Trójkąt twoją szmatę
Teraz czyści kible na Zachodnim a
Ja tonę w hajsie ta suka cię rucha na kasę
A ty pierdolisz ją tylko jak
Się jebiesz z czyimś rapem
Ha he ha he, mama mi mówiła "Synku
Możesz wszystko"
Teraz wkręcam sobie astmę i
Kradnę podkłady muzyczne
Jak na proste treści nieźle
Im wychodzi przekręt
Każdy mainstreamowy raper pewnie wali hexen
Wszyscy mają pół ksywy polskiej
Ja pół angielskiej
Chciałem to jakoś sparodiować
Ale wyszło nieśmiesznie
Puzzle ze słów układam
W chuj za to fejmu zgarniam
Pół dnia od zajebania
Tłoka ostatniego mi wypada
Ale jazda, antagonistyczna taczka
Telefony dzwonią, sprawdzam kto to
Nie odbieram bo padaka, wyjebane
Idę walnąć sobie pod powiekę kwasa
I udawać, że mój mózg to zamrażarka

Pany rapery to są chyba zwykłe dziwki
Co drugi kradnie gdzie się da
Ja nie chciałbym być definicją hipokryzji
No bo od dawna jestem, kurwa, taki sam
Pany rapery prostytutki
Za brudny guzik obrabiają jakimś
Dużym brandom kolby
A ja się śmieję, no bo po chuj mam być smutny
Skoro od dawna jestem dużo, dużo gorszy

Interpretacja dla


Dodaj interpretację

Dodaj rozszerzoną interpretację

Jeśli wiesz o czym śpiewa wykonawca, potrafisz czytać "między wierszami" i znasz historię tego utworu, możesz dodać interpretację tekstu. Po sprawdzeniu przez naszych redaktorów, dodamy ją jako oficjalną interpretację utworu!

Najnowsze dodane interpretacje tekstów

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z #
Interpretować