Hemp Gru, Ras Luta, Juras - 63 Dni Chwały tekst piosenki (lyrics)
[Hemp Gru, Ras Luta, Juras - 63 Dni Chwały tekst piosenki lyrics]
Choć z pozoru taki sam jak każdy inny
Niepokojąco spokojnie
Młodzi ludzie tacy sami jak my
Pragnący żyć, duszne sierpniowe popołudnie
Siedemnasta minut pięć
Swe żniwo bez litości zbiera śmierć
Tak po prostu
Pamiętam o tym kiedy mijam te tablice
W codziennym zawale, w walce o lepsze życie
Plama krwi, tam gdzie płonie znicz
Nazwisko X świętej pamięci krzyż
Nasza ekipa, jakby się cofnąć wstecz
Niczym AK lałoby dziś swą krew
Za świata grzech, aż po ostatni wdech
Bohaterów jęk, o nasz spokojny sen
Batalion HG, łączność Juras WSP (elo)
W imię pamięci, dla tych ludzi cześć
Chwała im za to, choć mała wyobraźnia
Jaka była jazda, gdzie gęsto padał trup
Ostatni okrzyk to "Hitler kaputt"
Na Ich cierpienia grób, słowa te do nut
Za Ich trud i głód, szacunek do stóp
Z pokorą ema, Bilek publiczny wróg
Ceną była śmierć za wolności smak
Choć minął czasu szmat, ty pamiętaj brat
Ceną była śmierć, życie oddał dziad
63 dni chwały, nie przeliczając strat
Ceną była śmierć za wolności smak
Choć minął czasu szmat, ty pamiętaj brat
Ceną była śmierć, życie oddał dziad
63 dni chwały, nie przeliczając strat
Rzeczywistość walk ulicznych, powstanie
Biało-czerwona opaska na ramię
Schowany w bramie powstaniec
Butelką z benzyną rzuca w czołg
Z dedykacją skurwysynom
Grzmią wybuchy bomb, przez dwa miesiące
Czarne dymy pożarów, zasłoniły słońce
A po drugiej stronie Wisły – Armia Czerwona
Spokojnie patrzy jak nasze miasto kona
Nieunikniona klęska powstańców tamtych dni
Dziś oddajemy hołd kawałkiem tym
I pamiętamy 63 dni chwały
Z pozdrowieniem mówił Juras
– dziecko Warszawy
Ceną była śmierć za wolności smak
Choć minął czasu szmat, ty pamiętaj brat
Ceną była śmierć, życie oddał dziad
63 dni chwały, nie przeliczając strat
Ceną była śmierć za wolności smak
Choć minął czasu szmat, ty pamiętaj brat
Ceną była śmierć, życie oddał dziad
63 dni chwały, nie przeliczając strat
WWA, urodziłem się w tym mieście
Dzięki niektórym mówimy po Polsku jeszcze
Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy
Tu krwią nasączony jest każdy centymetr ziemi
Idziemy szlakiem nieśmiertelnych bohaterów
Zostawili trwały ślad, trafimy do celu
Tak wielu młodych oddało swój żywot
Dzieci ulicy – to śmierci żniwo
W jednej godzinie stanęli, by bronić stolicy
Na siebie zdani, na siebie mogli liczyć
Dziewięć tygodni, bracia krwi
Na miasta gruzach ramię w ramię
Czwórkami oddział do nieba rusza
Granatów grad, pocisków deszcz
Nierówna walka
Na barykadach niepodległości sztandar
Wolność, godność, honor tego nic nie zastąpi
Powstańcom chwała, Warszawa nie zapomni
Ceną była śmierć za wolności smak
Choć minął czasu szmat, ty pamiętaj brat
Ceną była śmierć, życie oddał dziad
63 dni chwały, nie przeliczając strat
Ceną była śmierć za wolności smak
Choć minął czasu szmat, ty pamiętaj brat
Ceną była śmierć, życie oddał dziad
63 dni chwały, nie przeliczając strat
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój
Za każdy kamień Twój, Stolico, damy krew!
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój
Gdy padnie rozkaz Twój
Poniesiem wrogom gniew!