Hemp Gru, Kaczy - Warszawa da się lubić tekst piosenki (lyrics)
[Hemp Gru, Kaczy - Warszawa da się lubić tekst piosenki lyrics]
Bo nie wiem czy jeszcze zobaczę cię jutro
Warszawo ta, co w murach ma żal
Nie czują cię ci co znają cię za krótko
Warszawo ma, ty na swych barkach masz
Zmęczone bramy i drapacze ze szkła
Smog wisi nad, ja kocham cię i tak
Dopóki na Starówce gołębie będą srać
Moja Stolico u jednych budzisz miłość
Inni cię nienawidzą
Milczą ci co zrozumieli nie ma nic za friko
Bo ulica bryką snuje się z ekipą
Nadwiślański blady świt
Przygląda się chodnikom
Krytyką truję, niedoskonałości
Znam paru gości, co zesrało się z zazdrości
Pluję na cenzurę, rzucone były kości
Sieknę grochówkę na starym rużyku
Nie ma już cinkciarzy, bank przejął koryto
Przyszłość z plastiku skrada
Się niczym kostucha
Na Legii zawierucha, bo frajer jebnął z ucha
Z buta, na pięcie zawijam na Śródmieście
Na każdym skrzyżowaniu kamery walą zdjęcie
Pięknie! Big Brother na moim podwórku
Nie mam szacunku dla sztucznego wizerunku
Zmiana kierunku, na eMOKa trza się gubić
Jest czym się chlubić
Choć można i się zgubić
Nie ma co się łudzić
Do korzeni czas powrócić
Powtarzam całe życie Warszawa da się lubić
Warszawa da się lubić
Warszawa, Warszawa zawsze da się lubić
Możesz szczęście znaleźć
Możesz tu szczęście zgubić
Dobro i zło czai się za winklem
Życie i śmierć leci jednym cyklem
Warszawa, Warszawa zawsze da się lubić
Możesz się tutaj stoczyć
A możesz się też wybić
Morowy klimat panuje na mieście, i w ogóle
I w szczególe i pod każdym innym względem
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój
Na każdy rozkaz Twój za Legię damy krew
Stój, Niebieski chuj pluj mu w odznakę
Jestem Warszawiakiem 95 moim znakiem
Tutaj tym samym szlakiem podąża wielu
Prosto do celu aby znowu wejść na tor
Jebane CBŚ łapie kolejny trop
Znów zapada zmrok, ulica żyje
Każde z tych brudnych osiedli
Swe tajemnice kryje
To co niczyje migiem jest rozszarpane
Tak właśnie wygląda nasze miasto kochane
(Tak właśnie wygląda nasze miasto kochane)
Tu nadrapane brat, nie masz co liczyć
Głodnego przecież nigdy nie zrozumie syty
Sam powiedz czy ty znasz prawo ulicy
Uwierzysz w te slogany, które kurwa są niczym
Wiem co się liczy, co mnie nie zgubi
Lubię swoje miasto, bo Warszawa da się lubić
A jest się czym chlubić, bądź tego pewien
Warszawscy bracia krwi to jest dla was
Proceder
WWA, WWA da się lubić nie ma co marudzić
Nie daj sobie wmówić, że pracy nie ma
Ziom, to zwykła ściema masz alternatywę
Pieprzyć dylemat, jeden schemat, brat
A klimat inny
Młodzi za karierą opuszczają dom rodzinny
Laserom odchodzi parę groszy z wypłaty
Oddają passerom, dilerom dorobek taty
Nocne kluby, afery, karetki na sygnale
Rano na fejsie będzie sprawozdanie
Był dobry balet, taxi pod domem czeka
Odbyło się bez kraksy, nie narzekaj
Temat rzeka, został tylko opon smród
Na wydatki pójdzie złota karta matki w ruch
Na co czekasz? Zginęło nowe BMW tej nocy
Szukasz pomocy? Nie, nie dam się zaskoczyć
Gdy patrzę w Twe oczy zmęczone jak moje
To kocham to miasto zmęczone jak ja
Gdzie Wilku i Bilon zrobili co swoje
Gdzie miasto zielenią oddycha