Dudek P56 - Ma-Tematyka (feat. Kafar Dix37, Hemp Gru, Junior Stress) tekst piosenki (lyrics)
Łukasz Dudziński
[Dudek P56 - Ma-Tematyka feat. Kafar Dix37, Hemp Gru, Junior Stress tekst piosenki lyrics]
To razy razy serce, to-to razy razy mówię
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć
Dokładamy szóste proste równanie ty znasz
Lecą tylko rymy tłuste
Tu nie chodzi o kapustę
Każdy lubi coś przytulić
I liczyć ten sos, i nim się znieczulić
Tematyka ma to dobro-o, to liczymy od nowa
Pięć, sześć, pięć, sześć
Elo DI I L Gang Załoga
Tu już od małego musisz umieć
Liczyć sam na siebie
Bez kalkulatora musisz sobie radzić
Wiesz, o czym mówię, musisz ominąć cierpienie
Jak przed tysięcy lat człowiek
By ognia nie zgasić
Więc oblicz sobie dobrze, czy
Się nie przeliczysz, brachu
Na pewno się uda, tu – w drodze do piachu
Mamy dużo do zrobienia
Całe życie jest przed nami
Ile tego było ziomek, nie
Do zliczenia za nami, elo
Ma Tematyka to suma moich przeżyć
To masa liter
Które dźwiga tu niejeden zeszyt
Trzeba mnożyć, nie zapominaj dzielić
Wiadomo, że się wyśpisz tak
Jak sobie pościelisz
Ma Tematyka to rytm życia miasta
Osiedli krzyk i JLB banda
Nigdy nie przeliczaj tego ziomuś na korzyści
Bo byłby skandal, na chuj ci ten wyścig?
Twój śmieszny rap śmiało popem można zwać
Hemp Gru tradycyjnie już dwadzieścia lat
Nie skłócił nas hajs i nie zmieniła moda
Więc tylko prawdziwych pozdrawia swój chłopak
Klasyka, Ma Tematyka na Szweda bitach
Chodnika liryka na mokotowskich streetach
Gdy przypał to cisza, ty spokojnie oddychaj
Bo gdybyś nie dał rady
Prosta jest Ma Tematyka
Przelicz to, nie zmień nigdy
Drogocennych przeżyć w cyfry
Policz to, lecz nie mnóż krzywdy
Nie zmień swych wartości w liczby
Przelicz to, nie zmień nigdy
Drogocennych przeżyć w cyfry
Policz to, lecz nie mnóż krzywdy
Nie zmień swych wartości w liczby
Dwa plus dwa nie zawsze równe cztery
Dodasz trochę syfu i tak dziś to przemielisz
Osiedla pełne tego i syf pełen osiedli
I nie tacy jak ty już na tym zęby zjedli
Raz, dwa, trzy – tak do usranej śmierci
Liczysz tu na cud, brak ci piątej klepki
Dziewięć żyć, siedem życzeń
Włóż to między bajki
Siedem stów, za które tu kupisz jedne Nike
Od pierwszego do pierwszego mordo – znasz to
Po chuj ci ten nowy, pięćset złotowy banknot
Cztery lata w sejmie i pięć prezydenta
Żadna rura jednak swych obietnic nie pamięta
Raz, dwa, trzy, widzę, że ty dalej swoje
Jak ci puszczą zwoje, zaczną paranoje
Ja tam robię swoje i wiem że w potrzebie
Zawsze przede wszystkim tu liczę na siebie
Ma Tematyka na Szweda bitach
Klasyka na mokotowskich streetach
Elo DI I L GANG Załoga jLB banda
Pierwsze to nawijać szczerze najważniejsze
Wierszem i z sensem przeżycia są mocniejsze
Następnie wyrabiać swój styl, elo
A nie tylko pengę
Lamus kseruje, rapem wyciera gębę
Trzecie – rap to alternatywa
Ja i dziewczyna moja lubi czasem odpływać
4: 20, lecimy w górę bomba
Ciemności świadomości rozświetla mi pochodnia
Piąty element, brakuje czasem klepki
Przerabiam na żyletki mędrców
Co rozum zjedli
Wielki jest rap, wszystkie hip-hopu części
Pięści zaciskam, wkurwiony dzieciak nie śpi
Szóstka oszustka, gdzie kasynowa pustka
Podstępnie daje wygrać, potem golasem puszcza
Widzę bałagan, sektor grubych podziemi
Indygo 77, przychodzę, by to zmienić
Na 8 milach nie skończy się ma droga
9 jak Lewandowski, dobrze podkuta noga
Anielskich chórów symfonii Beethovena
A dychę masz na farta, byś nie ruszał od zera
Przelicz to, nie zmień nigdy
Drogocennych przeżyć w cyfry
Policz to, lecz nie mnóż krzywdy
Nie zmień swych wartości w liczby
Przelicz to, nie zmień nigdy
Drogocennych przeżyć w cyfry
Policz to, lecz nie mnóż krzywdy
Nie zmień swych wartości w liczby