HuczuHucz, Joanna Rybka - Niemożliwe tekst piosenki (lyrics)
[HuczuHucz, Joanna Rybka - Niemożliwe tekst piosenki lyrics]
Wziął się wszechświat (no powiedz mi)
Czy którąś z planet ktoś zamieszkał?
(no powiedz mi)
Czy granicą jest czerń czy biel
Powiedz czy jest jakiś kres
Ale wiem, że to niemożliwe jest
Chciałbym unieść się nad
Ziemią prostopadle tak
I zrobić foto na tle gwiazd
Do których odległości mierzą światłem dnia
Zobaczyć każde z miast
Świat zjechać wzdłuż i wszerz
Ale wiem, że to niemożliwe jest
Chciałbym umieć zatrzymywać czas i
Mieć kontrolę nad nim
Sprawdzić jak będzie za tysiąc lat lub
Cofnąć się o dwa dni
By naprawić parę spraw i znów
Mieć wpływ na ich bieg
Ale wiem, że to niemożliwe jest
Chciałbym umieć rozmawiać ze zwierzętami
Jak się żyje z nami
I dowiedzieć od nich się
Jak ludzie postrzegani są
Jaką opinię mamy i czy czują
Że ich życie ma sens
Ale wiem, że to niemożliwe jest
Chciałbym móc przywracać życie tym
Co zasługują na nie
Lub tym którym serca bicie
Niesłusznie było zabrane już
Dać nieśmiertelność tym dobrym i sobie też
Ale wiem, że to niemożliwe jest
I chciałbym móc chociaż przez
Dobę być kimś innym, ot tak
I w obcym ciele sprawdzić jak
Wiele się różni ten świat
I czy mimo wszystkich granic płynie w
Nas ta sama ludzka krew
Ale wiem, że to niemożliwe jest
Jest tyle niemożliwych rzeczy, tyle spraw
Na które nikt nie ma wpływu
Musimy akceptować nasz własny świat
I wykorzystać każdą z minut
I jeśli niemożliwe jest, żeby mieć wszystko
Pośród promieni słońca i deszczu kropli
To czego nie znamy, to przyszłość
Boimy się, że umrzemy samotni
I chociaż życie stawia nam setki pytań
To niemożliwe znać odpowiedź na każde
Ciekawość świata nakarmić do syta
Lepiej zwrócić uwagę na to co naprawdę ważne
Doceniać chwile, byśmy byli szczęśliwi
I uwierzyli, że to wszystko ma sens
Spełniaj marzenia, w końcu niebo to limit
Ale wiem, że to niemożliwe jest
Ale wiem, że to niemożliwe jest
A gdyby tak się miała spełnić każda prośba ta
To kosmos zobaczyłbym w pełni
Jaki tak naprawdę wielki rozmiar ma
Obcy z innych planet
Bym ich raczej spotkał tam z dala od ziemi
Gdzie mój statek i zaprosił ich do środka sam
Znalazłbym krater
Potem usiadł gdzieś na zboczu
I nie robił zdjęć
Bo własny album na siatkówkach oczu mam
Zwiedziłbym miasta od Miami przez
Reykjavík po Tokio i przestawiłbym zegarki
Żeby w czasie się cofnąć
Zaraz potem szybko w przyszłość udać
Nisko fruwać by zobaczyć z bliska czy nam
Wszystkim się tu wszystko uda
Rozmowa z fauną w kilku słowach
Gdy o wilku mowa będąc po wrażeniem
Ile zwierząt chciało dyskutować
Każde mówi coś o sobie, tak słuchałem ich
Bo wiele z nich lepszymi
Przyjaciółmi jest niż człowiek
I spod powiek im spływały gorzkie
Łzy na ostre kły
Bo przez ludzi tracą bliskich i im
Nie jest wcale dobrze z tym
Swoich też bym wskrzesił prędko, po kolei
Jednocześnie zwiększył tętno tym co
Przypadkiem zginęli przez coś
Dał życie wieczne - co? Marzyciel jestem
I by żadne z naszych marzeń nie
Zostało już rozmyte deszczem łez
I kreślę tekst obcymi rękoma
I tylko własny rozum mówi mi
Że to na pewno ja
Jako ktoś inny może umiałbym odnaleźć sens
Ale wiem, że to niemożliwe jest