JedenSiedem - Na dachu bloku tekst piosenki (lyrics)
[JedenSiedem - Na dachu bloku tekst piosenki lyrics]
Tak jak każdy marzę
Zapominam o dziesiątkach przyziemnych zdarzeń
Teraz stoję na dachu bloku, spoglądam w dół
20 metrów niżej nie ma żadnych reguł
Słyszałeś LTNS, my w ciągłym biegu
Skurwysyny kopią doły pod nogami – szczegół
Mało radości, dużo bólu jak w walce pitbullów
Nie rozbijesz głową tego muru
Moje słowa nie będą
(Nie będą nigdy) umysłów truły
Nikt z nas nie ma szczęścia
By kręcić kołem fortuny
Podczas, gdy ty próbujesz grać fair
Drugi fauluje
Chce mieć lżej i problemów mniej
Ja to tak odczuwam i ty to odczuj
Stracisz swój interes
Jeśli spuścisz go z oczu uwierzyłem w niego
Sam bym za nim w ogień skoczył
On nie oddałby za mnie nawet swego moczu
(Teraz)
Łap moje słowa, dzieciaku, mocno poczuj
Pobudka ze snu, przecieranie oczu
Nigdy wcześniej nie stałem
(Nie) na dachu bloku
Nie chcę więcej, słuchaj mnie uważnie
Losu nie prowokuj nie trać wiary w siebie
Słowo ze słonecznego stoku
Trzymaj się mocno, dzieciaku, pokój!
Na dachu bloku, dzieciaku, zachowaj spokój
Popatrz na błękit wokół, nie rób tego kroku
Na dachu bloku, dzieciaku, zachowaj spokój
Popatrz na błękit wokół, nie rób tego kroku
Na dachu bloku, dzieciaku, zachowaj spokój
Popatrz na błękit wokół, nie rób tego kroku
Na dachu bloku, dzieciaku, zachowaj spokój
Popatrz na błękit wokół, nie rób tego kroku
Bagnem nazywam miejsca
Gdzie złudzenia znikły gdzie widzę tonących
Nie chwytających się brzytwy
Skurwysyny szczekają, kąsają jak Mike Tyson
Stoję na skraju, trzymam jakoś fason
Chcę uciec od tego
Wystarczy krok w chmury do przodu
Minie sekunda, powitam bogów
Samobójcze myśli przechodzą, gdy zostaję sam
Medytuję, życie przebiega, z
Nim mnóstwo twarzy, które znam
Mało takich, które naprawdę kocham
Większość to te, o które już nie dbam
Jedyne, co przedtem, zawsze mnie przeraża
Spaść na chodnik, przeżyć
Wiara na nogi nie stawia
Coś, co siedzi we mnie, do tego mnie namawia
Fatalne przeczucie nigdy nie zostawia
Na siedem dni w tygodniu sześć przeklinam
Jedna doba szczęścia na planecie trzyma
Więc pnę się dla niej
Nadal po schodach krętych
Męczące wspinanie, ciągłe zakręty
Mam nadzieję, że któregoś dnia to się skończy
W jednej chwili, jakby ktoś rozmowę rozłączył
Nie chcę kapitulować, iść krótką drogą
Choć mówi się, że tylko dobrzy odchodzą młodo
Niosę w sobie nadzieję – dla
Wszystkich mam jej wiele
Poziom witalności równa się z zerem
Na dachu bloku, dzieciaku, zachowaj spokój
Popatrz na błękit wokół, nie rób tego kroku
Na dachu bloku, dzieciaku, zachowaj spokój
Popatrz na błękit wokół, nie rób tego kroku
Na dachu bloku, dzieciaku, zachowaj spokój
Popatrz na błękit wokół, nie rób tego kroku
Na dachu bloku, dzieciaku, zachowaj spokój
Popatrz na błękit wokół, nie rób tego kroku