Pezet, Kacezet, fundamenty - Niebyt tekst piosenki (lyrics)
Pezet [Paweł Kapliński] Warszawa, Polska
[Pezet, Kacezet, fundamenty - Niebyt tekst piosenki lyrics]
Nie bywam już na nich
Jest dzidzia i biby mam z bani
Kochani strasznie niewyspany do was pisze
Znasz mnie jestem uradowany bo się uczę
Bacznie patrząc w duszę
Od początków jej istnienia
Mam dużo weny, mam wytchnienia, i teraz
Wiele zmieniam, wiem gdzie idę, wierzę
Dam radę
To nie pora na bibę, na imprezę nie tym razem
To nie pora by tracić czas, i hajs, i chlać
Ile wlezie na robię sobie z tym pass
Uwierzysz by zniszczyć ten impas kiedyś żebyś
Miał tu siedzieć jak w trackach tu siedzisz
To się dziś może zdarzyć
Wyjdziemy jak wtedy
Kochanie chce byś ze mną wyszła jak kiedyś
Mój kupowałby whisky jak kiedyś więc chodź
Pójdziemy w niebyt dziś czas
Chodź, pójdziemy w niebyt dziś czas
Chodź, pójdziemy w niebyt dziś czas
Chodź, pójdziemy w niebyt dziś czas
Chodź, pójdziemy w niebyt dziś czas
Trudno mi pisać o bibach
Skoro prawie nie bywam już na nich
Jest biba, bo dzidzię mam z bani
Choć za nic nie chciałbym tego czasu cofnąć
Zabić chciałbym czas
By niebyt afirmować mocno
Nocną porą mocno trzymać Cię za rękę
I oglądać ten miraż, miasto nocą ma wdzięk
Wiem jak płytki jest ocean upojnych chwil
Katharsis jest potrzebne nam i chill
Więc wbijamy tam gdzie jesteśmy widzialni
Ile mamy plan by procenty zamienić w promile
Do granic popłynąć, więc razem z
Nią płynę, z nią płynę, z nią płynę
Ile tu jesteśmy już powoli tracimy siłę
Zmęczenia czas nastał
Sprawdzam godzinę za dziewięć dwunasta
Do domu już idę
Wracamy nie tylko ze względu na dzidzię
Chodź, pójdziemy w niebyt dziś czas
Chodź, pójdziemy w niebyt dziś czas
Chodź, pójdziemy w niebyt dziś czas
Chodź, pójdziemy w niebyt dziś czas
Już dawno powiedziałem 'nie' starym nawykom
Zapada zmierzch
A mnie nie ma w planach na piwko
Nie mam w planach z ekipą chlania
Ani szwendania się
Do rana bania nie jest grana
Nie dotyczy mnie
I Niczym nie zastąpię czasu z moją córką
Lubie gdy przybija mi piątkę
Opowiada mi dzień choć to słowotwórstwo
I gdy uczy się nowych słów to jestem dumny
I niech inni sobie mówią
Że dziś jestem nudny
I może was przyjść czy pięć, czy trzy
Czy dwie i krzyczeć że chcecie mnie
Dziś czuje wreszcie
Że po koncercie nie chce was mieć
Ani latać po mieście
Jestem tatą ma trzy firmy na to
Nie zamieniłbym się z nikim innym
I choć jest lato, nie znam nowych barów
Nie chodzę tam na dziewczyny
Zaznajamiam się pomału z ramówką mini mini
I nic nie przeszkadza mi w tym
Nie chce iść w niebyt, znam swój niebyt
Wole dla odmiany coś
Przeżyć naprawdę szczerze